Oto kilka tytułów artykułów prasowych na temat branży, które ukazały się na przełomie starego i nowego roku - "Trudne czasy dopiero przed nami", "Agonia górnictwa trwa", "Rząd przygotowuje się do częściowej likwidacji kopalń". Komentatorzy wieszczą, że dla branży, która "żeruje na podatnikach" nie ma już ratunku, że nowy rząd "nie ma pomysłu na restrukturyzację", a pogrążone w długach kopalnie "pociągną za sobą na dno spółki energetyczne".
To prawda, że górnictwo od lat nie było w tak trudnej sytuacji. Jednak z przygotowaniami do pogrzebu można jeszcze poczekać. Jak podkreślali zgodnie w minionych kilku miesiącach rozmówcy TG, podstawą do podjęcia jakichkolwiek działań wobec górnictwa (naprawczych lub likwidacyjnych) jest przeprowadzenie rzetelnego rachunku zysków i strat, wynikających z utrzymania lub rezygnacji z istnienia sektora. Kładąc na jednej szali 6 mld wpływów z podatków rocznie, niemal 100 tys. miejsc pracy w samych kopalniach i wielokrotnie więcej w ich otoczeniu, samowystarczalność i bezpieczeństwo energetyczne państwa, a na drugiej szali trud niełatwych merytorycznie negocjacji z Komisją Europejską, niepokoje społeczne, żelazną konsekwencję i - to prawda - budżetowe dotacje, nietrudno wybrać. No chyba, że wyznaje się skrajnie radykalne lub hiperekologiczne poglądy, w myśl których węgiel jest złem wcielonym w czystej postaci.
Bez wątpienia 2016 r. będzie dla polskiego górnictwa wyjątkowo trudny, bowiem zrobienie choćby jednego kroku w tył, skutkować będzie upadkiem w przepaść. Warto jednak pamiętać, że każdy kryzys jest realną szansą na zmianę, a odbić do skoku można się dopiero po sięgnięciu dna.
Więcej: Kolejny trudny rok.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.