Jeśli myślimy kategoriami społecznymi, to istotnie decyzje powinny zapadać szybko. Jeśli jednak posługujemy się kategoriami biznesowymi, to warunkiem transakcji są wyniki ekonomiczne przedsiębiorstwa, a nie decyzje polityczne i wymaga to dogłębnego przemyślenia - zauważa w rozmowie z Trybuną Górniczą ANDRZEJ CHWILUK, przewodniczący ZZG w Polsce w kopalni Makoszowy.
W październiku zarząd Spółki Restrukturyzacji Kopalń podpisał z PGE list intencyjny w sprawie sprzedaży kopalni Makoszowy. Czy od tego czasu zapadły jakieś decyzje w sprawie przyszłości kopalni?
List wyraża intencje dwóch stron w sprawie ewentualnego przejęcia kopalni. Podpisanie tego dokumentu doprowadziło do tego, że kopalnia Makoszowy jest zbilansowana i zakończone są analizy techniczne i ekonomiczne niezbędne do jej przejęcia. Czekamy teraz na kolejny krok. Po liście intencyjnym takim krokiem jest albo odstąpienie od możliwości zakupu, albo podpisanie umowy przedwstępnej.
Upłynęły już dwa miesiące...
Jeśli myślimy kategoriami społecznymi, to istotnie decyzje powinny zapadać szybko. Jeśli jednak posługujemy się kategoriami biznesowymi, to warunkiem transakcji są wyniki ekonomiczne przedsiębiorstwa, a nie decyzje polityczne i wymaga to dogłębnego przemyślenia. Podzielam pogląd, że czas zaczyna męczyć, bo od pół roku załoga kopalni Makoszowy wzięła na siebie ogromną odpowiedzialność za przyszłość kopalni, ale z punktu widzenia biznesowego jestem przekonany, że należy przeprowadzić bardzo głęboką analizę, aby podjęte decyzje wpłynęły na czytelną przyszłość kopalni. Pewne opóźnienie spowodowała też zmiana rządu w trakcie tego procesu. Boję się, żebyśmy nie wyważali otwartych drzwi. Kopalnia Makoszowy i Brzeszcze pokazały, że przyglądając się poszczególnym kopalniom, niewielkim wysiłkiem finansowym można doprowadzić je do rentowności.
Po sześciu miesiącach od rozdzielenia z Sośnicą i przejściu do SRK Makoszowy są już inną kopalnią.
Zupełnie inne jest też zarządzanie i podejście do przyszłości. Przykładowo staramy się fedrować nie na zwały, ale pod konkretne potrzeby klientów. Wiele jest jeszcze do zrobienia, ale widać już, że z kopalni, która w ub.r. miała ok. 300 mln zł strat, dzisiaj wyszliśmy na zero, a w przyszłym roku przewidujemy zyski. Musimy umieć reagować na to, co się dzieje na rynku, i taką kopalnią są dzisiaj Makoszowy. Obawiam się, że próba dofinansowania całej Kompanii Węglowej zamiast naprawy poszczególnych kopalń jest kroplówką, która będzie skutkować jeszcze większymi stratami. Pieniądze nie trafiają tam, gdzie są potrzebne, lecz rozpuszczają się w morzu potrzeb.
Strona społeczna zaangażowała się w ratowanie kopalni?
Związki zawodowe starają się wszelkimi możliwymi sposobami docierać do świadomości pracowników. Nawet załoga zarzuca nam czasami, że jesteśmy za spokojni, ale ja bym chciał, żebyśmy wreszcie zrozumieli, że siłą można wygrać tylko na ringu. Etap polegający na biciu się tylko po to, żeby się bić, powinien się już dla związków zawodowych zakończyć. Powinniśmy być merytoryczni, ale warunek jest jeden: z drugiej strony musimy mieć partnera, który będzie chciał nas słuchać. Z tych wszystkich powodów kopalnia Makoszowy po podjętych działaniach jest jednym z najlepszych zakładów na rynku.
Co takiego zrobiliście w tym celu?
Zmniejszyliśmy zatrudnienie, zmieniliśmy jego strukturę poprzez łączenie oddziałów i wprowadzenie innej metody zarządzania. Bardzo rozsądnie wydawane są pieniądze. Przeważnie zadaniem dyrektora kopalni jest wydobycie węgla. U nas zanim zaczniemy rozcinać pokład, musimy wiedzieć, ile jest tego węgla i czy gdy go sprzedamy, zbilansuje się cały proces wydobycia. Zaczynamy liczyć koszty. Negocjujemy wynajem maszyn, nie bierzemy z marszu tego, co oferuje rynek. Dyrektor ds. sprzedaży negocjuje z każdym klientem, niezależnie od tego, czy to duży kontrahent, czy odbiorca indywidualny. Zmieniła się także mentalność. Proszę zauważyć, że mimo tego, że sprzedajemy cały gruby węgiel, dzisiaj kolejek pod Makoszowami nie ma, bo szanujemy naszego klienta. Liczymy, ile kosztuje utrzymanie zwałów, koszt dodatkowej odstawy, dzięki takim krokom koszt wydobycia spadł już poniżej 300 zł za tonę. Niestety wszystkiego nie da się zmienić w ciągu tygodnia czy dwóch i niektóre decyzje, które zapadały w przeszłości, nadal pokutują.
Dlaczego poszukując inwestora zwróciliście się do PGE?
Od samego początku jako strona społeczna wiedzieliśmy, czego chcemy. Już na początku maja w Paryżu rozmawialiśmy z EDF o zakupie kopalni. Nie odrzuciliśmy żadnej możliwości spotkania z biznesem, który byłby zainteresowany naszą kopalnią. Doszliśmy jednak do wniosku, że jeśli wyprowadzimy kopalnię na prostą, to szkoda, żeby przejął ja kapitał zagraniczny. Na rynku jest kilka grup energetycznych, a do PGE zwróciliśmy się dlatego, że od wielu lat jesteśmy dostawcą węgla do Opola i Dolnej Odry. Naturalny związek pomiędzy tymi organizmami pozwolił na rozpoczęcie rozmów. Rozmowy były bardzo trudne, bo najniższa cena węgla sprawia, że energetyka nie jest zainteresowana zakupem kopalń. Jeżeli uda nam się dopiąć tę transakcję, to będzie to wyraz rozsądku po jednej i drugiej stronie, bo za kilka lat, wraz ze zmianą koniunktury, sytuacja się odwróci. Jeśli otrzymamy odpowiedź negatywną, to wiemy, co robić dalej, jesteśmy przygotowani do innego wariantu.
To ogromne zaangażowanie załogi wskazuje, że możecie iść drogą kopalni Silesia. Myślicie o zawiązaniu spółki pracowniczej?
Nie odrzucamy żadnych możliwości, ale rozmawialiśmy z wieloma prywatnymi firmami i doradcami i widzimy, że w Polsce nie ma w tej chwili dobrej atmosfery dla takich rozwiązań. Jesteśmy jednak do stworzenia spółki przygotowani.
Czy zagrożenie, że inwestor angażujący się w kopalnię Makoszowy będzie musiał zwrócić pomoc publiczną udzieloną kopalni za pośrednictwem SRK, ciąży na rozmowach?
To będzie wynikało z decyzji urzędników Komisji Europejskiej w sprawie notyfikacji pomocy. Muszę przyznać, że w przypadku kopalni Makoszowy specjalnie się tego nie boję, bowiem pomoc publiczna dla kopalni na dzisiaj wyniosła ok. 35 mln zł. Po otwarciu ściany na 1,2 mln t węgla spłacimy to z marszu. Zarząd SRK próbuje jednak znaleźć rozwiązanie, by tej pomocy nie trzeba było zwracać.
Realizacja jednego z punktów porozumienia styczniowego, który mówi o włączeniu kopalni Makoszowy do Węglokoksu, jest jeszcze możliwa?
Nie wykluczamy i tej ścieżki. Jesteśmy nadal w kontakcie z Węglokoksem, ale analizujemy różne, najlepsze dla kopalni scenariusze.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.