Powstały w latach 1972-75 budynek Dworca Centralnego jest siódmą koncepcją projektu, który powstał już w roku 1946. Koszt budowy wyniósł 2 miliardy ówczesnych złotych a prace budowlane rozpoczęły się od 2 koparek i 23 robotników.
Projekt obchodzącego w sobotę 40-lecie dworca po raz pierwszy zaistniał na konkursie rozpisanym w 1946 r. Wygrał go młody architekt z Hrubieszowa, Arseniusz Romanowicz.
Pierwszy projekt autorstwa Romanowicza i współpracującego z nim Piotra Szymaniaka nigdy nie został zrealizowany. W międzyczasie powstał m.in. projekt podziemnego dworca-schronu. Również wzniesiony w roku 1969 budynek stacji Warszawa Wschodnia zrodził się na desce kreślarskiej Romanowicza.
Ostatecznie pierwsze pracy budowlane ruszyły we wrześniu 1972 r. Budynek Dworca Centralnego został usytuowany na rogu Al. Jerozolimskich i ówczesnej ul. Marchlewskiego (dziś Al. Jana Pawła II). Prace budowlane rozpoczęły się od 2 koparek i 23 robotników, ale pod koniec budowy załoga liczyła ok. 2 tys. osób.
Na placu budowy od początku pracowali przede wszystkim robotnicy z Przedsiębiorstwa Robót Kolejowych (PRK 7 i PRK 15) - generalnego wykonawcy robót. To oni przygotowali ogromny wykop pod całość konstrukcji. Firm - podwykonawców było przeszło 22. By zrealizować założenia harmonogramu pod koniec budowy na front robót rzuceni zostali także żołnierze.
Nad całością prac czuwali inż. Włodzimierz Zdziarski - dyrektor PRK-7 i kierownik Zarządu Budowy Dworca Centralnego oraz inż. Zdzisław Danielak, pełniący funkcję zastępcy kierownika Zarządu Budowy. Jedyną kobietą wśród kierowników, była inż. Anna Młotkowska, która nawet została wybrana Warszawianką Roku 1975.
Ponieważ Dworzec Centralny był "oczkiem" w głowie Edwarda Gierka, który chciał z honorami podjąć Leonida Breżniewa na "najnowocześniejszym dworcu w Europie", pieniądze na tę sztandarową socjalistyczną budowę popłynęły szeroki strumieniem. Dzięki temu na Centralnym pojawiły się rozwiązania, które zastosowano po raz pierwszy w Polsce: ruchome chodniki na pochylniach, amerykańskie schody ruchome, automatyczne otwieranie drzwi.
Automatyczne na Centralnym były przede wszystkim drzwi prowadzące do hali dworca. Wyposażono w nie aż trzy frontowe wejścia - od ul. E Plater, Złotej i Al. Jerozolimskich. Automatyczne, były także schody i pochylnie (samobieżne chodniki). Kilkadziesiąt takich ruchomych ciągów, prowadzących z galerii na poziom peronów. Wszystkie - produkcji zachodniej. Dodatkowo na perony zwoziły pasażerów cztery windy towarowo-osobowe.
Kolejnym automatem na Dworcu Centralnym, była maszyna ze słodyczami i napojami: pierwsza taka w Polsce, i jedyna bodaj przez całą dekadę. Stanęła w galerii biegnącej pod skrzyżowaniem Al. Jerozolimskich i dzisiejszej Al. Jana Pawła II, niedaleko sprowadzonej prosto z Włoch fontanny (mniej więcej w miejscu, w którym współcześnie mieści się McDonald's).
Budowa nie uniknęła podstawowego problemu socjalistycznej gospodarki - problemu braków. Brakowało m.in. cieśli, zbrojarzy, betoniarzy, murarzy, operatorów sprzętu budowlanego, robotników niewykwalifikowanych, a także kierowców. Na samym początku prac brakowało aż stu fachowców - zamiast zaplanowanych 400, załoga liczyła 300 osób.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.