Deklaracja ta artykułowana była już w kampanii wyborczej. Powtarzają ją konstytucyjni ministrowie już po powołaniu nowego rządu.
- Przede wszystkim musimy poradzić sobie z górnictwem, bo to dzisiaj jest problem numer jeden - powiedział, obejmując resort, nowy minister Skarbu Państwa Dawid Jackiewicz.
Wyjście z kryzysu, w którym branża pogrążała się przez ostatnie trzy lata, nie będzie zadaniem prostym, łatwym i przyjemnym. Według danych przedstawionych przez katowicki Oddział Agencji Rozwoju Przemysłu strata sektora po trzech kwartałach 2015 r. wyniosła 1,67 mld zł. Prognozy mówią, że strata za cały rok może przekroczyć ubiegłoroczną, sięgającą 2,2 mld zł. Saldo zobowiązań i należności przekroczyło 11 mld zł, a zagrożenie spółek węglowych upadłością stało się całkiem realne.
Jednym z pomysłów nowego rządu na usprawnienie zarządzania branżą jest powołanie nowego ministerstwa - energetyki. Pierwsze kroki na drodze do utworzenia resortu podjęte zostały już w poniedziałek, 16 listopada, w tym samym dniu, gdy Krzysztof Tchórzewski, mający kierować ministerstwem, odbierał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy nominację na członka Rady Ministrów.
Ministerstwo Energetyki ma przejąć część kompetencji trzech działających dotąd resortów: Skarbu, gospodarki i środowiska. Skupienie wszystkich zadań dotyczących branży górniczej w jednym ośrodku decyzyjnym ma wyeliminować bezwład w zarządzaniu. Do utworzenia ministerstwa konieczna była nowelizacja ustawy o działach administracji rządowej. Sejm uchwalił ją 16 listopada po południu. Wszystkie trzy czytania projektu złożonego przez PiS odbyły się w jednym dniu. Teraz ustawa trafi do Senatu. Ma zacząć obowiązywać w dniu ogłoszenia. Za uchwaleniem nowelizacji opowiedziało się 238 posłów, 167 było przeciwnych, a 45 wstrzymało się od głosu.
Decyzyjny bezwład
Największym błędem popełnianym w zarządzaniu jest niepodejmowanie decyzji. Piszę to zdanie nie po raz pierwszy, ale z pełną premedytacją, bowiem górnictwo węgla kamiennego przez przeważającą część rządów koalicji PO-PSL padało ofiarą decyzyjnego bezwładu. Ostatni rok, gdy pod naciskiem związków zawodowych reformowanie górnictwa ruszyło z miejsca, był wprawdzie czasem, w którym decyzje zapadały, ale często były wymuszane lub do nie do końca przemyślane.
Najbardziej dobitnym przykładem takiego działania jest koncepcja utworzenia Nowej Kompanii Węglowej. Jej autorzy nie wzięli pod uwagę uwarunkowań unijnych, wymagających, by w tego typu montażu biznesowym uczestniczył podmiot prywatny. Gdy okazało się, że pierwotny plan jest niemożliwy do przeprowadzenia, w roli kiełbasy wyborczej obsadzono TF Silesia.
Konieczny remanent
Trudno się nie zgodzić z Krzysztofem Tchórzewskim i Grzegorzem Tobiszowskim, że przed podjęciem decyzji dotyczącej modelu funkcjonowania branży konieczne jest przeprowadzenie remanentu.
- Określenie poziomu zapotrzebowania na węgiel, w tym energetyczny, jest kluczowym zagadnieniem z punktu widzenia przyszłości polskiego górnictwa - uważa prof. Lidia Gawlik, wicedyrektor Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN.
Temu celowi służyły m.in. badania przeprowadzone w 2014 r. przez Instytut we współpracy z Akademią Górniczo-Hutniczą, które wykorzystano częściowo do opracowania projektu "Polityki energetycznej Polski do 2050 r". Niestety, dokument rządowy przedstawiony do konsultacji nie zawierał konkretnych danych liczbowych. Podobną analizę zespół prof. Gawlik wykonał w 2013 r. na zlecenie Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Z badań tych wynikało, iż nadpodaż miałów energetycznych na polskim rynku wynosi ok. 10 mln t. Wbrew obiegowym opiniom nie jest to węgiel wypierany przez surowiec z importu, bowiem większość trafiającego do Polski węgla to węgiel gruby. Z produkcją tego poszukiwanego na rynku sortymentu polskie kopalnie mają nadal problem.
Zasoby i żywotność
Kolejną bardzo istotną sprawą jest analiza rodzimych zasobów węgla i określenie żywotności kopalń. Jak wskazuje prof. Krystian Probierz na podstawie własnych analiz, już udostępnione zasoby surowca wystarczą na kilka dziesięcioleci, a obecna sytuacja geopolityczna na świecie jest czynnikiem determinującym czerpanie z własnych bogactw naturalnych. Swoisty przegląd dotyczyć powinien także kondycji poszczególnych spółek węglowych i kopalń. Określić należy, które z nich mają szansę na dalsze ekonomicznie uzasadnione funkcjonowanie. Zakłady, w których sczerpano złoża, lub te, w których eksploatacja jest bardzo droga i do tego prowadzona w niekorzystnych warunkach górniczo-geologicznych, powinny być stopniowo zamykane. Taka filozofia nie musi oznaczać zmniejszenia zatrudnienia, ale może przełożyć się na spadek kosztów. Jak wskazuje Jan Dziekoński, ekspert energetyczny firmy Roland Berger, polskie kopalnie wykorzystują jedynie 50 proc. swoich mocy produkcyjnych. Biorąc pod uwagę ogromny udział kosztów stałych w kosztach produkcji węgla, przy zwiększeniu wydobycia w perspektywicznych zakładach koszt węgla będzie spadał.
Zadaniem na już jest uspokojenie napiętej sytuacji społecznej. Górniczy związkowcy zapowiadali, że będą patrzeć na ręce każdej władzy, a trudno się spodziewać, że problemy ze zgromadzeniem środków na wynagrodzenia nie doleją oliwy do ognia. Program naprawczy dla branży powinien powstać w konsultacji ze stroną społeczną. Jak pokazuje przykład reformy górnictwa realizowanej przez rząd Jerzego Buzka, wzięcie przez związki zawodowe współodpowiedzialności za zachowanie jak największej liczby miejsc pracy, gwarantuje przeprowadzanie zmian w spokoju.
Karkołomne zadanie
Gaszenie pożaru to także zagwarantowanie płynności spółek węglowych, a to z kolei nie jest możliwe bez dosypania pieniędzy do ich budżetów. Sprzeciw wobec antywęglowej polityki UE jest w tym kontekście nie tyle jedną z dróg, ile koniecznością. W gestii Rady Ministrów jest też inspirowanie rozwiązań, które ulżą górnictwu ograniczając fiskalizm, wprowadzając korzystniejsze dla branży zapisy w Prawie pracy, Prawie zamówień publicznych czy Prawie geologicznym i górniczym.
Nowy rząd ma przed sobą karkołomne zadanie. Z jednej strony musi się wywiązać z przedwyborczych obietnic, z drugiej powinien poprowadzić rodzime górnictwo w kierunku gwarantującym branży funkcjonowanie w warunkach gospodarki rynkowej. Wola polityczna jest czynnikiem, który może mocno wspomóc branżę. Ostatecznie sukces restrukturyzacji zweryfikuje rynek.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
przestan juz bredzic z tym wojskiem ty masz miec matole 25 lat czystego dolu zeby przejsc na emeryture wiec zasuwaj a nie zwajdaj
Ludzie po co te kombinatorstwa? Jest przecież SPRAWDZONY już za rządów p Buzka sposób na uśpienie nierentownych kopalń. Wystarczy wprowadzić urlopy górnicze dla całego górnictwa i zlikwidować odrabianie wojska, a rząd nie będzie miał problemu z górnictwem i wszystko odbędzie się bez niepokojów społecznych czy użycia gumowych kul ... Tym bardziej,że górnicy na takie zmiany czekają !!!