Spółka Restrukturyzacji Kopalń pracuje nad kwestiami prawnymi związanymi m.in. z wydzieleniem działek, po których przebiegają tory kolejki wąskotorowej łączącej dwie części likwidowanej kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. Kolejkę chcą zachować władze miasta.
Chodzi o znaną miłośnikom kolei, jedną z niewielu zachowanych w Polsce zakładowych kolejek wąskotorowych. Pracująca przez kilkadziesiąt lat kolej o rozstawie szyn 750 mm łączyła dwa tzw. ruchy kopalni: Kazimierz i Juliusz, a także szyb Maczki. Jej tory prowadziły również na plac drzewny przy ruchu Kazimierz. Łącznie sieć miała ok. 5-7 km długości.
Przez lata do 2011 r. kolejka woziła górników między naziemnymi obiektami kopalni, potem jeszcze w 2013 r. transportowała oddzielony od węgla kamień na zwałowisko. Obecnie w kopalnianej zajezdni stoją trzy lokomotywy spalinowe, a na bocznicy - niszczejące stopniowo wagony, też pasażerskie. Według pracowników Kazimierza-Juliusza lokomotywy da się jeszcze uruchomić, jednak ze względu na kradzieże, na razie drobnych elementów torowiska, szlak jest już nieprzejezdny.
O chęci zachowania dziedzictwa kopalni Kazimierz-Juliusz - ostatniej kopalni węgla kamiennego działającej w Zagłębiu Dąbrowskim - przedstawiciele władz samorządowych Sosnowca mówili kilkakrotnie w ostatnich miesiącach; m.in. pod koniec maja, gdy w zakładzie na powierzchnię wyjechała ostatnia tona węgla.
Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński zapowiadał zwrócenie się do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która przejęła Kazimierza Juliusza, o wypracowanie możliwości przejęcia kolejki przez miasto. Teraz poinformował, że kilka tygodni temu miasto przesłało SRK pisemną prośbę w tej sprawie. - Procedura po stronie SRK potrwa pewnie co najmniej kilka miesięcy; ale konieczne jest uporządkowanie spraw pod względem prawnym - powiedział PAP Chęciński.
Informację o trwających pracach potwierdził rzecznik SRK Witold Jajszczok. - Tam trzeba m.in. powyodrębniać działki i trzeba to zrobić na tyle mądrze, żeby np. nie ograniczyć możliwości sprzedaży niektórych innych elementów. Wiadomo o składnikach majątku, które mogą budzić zainteresowanie; sprzedawanie jednych nie może powodować, że nie będzie możliwości późniejszej sprzedaży innych. To trwa długo - zaznaczył Jajszczok.
Zapewnił, że SRK pozostaje w tej sprawie w stałym kontakcie z urzędem miasta. - Jeżeli ich (samorządowców - PAP) prośby będą do spełnienia, na pewno zostaną spełnione - zadeklarował. Odnosząc się do formy przejęcia kolejki przez miasto wskazał, że nie jest jeszcze rozstrzygnięte, czy będzie to np. sprzedaż, przekazanie czy dzierżawa.
Przypomniał jednocześnie, że w tym wypadku nie chodzi o komercyjne wykorzystanie nieruchomości, o które stara się samorząd, lecz w grę wchodzi kwestia dziedzictwa kulturowego, gdzie ważne są nie tylko kwestie finansowe. - Gdy chodzi o interes gminy lub mieszkańców, te rzeczy są przekazywane za darmo lub zupełnie symboliczną opłatę - wyjaśnił Jajszczok.
Niezależnie od starań na rzecz zachowania kolejki władze miasta - zachęcane przez społeczników - wstępnie rozmawiały z kopalnią i SRK m.in. o zachowaniu pewnych elementów Kazimierza-Juliusza - jako pamiątek. Wiadomo bowiem, że po zakończeniu likwidacji dołu kopalni, co planowane jest do końca 2016 r., likwidacja powierzchni przewidziana jest do końca 2018 r. W ostatnich dniach SRK m.in. ogłosiła przetarg na rozbiórkę części kopalnianych obiektów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.