Bogdan FISZER, prezes zarządu Conbelts Bytom (podczas panelu konferencji Wydawnictwa Górniczego "Śląska górnicza Dolina Krzemowa?"):
- Dzięki statystykom GUS możemy dokładnie ocenić skalę eksportu śląskiej myśli technicznej i prześledzić wzrost. Gdyby natomiast odnieść to do obrotów światowych, jeśli chodzi o maszyny i urządzenia górnicze, to nasz udział stanowi ułamek procenta. Można więc powiedzieć, że - zależnie od perspektywy, z której spojrzymy - albo niewiele do tej pory zrobiliśmy, albo też mamy olbrzymią przestrzeń do zagospodarowania.
Spotykamy się z polskimi producentami na targach zagranicznych, np. w zeszłym tygodniu Conbelts obecny był na największej takiej imprezie w Australii (której potencjał 400 mln t wydobycia jest niezmierny). Możmy być jeszcze bardziej skuteczni, ale nie wszystko zależy tylko od nas.
Dlaczego zabrakło władz?
Często prosimy o wsparcie, np. w zakresie koordynacji lub promocji eksportu, takiej jaką otrzymują od swoim państw przedsiębiorstwa czeskie czy niemieckie. A jakie jest ono u nas? Powiedziałbym, że bardzo słabe lub daleko niewystarczające. Porównajmy. W czerwcu na targach w Nowokuźniecku, gdzie prosiliśmy o pomoc ze względu na specyfikę rynku, zabrakło przedstawicieli jakichkolwiek naszych władz, czy regionalnych, czy ogólnokrajowych, czy Ministerstwa Gospodarki.
No, ale trudno było ich oczekiwać w Nowokuźniecku, skoro nawet na największych tegorocznych naszych targach branżowych w Katowicach, trzecich co do wielkości na świecie w sektorze maszyn i urządzeń górniczych, także nie było przedstawicieli władz centralnych na otwarciu imprezy. Dziś w kuluarach mówimy o balu na Titaniku (tylko że nasz rynek pod względem wielkości niestety nie jest Titanikiem), a większość firm - jak myślę - dawno już zajęła miejsca w szalupach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.