Portale społecznościowe zyskują coraz większą popularność i wpływ na politykę. Na Twitterze politycy ogłaszają to, co kiedyś oznajmiało się na salonach dyplomacji. Natomiast na Facebooku ujawniają to, czego politycy nie chcieli przekazać ani na salonach, ani na portalach społecznościowych. Ostatnie wydarzenia związane z publikacją dokumentacji związanej z aferą podsłuchową skłaniają do postawienia pytania: czy Facebook staje się (lub jest) już forum społecznego protestu?
Dla portalu górniczego nettg.pl komentuje dr MAREK WOJCIECHOWSKI, psycholog biznesu.
Świat wirtualny wyzwala w nas ten rodzaj emocji, determinujących nasze opinie, które na co dzień skrywamy i rezerwujemy tylko dla najbliższych, a często wyłącznie dla siebie. Często pojawiające się strony, fora, opinie są jak supernowa. To znaczy w jednej chwili potrafią wybuchnąć, aby po kilku dniach zastygnąć, zamilknąć. Nie mają trwałego i długiego życia. To ważne, bo aby żyły i realizowały swoje cele, muszą być mądrze zarządzane. Sama emocjonalność nie wystarczy.
Siła rażenia social mediów jest ogromna i poprzez planowe, profesjonalne działanie można uzyskać dobry efekt. Najlepszym tego przykładem jest akcja internautów wymierzona przeciwko sieci EMPiK, a związana ze świątecznymi reklamami, w których wystąpili pani Czubaszek i pan Nergal. Dobrze i mądrze, z punktu widzenia autorów akcji, poprowadzona narracja, profesjonalnie prowadzona argumentacja - wszystko to sprawiło, że EMPiK zrezygnował z dosyć kontrowersyjnego przekazu. Wycofał się ze swojej kampanii, co więcej i co ważne - jego prezes przeprosił tych wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Społeczny protest budowany głównie na FB przyniósł efekt. I to jaki?
Social media dają nowe możliwości. Można w takiej formule budować i kreować emocjonalne związki, poparcie, sympatię i zainteresowanie wokół czegoś, co jest dla nas ważne. Górnicze związki w ogóle tego potencjału nie dostrzegają i nie wykorzystują go. Tzw. fanpejdże są doskonałym forum do prezentowania swoich racji, argumentów w prosty, emocjonalny sposób mogą budować wokół protestu wartościowy klimat, zainteresowanie, być może nawet szerokie poparcie społeczne. Dzisiaj nie jest bowiem ważne, kto ma rację - ważne jest, kto swoją rację najatrakcyjniej, emocjonalnie przedstawi. Wielu Polaków żyje w sieci, z niej czerpie wiedzę o świecie, tutaj buduje swoją tożsamość, sieć kreuje ich opinie, wrażliwość, przekonania.
Nie ulica, nie tradycyjne media, ale właśnie sieć jest miejscem, gdzie trzeba mówić o tym, co jest naszą racją - mówić mądrze, świadomie, wykorzystując wiedzę także z zakresu psychologii i socjologii.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.