- Prognozujemy, że do roku 2022 Polska będzie zwiększała zużycie stali i docelowo będzie to ok. 13-14 mln t rocznie - stwierdza w rozmowie z Trybuną Górniczą STEFAN DZIENNIAK, prezes zarządu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Czy to prawda, że w polskim hutnictwie mamy obecnie najlepsze wyniki od 2007 r.?
Trzeba to sprecyzować. Mamy najlepsze wyniki od 2007 roku jeśli chodzi o rynek zużycia stali. Padł jeden z najlepszych miesięcznych wyników zużycia wyrobów stalowych w Polsce. Wynika to z faktu, że Polska się rozwija, buduje. Stal jest wszędzie. Dobre wyniki przede wszystkim budownictwa, które po słabych latach 2012 i 2013 w 2014 roku zaczęło się dźwigać z kolan. Ten rok, zgodnie z zapowiedziami i planami będzie jeszcze lepszy. W roku 2014 Podukcja była wyższa o 650 tys. t. niż rok wcześniej, a roczne zużycie stali było o 1 mln 800 tys. wyższe. Wzrost wyniósł 17 proc., choć w naszym przekonaniu rzeczywisty wynik to ok 6-7 proc. Pozostałe 10 proc. wynikało z wypchnięcia z rynku wyrobów szarej strefy, która przez ponad dwa lata niszczyła sektor. Niewątpliwie jednak wzrost zarówno produkcji, jak i zużycia był. Pierwszy kwartał tego roku był zaskakująco dobry i w marcu pobity został rekord ustanowiony w roku 2007.
Rośnie zapotrzebowanie, rośnie produkcja, ale kto to pokrywa? Rynek to przecież nie tylko polscy producenci, ale też import.
Dobre pytanie. My od kilku lat mówimy, że polscy producenci tracą regularnie udział w polskim rynku. Coraz większą część tego dobrego polskiego rynku pokrywają wyroby stalowe pochodzące z importu. W roku 2014 na zużycie 12 mln 200 tys. aż 9 mln pochodziło z importu. Mamy tutaj jednak kolejną bardzo dobrą wiadomość... Dane handlowe mamy co prawda tylko z dwóch miesięcy, bo dochodzą one z dużym opóźnieniem, ale w ciągu tych dwóch miesięcy nastąpił spadek importu aż o 21 proc. Za to eksport z Polski, szczególnie do krajów Unii Europejskiej, wzrósł aż o 15 proc. To uzasadnia ten 13-procentowy wzrost produkcji. Udział produkcji krajowej w rynku poprawił się z 32 proc. do 38 proc.
Skąd importujemy najwięcej stali?
Z szeroko rozumianej Unii Europejskiej. Z 9 mln t w ub. r. 2,4 mln pochodziło spoza Unii.
Z Azji?
No właśnie nie. Mówimy o naszym najbliższym, nieunijnym sąsiedztwie wschodnim czyli o Rosji, Białorusi, Ukrainie, Mołdawii, a dopiero później Chinach, Korei i Indiach.
A czy jesteśmy w stanie powiedzieć, jak obecna sytuacja przekłada się na produkcję i import koksu?
Oczywiście, że jest to realne przełożenie. Stal produkujemy jednak według dwóch technologii. Tradycyjnie - od rudy żelaza po wielkie piece i stalownie, a druga technologia to recykling złomu. Z danych na 2014 r. wynika, że ze stalowni konwertorowych pochodziło 5,1 mln, a ok. 3,5 mln z procesów elektrycznych (recykling). Wpływ na zużycie koksu ma głównie ta część tradycyjna. Jeśli jest większa produkcja stali, to oczywiście jest większe zużycie koksu. To może nie przełożyło się bezpośrednio na wyniki spółki, która handluje koksem na polskim rynku, czyli Polskiego Koksu, dlatego że wielkie piece w Polsce należą do jednej grupy, która ma swoje koksownie. Mają one z kolei większe zdolności niż potrzeby i ich nadwyżki trafiają jeszcze do innych zakładów. Niemniej jednak, patrząc w skali Polski miało to znaczenie.
Ale czy możemy zakładać, że jakieś duże ożywienie w polskim hutnictwie realnie przełoży się na kondycję górnictwa?
Ono ma znaczący wpływ. Bo jeśli w kryzysie spadliśmy do 7 mln t stali, a teraz jest to 8,5 mln t, to mamy co najmniej milion ton koksu więcej, a węgla koksującego jest to już 1,4 mln.
No ale skąd pewność, że będzie to koks i węgiel z Polski?
Nie ma pewności. To jest sprawa rynkowa. Jest to jednak niewątpliwie szansa dla krajowych producentów, którzy mają chociażby przewagę w postaci renty geograficznej. Jeśli założymy, że węgiel z USA, Afryki czy Australii będzie tańszy niż nasz, to wymaga przemyślenia sprawa, dlaczego tak się dzieje.
Mówimy tu o krajach spoza Unii, których nie dotyczy problem polityki klimatycznej.
Oczywiście że tak. To przekłada się też na hutnictwo w taki sposób, że europejskie, a szczególnie polskie hutnictwo ma też dużo droższą energię.
I nie bardzo jest co z tym faktem zrobić... Na zmiany się chyba nie zanosi. Ale mówiąc jeszcze o cenach - zapotrzebowanie na stal rośnie, a nie rosną ceny. Dlaczego tak się dzieje?
Rok 2014 był bardzo nietypowy. Po wielu latach stałych wzrostów cen surowców nagle w bardzo krótkim czasie ceny te spadły. Rudy żelaza były najtańsze od 10 lat, węgiel koksujący też, energetyczny podobnie.
No i ropa...
Oczywiście. To ma ogromny wpływ na ceny transportu. I to wszystko sprawiło, że aż czterokrotnie producenci obniżali ceny. Odczuli to dystrybutorzy, bo przecież klient przyjeżdża i nie pyta jakie ceny były, tylko jakie są teraz.
Z tym problemem zmaga się też przecież górnictwo.
Też. Na składzie był węgiel o jakichś konkretnych kosztach wydobycia, a rok później okazało się, że jego cena jest o 40 proc. niższa. W hutnictwie również był ten problem i wszyscy czekaliśmy, gdzie jest to dno. Teraz wszystko wskazuje, że ceny surowców nie będą już spadać, ale nie wiadomo też, czy w najbliższym czasie będą rosnąć. Dla konsumentów jest to oczywiście zjawisko dobre, bo nagle okazuje się, że np. wiadukt czy jakiś budynek jest o kilka proc. tańszy. To przyczynia się do wzrostu inwestycji.
A to z kolei - w uproszczeniu mówiąc - do rozwoju Polski.
Tak nam się wydaje. Prognozujemy, że do roku 2022 Polska będzie zwiększała zużycie stali i docelowo będzie to ok. 13-14 mln t rocznie. Widzimy realne szanse. Choć są też zagrożenia. Podejmujemy jednak starania, aby warunki, w których funkcjonuje sektor, nie były tak nieprzyjazne, a wręcz przeciwnie. Odnosimy się do najlepszej europejskiej gospodarki - niemieckiej. Ona pokazuje, że w dokładnie tych samych, brukselskich regulacjach prawnych hutnictwo może mieć np. dwukrotnie niższe ceny energii niż w Polsce. To znaczy, że albo nie umiemy, albo nie chcemy czegoś robić dla przemysłu. Są przecież sposoby na to, żeby ta produkcja była bardziej konkurencyjna.
No, ale to chyba zadanie bardziej dla polityków niż przedsiębiorców?
Dla polityków - żeby stworzyć regulacje, a dla nas - żeby im powiedzieć, jak jest, jakie są realia i z czym się nie zgadzamy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.