W Katowicach-Panewnikach, gdzie wykonano odwiert prowadzący do rejonu, w którym powinni przebywać zaginieni górnicy, trwa opuszczanie zestawu składającego się z głośnika, mikrofonu, źródła światła oraz płynów izotonicznych.
- Próby kontaktu dźwiękowego prowadzone będą przez dłuższy czas. Trzeba liczyć się z tym, że po okresie przebywania w ciemnościach pracownicy mogą kierować się bardziej na głos lub hałas. Po ponad dwóch tygodniach, nawet przy bardzo oszczędnym używaniu lamp, ich akumulatory najprawdopodobniej będą już wyczerpane - wyjaśnił Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego.
Poza zestawem na poziom 1050 dotrze także chromatograf, który umożliwi stałe monitorowanie składu atmosfery panującej w rejonie ściany 7 w pokładzie 409.
Jak już informowaliśmy w portalu górniczym nettg.pl, we wtorek (5 maja) nad ranem w odwiert została wprowadzona kamera. Na ostatnich metrach oparła się o fragment obudowy chodnikowej. Po kilkunastu minutach prób z podnoszeniem i obracaniem, zdołała ją ominąć.
W polu widzenia kamery znalazły się obszar pod sekcjami oraz fragmenty chodnika. Niestety zaginionych górników nie udało się zlokalizować.
Poza akcją prowadzoną przy pomocy wiertnicy i kamery, w ruchu Śląsk cały czas kombajn drąży nowy chodnik. Do pokonania zostało mu ok. 203 m.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.