Grupa polskich ratowników Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) dotarła do Nepalu w rejon trzęsienia ziemi, aby udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym - poinformował szef fundacji Wojciech Wilk.
Do Katmandu poleciał liczący sześć osób "zespół szybkiego reagowania": czterej lekarze i ratownicy medyczni oraz dwaj specjaliści ds. katastrof humanitarnych. Na razie planują 10-dniowy pobyt.
- Jest to mała grupa, gdyż obecnie są problemy z dostępnością lotniska w Katmandu - powiedział PAP Wilk.
Tłumaczył, że bardzo ważnym elementem pomocy humanitarnej jest udzielenie wsparcia natychmiast po nastaniu klęski żywiołowej. Jak wyjaśnił, osoby przywalone gruzami mają 72 godziny na ratunek, szansa na przeżycie ludzi po upływie tego czasu bardzo szybko maleje. Podkreślił, że wyciągnięci spod gruzów muszą być opatrzeni, zabezpieczeni podczas transportu do szpitala.
- Tu widzimy naszą rolę i miejsce, gdzie moglibyśmy udzielić wsparcia.
Dodał też, że jeśli sytuacja w Katmandu będzie względnie zabezpieczona, ratownicy udadzą się na obszary leżące dalej od miasta, a bliżej epicentrum wstrząsów, a więc na zachód od stolicy Nepalu.
Według najnowszego bilansu podawanego przez nepalskie władze liczba ofiar śmiertelnych sobotniego trzęsienia ziemi wzrosła do 876, wśród ofiar mogą być cudzoziemcy. Polskie MSZ podało na Twitterze, że do chwili obecnej nie ma informacji o poszkodowanych Polakach.
Główny wstrząs o sile 7,9 w skali Richtera nastąpił przed południem czasu lokalnego. Jego epicentrum znajdowało się 80 km na wschód od miasta Pokhara w środkowej części kraju (około 200 km na zachód od Katmandu).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.