Po wybuchu metanu w kopalni im. Zasiadki w środę (4 marca) rano o godz. 5.20 czasu kijowskiego, z Doniecka wciąż docierają rozbieżne informacje na temat liczby ofiar, która waha się od 1 do 32 zabitych.
Przed rozpoczęciem porannej sesji parlamentu w Kijowie, gdzie minutą ciszy deputowani uczcili pamięć górników, Wołodymir Grojsman oficjalnie przekazał, że zginęło 32 z nich.
Ile ofiar spośród 207 pod ziemią?
Dziennikarze na miejscu tragedii w Doniecku potwierdzają na razie jedną ofiarę śmiertelną katastrofy. Taką samą wersję rozpowszechnia przy pomocy twittera rzeczniczka Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, która całkowicie kontroluje obszar z kopalnią im. Zasiadki. Według separatystów w wybuchu 14 górników zostało rannych a dwóch z nich trafiło do szpitala.
Wszystkie źródła potwierdzają, że pod ziemią nocą pracowało 207 górników. Wybuch miał objąć 3 wschodnie ściany wydobywcze w pokładzie M3 na głębokości poniżej 1000 m.
Metan, braki prądu i wentylacji
Kopalnia im. Zasiadki należy do najbardziej metanowych zakładów górniczych świata. Wielokrotnie była miejscem tragedii (z największą w historii Ukrainy w 2007 r.) a w ostatnich miesiącach co kilkanaście dni kopalnia była unieruchamiana z powodu przerw w zasilaniu. Przez brak prądu stawały urządzenia wyciągowe i wentylacja a uwięzionych górników ewakuowano z dołu, włączając zapasowe generatory awaryjne.
Na wykonanych w środę zdjęciach sprzed bramy kopalni w Doniecku widać, że zakład zmilitaryzowano i przystosowano do obrony. Wybite okna i wejścia na parterze budynku głównego zostały zamienione w stanowiska strzelnicze z worków z piaskiem.
Kopalnię zabrała Doniecka Republka Ludowa
Na ratunek górnikom po katastrofie ruszyli ratownicy ze służb podległych siłom zbrojnym samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Przez kilka godzin nie udało się im dotrzeć do miejsca katastrofy pod ziemią. Zastępów państwowego ratownictwa górniczego Ukrainy w ogóle nie wezwano do pomocy. Ratownictwo górnicze na Ukrainie jest formacją paramilitarną. Bez zgody separatystów i specjalnych przepustek ratownicy z najbliższej rządowej stacji w mieście Dymitrow nie mogą przekroczyć linii demarkacyjnej, nie narażając się na niebezpieczeństwo.
Każe fedrować za wszelką cenę
W komentarzach na ukraińskich portalach pod wiadomościami o wybuchu metanu w kopalni im. Zasiadki internauci podkreślają, że dyrektor donieckiej kopalni Jefim Zwiagilskij, były premier, poseł i zwolennik wypędzonego prezydenta Janukowycza, jest znany z niechęci do Zachodu i sympatii prorosyjskich. Forsował pełne wydobycie, mimo niebezpiecznych warunków technicznych. Górników, którzy z różnych pobliskich miejscowości tworzą 10-tysięczną załogę, nazywa się "zakładnikami", bo muszą pracować, by dostarczyć węgla separatystom niezależnie od własnych poglądów na niepodległość Ukrainy i obaw o bezpieczeństwo pracy. Nie wiadomo kto i czy w ogóle wypłaci rodzinom ofiar katastrofy odszkodowania.
Pierwsze teorie spiskowe
Podejrzewa się, że władze DRL mogą umyślnie zaniżać prawdziwą liczbę ofiar wybuchu pod ziemią. Niezależna telewizja Hromadske przytacza relację naocznego świadka, który rano miał widzieć, jak z kopalni, tylnymi bramami, wywożone są ciała zabitych górników. Według innej wersji na listę ofiar wybuchu w kopalni separatyści mogą dopisać pewną liczbę własnych żołnierzy poległych w innych okolicznościach.
Szpitale zajmują czołgiści z Ułan Ude
Osobnym i poważnym problemem może być brak miejsc w donieckich szpitalach. Jak wynika z relacji telewizyjnych sprzed kilku dni, jedyny specjalistyczny ośrodek leczenia poparzeń w Doniecku w tej chwili wypełniony jest ciężko rannymi Buriatami, czołgistami batalionu pancernego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej z Ułan Ude, których pojazdy zostały spalone w niedawnych walkach o pobliski kocioł debalcewski. Nie wiadomo, dokąd skierowani zostaną górnicy poparzeni w środę w wybuchu metanu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.