Na przedwczesne zgony spowodowane zanieczyszczeniem powietrza wskazują WHO, EEA, organizacje pozarządowe i eksperci. Według organizacji HEAL, rocznie przedwcześnie umiera z tego powodu ok. 45 tys. Polaków, a koszty emisji w energetyce związane ze zdrowiem to kilka mld euro rocznie.
Według raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) z listopada 2014 r. zanieczyszczenie powietrza generuje koszty związane z ochroną zdrowia, absencją w pracy i przedwczesnymi zgonami. Ich liczbę w Europie w 2011 r. szacowano na ponad 400 tys. Według tego raportu, Polska należy do krajów europejskich mających największe problemy z zanieczyszczeniem. W 2013 r. Komisja Europejska szacowała, że w 2010 r. koszty związane z wpływem zanieczyszczeń na zdrowie wahały się w całej UE między 330 mld euro a 940 mld euro.
BBC powołując się na dane brytyjskiego rządu podaje, że w Wielkiej Brytanii z powodu zanieczyszczeń powietrza co roku umiera 29 tys. ludzi. W związku z zanieczyszczeniami atmosfery władze brytyjskie sugerują m.in. budowanie szkół, domów opieki i szpitali z dala od ruchliwych dróg i promowanie innych niż samochody środków transportu.
Polscy eksperci podkreślają, że wśród grup najbardziej narażonych na zanieczyszczenia atmosfery są dzieci, ludzie w podeszłym wieku, kobiety ciężarne oraz osoby z chorobami dróg oddechowych. Wskazują, że długotrwała obecność trujących gazów w atmosferze wywołuje schorzenia naczyniowe, zawały serca, udary, astmy i alergie już na etapie życia płodowego. Dodatkowo w rejonach zanieczyszczeń wzrasta liczba infekcji, które pociągają za sobą dalsze obciążenia dla gospodarki m.in. w postaci wizyt u lekarza, czy nieobecności w pracy.
Problem głównie dotyczy miast, ale w Polsce dopuszczalne normy jakości powietrza są przekraczane na znacznym obszarze kraju. Specjaliści przypominają, że zanieczyszczenia powodują nie tylko emisje przemysłowe, ale tzw. niska emisja, czyli dymy z kominów domowych pieców opalanych węglem. Co więcej - tłumaczą - w tych piecach nie tylko pali się węgiel, ale także śmieci, zawierające duże ilości substancji rakotwórczych.
P.o. Głównego Inspektora Sanitarnego Marek Posobkiewicz wskazał na konferencji zorganizowanej na początku grudnia przez Health and Enviroment Alliance (HEAL), że wskutek działalności człowieka do atmosfery dostają się setki tysięcy różnych substancji, a ich rosnące stężenia stają się przyczyną różnorodnych chorób. Wymienił, że w powietrzu obecne są drobne pyły, tlenki węgla, tlenki siarki, tlenki azotu, metale ciężkie - ołów, kadm, nikiel i arsen - oraz wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, takie jak np. benzo(a)piren.
Wiceszef Departamentu Ochrony Powietrza w Ministerstwie Środowiska Roman Głaz na tej samej konferencji przypomniał, że negatywny wpływ przemysłu na środowisko i zdrowie trwa od "epoki węgla i pary", a więc drugiej połowy XIX wieku; dopiero w drugiej połowie XX wieku podjęto pierwsze wysiłki na rzecz ograniczenia skutków tych zanieczyszczeń. Według niego "człowiek opamiętał się i dostrzegł, że rozwój gospodarczy bez troski o środowisko może doprowadzić do samozagłady". Powstały więc różne międzynarodowe inicjatywy na rzecz ochrony środowiska, takie jak Konwencja o transgranicznym przenoszeniu zanieczyszczeń z 1979 roku, czy - później - dyrektywy UE.
Zanieczyszczenia w Polsce były widoczne gołym okiem; kwaśne deszcze pochodzące z emisji z elektrowni zasilanych węglem wyniszczyły lasy w Górach Izerskich - wskazał.
Zdaniem Głaza poprawa sytuacji nastąpiła wraz z transformacją ustrojową i gospodarczą. "W latach 1989-2014 emisja pyłów w kraju zmniejszyła się o ponad 80 proc., emisja dwutlenku siarki o ponad 70 proc., tlenków azotu - o 40 proc. (...) To przełożyło się na poprawę jakości powietrza" - powiedział.
Jednak dr Dorota Jarosińska ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zaznaczyła, że choć w ciągu ostatnich 10 lat obserwuje się spadek emisji, zanieczyszczenia wciąż stanowią wysoki czynnik ryzyka i plasują się wśród głównych przyczyn zgonów w świecie. WHO wyliczyła też, że z powodu zanieczyszczeń atmosfery długość życia w Europie średnio ulega skróceniu o 8 i pół miesiąca.
Od redakcji: Z danych przytoczonych przez Główny Urząd statrystyczny wynika, że w okresie od 1800 r. do 1900 długość życia mieszkańców Europy wydłużyła się o 10 lat (z 40 do 50 lat). Był to okres rewolucji przemysłowej, która jak podaje fachowa literatura przyczyniła się do zmiany warunków bytowych milionów Europejczyków i pozwoliła na wzrost liczby mieszkańców kontynentu. Warto dodać, że w okresie 1950-55 średnia długość życia na Starym Kontynencie wynosiła 66 lat (63 dla mężczyzn i 68 dla kobiet). W roku 2000 było to ponad 73 lata (68,9 mężczyźni i 77,3 kobiety).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A co może zrobić zwykły obywatel widząc jak z komina sąsiada wydobywa się dym nie pochodzący bynajmniej ze spalania węgla?