- Nie byłem zaskoczony, że wojewoda śląski staje otwarcie jako strażnik bezpieczeństwa w regionie - Dariusz Trzcionka, przewodniczący Porozumienia Związków Zawodowych Kadra, komentuje dla portalu górniczego nettg.pl najświeższe wydarzenia w górnictwie.
Jak Pan ocenia postawę i ostatnie działania premier Ewy Kopacz w sprawie polskiego górnictwa?
- Moja opinia jest pozytywna, nareszcie ktoś zainteresował się nabrzmiałymi problemami m.in. kopalni Kazimierz-Juliusz. Zdecydowanie jest w tym paradoks, żeby premier rządu musiała zajmować się czymś, co należy do właściciela, czyli Katowickiego Holdingu Węglowego.
Decyzja o zakończeniu blokady torów na granicy polsko-rosyjskiej nastąpiła natychmiast po pierwszych obietnicach pani premier. Dlaczego tak szybko?
- To było wykazanie dobrej woli. Jako związki pokazaliśmy, że dajemy nowej pani premier mandat zaufania i chcielibyśmy, aby nie nadużyła go.
W domyśle: poprzednicy nie spisali się, bo kilka miesięcy upłynęło im na odgrywaniu wobec górników swoistego teatru?
- Liczymy, że nowa ekipa rządowa nie zmarnuje szansy. Dajemy z naszej strony chęć dialogu. Tak naprawdę teraz to my działamy w szeroko pojętym interesie państwa polskiego, gdy tymczasem moglibyśmy jako związkowcy walczyć do upadłego i bez ustępstw, koncentrując się tylko na interesach pracowniczych. Nie przejmując się tym, jak sobie poradzi z problemem władza.
W Sosnowcu górnicy i mieszkańcy, którzy - zdawałoby się - nie powinni już wierzyć nikomu, również ufają, że interwencja premier Kopacz pomoże rozwiązać ich kłopoty.
- Po prostu musimy komuś wierzyć. Gdybyśmy mogli problemy rozwiązać sami, nie czekalibyśmy na pomoc. Niestety decyzje nie leżą po naszej stronie, tylko po stronie właściciela kopalń.
Jak Pan szacuje szansę, że za obietnicami górnicy doczekają się czynów?
- Pół na pół. Pełnego zaufania jednak nie możemy mieć jako związkowcy, musimy być czujni i zwarci. Gotowi na podjęcie merytorycznych rozmów.
Czy związkowców zaskoczyła postawa wojewody śląskiego, który wystąpił z otwartą krytyką zarządów spółek i wziął w obronę pracowników?
- Ja nie byłem zaskoczony. Wojewoda pokazał się prawdziwym gospodarzem województwa. Nie przykrywał błędów, które popełniły zarządy, ganił ich za takie postępowanie. Znałem Piotra Litwę jako prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, gdy dał się poznać jako człowiek kompetentny, stanowczy i uczciwy. Nigdy nie ukrywał problemów, nie zamiatał pod dywan. Był strażnikiem bezpieczeństwa w górnictwie a teraz staje jako strażnik bezpieczeństwa w regionie.
Można powiedzieć, że umiejętność podejmowania trudnych decyzji jest cechą śląskich wojewodów, bo robił to już - chociaż z większą dozą polityki - Zygmunt Łukaszczyk.
Wojewodę traktujemy jako partnera, który poważnie traktuje nasze problemy.
Wojewoda prognozuje, że wybuch społeczny jest realny, gdy któregoś dnia w kopalniach - tak jak w Sosnowcu - zabraknie pieniędzy na wypłaty.
- Mam nadzieję, że menedżerowie górniczy dostali teraz pewną lekcję, której nie mogą okpić, ale muszą ją szybko i poprawnie odrobić.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie azazel1974 nie wypominamy tego co było tylko skupiamy się na tym co jest każde związki mają za pazurami trochę brudu to jest polityka tylko w niższym wydaniu lecz skuteczna rozumiemy Janku? pytajmy słuchajmy a będzie wam wynagrodzone jak to krzyczy s80 sza-kał sory szakall
Na K-J związki typu "S"prowadzą bar piwny,parking i organizują grzybobranie połączone z libacją alkoholową
każdego z menadzerów powinno się rozliczać co miesiać z jego pracy!jeżeli nie wyrabia norm to do widzenia i oczywiscie bez żadnych odpraw!i to zwiazki powinni patrzec im na ręcę!