Podczas wtorkowego handlu złoty stracił na wartości względem głównych walut. Zdaniem ekonomistów to skutek obaw inwestorów, dotyczących wcześniejszego podnoszenia stóp procentowych w USA. Ok. godz. 17 euro kosztowało 4,19 zł, a dolar 3,24 zł.
- Wtorek upłynął pod znakiem osłabienia nie tylko złotego, ale ogólnie walut krajów wschodzących - powiedziała PAP analityczka Raiffeisen Polbank Dorota Strauch.
Jak dodała, jest to skutek m.in. publikacji ekonomistów Fed z San Francisco, iż rynek zbyt późno szacuje podwyżki stóp procentowych za oceanem. Tymczasem Fed może rozpocząć podnoszenie stóp wcześniej.
Strauch dodała, że w trakcie wtorkowego handlu złoty w relacji do euro osłabił się do nawet 4,20 zł, a dolar do 3,26 zł.
Diler walutowy Banku BGŻ Piotr Popławski stwierdził w rozmowie z PAP, że we wtorek na rynku sporo się działo.
- Generalnie na rynkach wschodzących rozpoczęła się korekta. Jedna z hipotez mówi, że jest to skutek przemyśleń inwestorów, jeśli chodzi o politykę monetarną w USA. Dla rynku to wystarczyło, więc inwestorzy zaczęli się pozbywać zarówno złotego, jak i polskich papierów - mówił Popławski.
- Część inwestorów zwraca zapewne też uwagę, że na Ukrainie nadal dobrze się nie dzieje - dodał.
Kraje UE w poniedziałek wieczorem przyjęły formalnie nowe sankcje wobec Rosji. Z ich wdrożeniem Unia chce jednak poczekać kilka dni, by ocenić, czy przestrzegane jest zawieszenie broni na wschodzie Ukrainy.
W ocenie dilera BGŻ, w najbliższych dniach wycena złotego będzie uzależniona od nastrojów globalnych i w relacji do euro powinien nadal poruszać się wokół poziomu 4,20. Popławski zaznaczył, że w niedługim czasie może on jeszcze potanieć, do 4,24 zł za euro.
Szef dilerów SPW w PKO BP Marek Kaczor powiedział PAP, że na rynku długu mieliśmy we wtorek odwrócenie ruchu obserwowanego w poniedziałek.
- Wczoraj rentowności polskich obligacji bardzo spadały w ciągu dnia. +Dotknęliśmy+ kolejnych historycznie niskich poziomów, jeśli chodzi o rentowności. Dzisiaj obserwujemy gwałtowny ruch w drugą stronę i wzrost. Rynek jest nawet wyżej w rentownościach niż na poniedziałkowym otwarciu handlu - mówił.
Dodał, że na rynku można zaobserwować duże obroty.
- Ten ruch, który mamy dzisiaj, to przede wszystkim efekt tego, co dzieje się na rynkach bazowych, szczególnie obserwowanych spadków cen niemieckich i amerykańskich papierów. Jednak, abstrahując od tego, co spowodowało taką zmienność w ciągu tych dwóch dni, widać, że osiągnęliśmy takie poziomy rentowności, gdzie interes jest zarówno po stronie sprzedających, jak i kupujących - stwierdził Kaczor.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.