Szkolnictwo zawodowe ma sens tylko wówczas, gdy odpowiada oczekiwaniom rynku pracy i konkretnych przedsiębiorców. Po latach prosperity branża górnicza znajduje się dziś w finansowym dołku. W perspektywie kolejnych lat spółki węglowe będą w stanie zatrudnić zdecydowanie mniejszą ilość górników niż zakładano jeszcze przed rokiem.
Do pierwszych klas szkół kształcących w kierunkach górniczych zapisało się w tym roku o połowę mniej uczniów niż przed dwunastoma miesiącami. Słynący z wysokiego poziomu nauczania Zespół Szkół Technicznych w Rybniku przyjął do czterech klas technikum ponad 120 uczniów, ale do zawodówki zaledwie 16.
- Uczniom technikum uświadomiliśmy fakt, że po zakończeniu edukacji nie otrzymają zatrudnienia na drugi dzień, ale w perspektywie kolejnych lat. Ci, którzy rozpoczęli naukę w zawodówce wiedzą, że chcąc mieć szansę na pracę, muszą po jej zakończeniu zdobyć przynajmniej średnie wykształcenie - wyjaśnia Grażyna Kohut, dyrektor ZST w Rybniku.
Kopalnie powoli odchodzą od zatrudniania pracowników o niskich kwalifikacjach, dlatego też wiele szkół w ogóle zrezygnowało z tworzenia tego typu klas.
- W trzech oddziałach szkolnych technikum górniczego, które będą przygotowywać do pracy w charakterze górnika, elektryka i mechanika, rozpoczęło od września naukę ok. 90 uczniów. Nie będzie natomiast pierwszej klasy zawodówki. Młodzież, która w tym roku ukończyła górniczą szkołę zawodową zdecydowała się kontynuować edukację w liceum ogólnokształcącym dla dorosłych oraz na jednosemestralnym kursie kwalifikacyjnym. Jest to dobra droga do uzyskania tytułu technika górnictwa. Absolwenci zawodówek zdają sobie doskonale sprawę z faktu, że z niskimi kwalifikacjami będą mieli nikłe szanse na zdobycie pracy - zauważa Teresa Horst, dyrektor Powiatowego Zespołu Szkół w Bieruniu.
Z kolei w Wodzisławiu Śląskim uczniowie, którzy zapisali się do pierwszych klas technikum o kierunku górniczym zostali oficjalnie poinformowani, że umowa o gwarancjach zatrudnienia z Kompanią Węglową została wypowiedziana.
- Przeprowadziliśmy z nimi rozmowy, otrzymali również do podpisania stosowne oświadczenia - informuje Grażyna Rojek, wicedyrektor Zespołu Szkół Zawodowych.
Mimo to ponad 20 młodych ludzi zdecydowało się rozpocząć naukę w wymarzonym kierunku.
O ile w Rybniku, Bieruniu i Wodzisławiu Śląskim udało się otworzyć jakiekolwiek klasy górnicze, to w Bytomiu była z tym już kompletna klapa.
- Informacje o kryzysie w branży ostudziły zapał młodych ludzi do kształcenia w górniczych kierunkach - przyznaje Marian Sosna, wicedyrektor Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Bytomiu.
W pierwszej klasie technikum górniczego naukę rozpoczęło zaledwie 6 uczniów, podczas gdy rok temu było ich z górą 50. Przyszli górnicy zostali przydzieleni do jednej klasy z mechatronikami. Przedmiotów zawodowych będą się uczyć w osobnej grupie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Znowu zaczyna to przypominac akcje z lat 1998-2006, wtedy tez byly masowo likwidowane klasy o profilu gorniczym, likwidowane gruby itp, za 5-8 sytuacja znowu sie zmieni jak nie szybciej.
Tylko co mają zrobić studenci, którzy są w połowie nauki na 2-3 roku?.. Przerwać studia i zmienić kierunek, czy może ciągną licząc, że poprawi się sytuacja w przyszłości.
Górnictwo nigdy nie będzie rozwijać pracownika tylko uwsteczniać. Szkoły górnicze to tylko regionalny folklor i pomnik po komunie. Wystarczą kursy przyuczenia do zawodu . Po studiach górniczych jest wiele absolwentów co nie potrafią dostać pracy lub pracują na robotniczych stanowiskach.