25 września 2009 21:43
:
:
autor: PAP
1.4 tys. odsłon
Protest przeciwko budowie kopalni odkrywkowej
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pokusiłem się, żeby sprawdzić czy
"władza nic nie zrobiła w sprawie
węgla legnickiego", jak
współrozmówca zaznaczył. Tak więc
przejdźmy do projektu rządowego
"Polityka energetyczna Polski" będąca
w fazie legislacji. Działanie 2.2 ,
działanie 2.3. Tam wprost mówi się o
złożach węgla brunatnego pod Legnicą
jako strategicznych nie do zalegania a
do eksploatacji po przeprowadzeniu
całej procedury. A ta się rozpoczęła
poprzez zmiany legislacyjne wdrażane
właście zgodnie z sugestiami podanymi
w powyższych działaniach. I właśnie
dlatego było to referendum , żeby
pokazać już na tym etapie dezaprobatę
większości społeczeństwa W kolejnym
załączniku Raport z konsultacji
rozdział 6 ujawniono protest złożony
do legislacji przez Gminy.
Każdy kto będzie się dalej zajmował
węglem brunatnym od strony decyzyjnej
musi je wziąć pod uwagę, czy tego
chce , czy nie chce, jeżeli ma
odnieść jakikolwiek sukces w tej
sprawie. Natomiast nie będą wstrzymane
żadne prace badawcze, bo te są
niezależne od referendum. Badać,
szukac , rozważać, proponować, to nie
to samo, co decydować. Rząd jest od
decyzji i sprawa referendum jest dla
niego wiążąca. Nie on je
sprowokował, choć z wynikiem , jak z
każdym innym stanowiskiem społecznym
musi się liczyc. Nie oznacza to wcale,
że ma coś robic w tej sprawie. Jak to
poprzednio zaznaczyłem, nic nie robił
poprzednio, tak i prawdopodobnie
pozostanie na tym stanowisku nadal.
Gmina Miłkowice - czyli rozpoczęcie
odkrywki pod Legnicą:
frekwencja ok 49% - na NIE ok 2300 , na
TAK 150 uprawnionych.
Gmina Lubin
frekwencja 53% - na NIE ok 4900 na TAK
305 uprawnionych.
Porażka lobbingu.
Władza nic nie zrobi, bo dotąd tez nic
nie zrobiła w tej sprawie (brak
elementarnych dokumentów
przygotowujacych inwestycję). Władza
może przystąpić niezaleznie od
wyników referendum do prac badawczych i
dokumentacyjnych na tym złożu, co jest
podstawowym warunkiem podjecia
jakiejkolwiek w tej sprawie decyzji na
przyszłość.
Na wszystkich gminach referendum jest
ważne. Frekwencja znacznie powyżej
30%. I jak mozna sie domyslać
mieszkańcy sa na NIE ODKRYWCE. Tylko co
z tym teraz zrobi władza. Zablokuje
inwstycje na 6 gminach, bo tego oczekuje
przemysł węglowy?
Tu nie powinno być zwyciężonych i
pokonanych. Wszystkie strony
zainteresowane udostępnieniem złoża
węgla brunatnego w okolicy Legnicy
nawet w dalekiej przyszłosci muszą ze
soba rozmawiać i uwzględniać swoje
stanowiska, racje i propozycje. Nikt,
nikomu nie powinien niczego narzucać.
Zgoda buduje i o tę zgodę trzeba się
starać szanując się nawzajem. Być
może, że dwa wielkie przemysły naraz,
to znaczy miedź i węgiel, to o jeden
za duzo. Nic nie stoi na przeszkodzie,
aby sprawę węgla odłożyć na razie
ad acta. Warto jednak już dziś
przygotowywać się do debaty, która
być może za 10 - 20 lat będzie
koniecznością. W tej debacie trzeba
stawiać nauce polskiej zadania
uwzględnienia woli mieszkańców tych
terenów, niezaleznie od tego, kto
ponosi winę za zaistniałą sytuacje.
Po prostu dzisiaj trzeba wyjść od
stanu zerowego, tak jak gdyby złoże
wegla zostało wczoraj odkryte mimo, ze
mamy o nim juz sporo wiadomości. Nic
nagle, nic w pośpiechu, nic na gwałt.
Na szczęście w polskiej energetyce
jest jeszcze sto innych rozwiazań
alternatywnych.
Region jest już przyzwyczajony do
wydobycia głębinowego, które równiez
w jakimś stopniu powoduje szkody -
chociażby tąpnięcia i osiadanie. Ale
nauczyliśmy się z tym żyć i
rozumiemy że to cena jaką musimy
zapłacić za pracę i poziom życia.
Dlatego tez rozwinęło się budownictwo
na terenach wolnych od eksploatacji
miedzi na południe od Lubina. Jednakże
ze wzgledu na dużą lesistość
terenów można wziąć pod uwage
wydobycie głębinowe węgla bez szkód
górniczych. Oczywiście przy
odpowiednim dopracowaniu metody.
No jasne, podwyższając zaporę to
pojemność nigdy się nie skończy :) .
Tylko czy to jest bezpieczne ze
względów na skażenie środowiska i
ryzyko rozszczelnienia
Nie chodzi tu o przychylność, lecz
raczej o racjonalne oceny techniczne,
technologiczne i ekonomiczne, które
muszą byc rozpatrzine również w
stosunku do podziemnego wariantu
eksploatacji złoża węgla brunatnego.
Pozbycie się odpadów na Żelaznym
Moście jest konieczne, choć nic nie
wskazuje na to aby się on "kończył".
Z dokumentów i planów KGHM wynika, że
jego zapora ziemna będzie nadal
podwyższana powyżej 100 metrów, a
jego pojemność przekroczy 1 mld ton
Wszystkie metody w jakiś sposób muszą
być zweryfikowane na szczeblu
rządowym, aby więcej nie powtórzyła
sie sytuacja z obecnych protestów.
W sprawie odpowiedzialności za to
wszystko, co dzieje się w sprawie
protestów, nikt nie jest bez winy.
Można tylko dyskutować jaka jest skala
winy poszczególnych rządów,
samorządów i przedsiębiorców. Ten
rząd akurat taką sytuację zastaje
jaka jest. Jeszcze raz powtarzam, że
żadne rozmowy, ustalenia i harmonogramy
nie są uprawnione niezależnie od tego,
kto to obiecuje, ustala itp. Na to
wszystko muszą być dokumenty rządowe,
a takich nie ma. Polityka, ustalenia
itp. to wszystko jest prowadzone poza
legalnym tokiem formalno - prawnym i ma
dla rządu znaczenie podjętych
przygotowań, studiów, a nawet
nacisków, którym rząd wcale nie musi
ulegać. I tak, jak dotąd jest
również w tej sprawie Brak
dokumentów, formalnych decyzji itp.
Rząd w tej chwili rozpatruje rózne
warianty, ten również, ale nic nie
zapowiada aby podjął wiążące
decyzje w tej sprawie.
Dodam, że wymienione poniżej wsie sa
przeznaczone do zajęcia przez
planowaną odkrywkę w pierwszym etapie
wydobycia, gdzie harmonogram zakłada
wykup gruntów od 2011 roku.
Tłumaczenie że harmonogram to tylko
koncert zyczeń branży raczej do mnie
nie trafia, bo polityka legislacyjna
dotycząca złoża raczej idzie z myśla
autorów harmonogramu, więc nie sądzę
aby były jakieś większe obsunięcia
terminowe.
A dlaczego środowiska rządowe oraz
branża węglowa oskarżają
samorządowców do doprowadzenia do tej
trudnej społecznie sytuacji, jeżeli po
okresie zablokowania złoża rząd
Polski odstąpił od eksploatacji? Gminy
tworząc w oparciu o ustawy o
zagospodarowaniu przestrzennym swoje
plany miejscowe zgodnie z przepisami
konsultowały je z rządem i
odpowiednimi jego ministerstwami.
Również środowisko związane z
branżą wydobywczą to ci sami ludzie
od lat zasiadający na róznych ważnych
i decyzyjnych stanowiskach. Gdzie oni
byli wcześniej? Obudzili się z letargu
w 2005 roku przy powołaniu Komitetu?
Dlaczego rząd uzgodnił pozytywnie
plany zagospodarowania przestrzennego
gminy Miłkowice dla wsi Rzeszotary,
Dobrzejów, Kochlice, Gluchowie w 2008 i
2009 roku, gdzie gmina zgodnie z
wieloletnimi tendencjami załozyła
rozbudowe podmiejskich miejscowości
budownictwem mieszkaniowym wzdłuż
głównych tras komunikacyjnych dla
których rząd zakończył etapy
projektowe - droga S3? Dlaczego
jednocześnie "przyklepując" te plany i
dając zielone światło mieszkańcom do
zakupu gruntów i budowy nowych domów
głównie z kredytów hipotecznych
pisał do gmin - "Zabezpieczcie
złoże!"
Gdyby zakaz inwestycji nie był
zniesiony, cała uwaga rozbudowy Legnicy
byłaby skoncentrowana na Gminy
Krotoszyce i Legnickie Pole, gdzie
byłaby wykonana infrastruktura. A tak
wszystko zostało zrobione na gminie
Lubin, i Kunice objetych planowaną
odkrywką a gminy na poludnie Legnicy
nawet nie są przygotowane na przejęcie
teraz mieszkańców i nowe inwestycje,
bo nawet planów nie mają ani mediów.
Pytam - gdzie Ci ludzie decydujący byli
wczesniej??!!! Obudzili się?? Kto za to
ponosi odpowiedzialność -
samorządowcy? a może mieszkańcy? Bo
na pewno nie rząd i branża węglowa
oczywiście, prawda?
Wicepremier Pawlak spotyka się z
róznymi srodowiskami i wysłuchuje
różnych stanowisk. To, ze uczestniczy
nawet w posiedzeniach Komitetu
Sterującego nie oznacza wcale jego
poparcia, tak jak jest to błednie
interpretowane. Oznacza natomiast
zainteresowanie premiera jego pracami.
Jeżeli nawet w "Polityce energetycznej
Polski do 2030 roku" są sformułowania
"żywcem przejete z Komitetu
Sterujacego" to są one bardzo ogólne i
nic nie mówią o złożu węgla
brunatnego w Legnicy, jak poprzednio juz
to wykazałem. Nic nie stoi na
przeszkodzie, aby mieszkańcy,
samorzady, czy tez inne gremia lokalne
zaprosiły wicepremiera na organizowaną
w tej sprawie konferencję w Legnicy,
lub gdzie indziej. Tam, gdzie jest on
zapraszany, a termin jest wcześniej
uzgodniony, tam z reguły przybywa, nie
obawiając się żadnych
najtrudniejszych nawet kwestii i pytań.
Nie jest prawdą, ze przez lata nikt nie
wspominał o złożu wegla brunatnego w
Legnicy. We wszystkich dokumentach
rządowych, co roku ponawianych, złoze
to figuruje jako przeznaczone do
przyszłej eksploatacji od 1966 roku tj.
od momentu zatwierdzenia dokumentacji
geologicznejustalającej zasoby tego
złoża. Kto chciał to mógł sie
dowiedziec, kto nie chciał nie
korzystał z tej wiedzy, lecz była ona
powszechnie dostępna.
Wszystko fajnie - umiemy odróżnić
działalność firm prywatnych od
stanowiska rządowego. Problem w tym,
że W TYM przypadku dziwnie wszystko sie
oplata i tworzy jedną całość. Przez
lata nikt nie wspominał o węglu pod
Legnicą. Dopiero, gdy powstał
"społeczny" Komitet, w którym
zasiadają prezesi państwowych kopalni
i kadra państwowych uczelni, wspierana
przez byłe państwowe firmy projektowe.
I dziwnie teksty Komitetu w zasadzie co
do słowa pojawiają się w rządowym
projekcie "Polityki Energetycznej
Polski" w zakresie dotyczacym wegla
brunatnego. Tak jakby to Komitet pisał
treść tej ustawy. I dziwnym zbiegiem
okoliczności premier Pawlak bardzo
często i chętnie uczestniczy w
spotkaniach z komitetem a stroni od
spotkań z władzą samorządową. TO
NIE TAK POWINNO WYGLĄDAĆ W NORMALNEJ
POLSCE.
W Polsce jest wolność i każdy ma
prawo protestować w każdej sprawie,
jaką uzna za stosowne. Tego prawa nikt
nie zamierza nikomu odbierać. Poltegor
- Instytut, Komitet Sterujący itp.
podmioty gospodarki i nauki również
korzystają z prawa wolności i
rozpatrują sprawy i projekty, jakie
uznają za stosowne. Proszę o
zwrócenie uwagi na to, że podmioty te
nie są reprezentantami rządu i nic nie
mają z nim wspólnego, co do
podejmowania decyzji o eksploatacji
złoża węgla brunatnego w Legnicy.
Jeżeli protest ten jest skierowany
przeciwko tym instytucjom to jest on
całkowicie słuszny i uzasadniony.
Niemniej instytucje te nie mają
żadnych uprawnień do podejmowania w
tych sprawach wiążących decyzji,
które może podejmować tylko Rada
Ministrów i Ministerstwo Gospodarki.
Tutaj jednak, jak wykazałem jest tu
całkowite milczenie na ten temat.
Zdaję sobie jednak sprawę z pewnego
utożsamiania tego rodzaju działań
przedsiębiorstw państwowych, które w
czasach PRL były jednoznacznie i
całkowicie powiązane z rządem. Traz
tak nie jest, są to podmioty
samodzielne, samorządne i podejmujące
na własne ryzyko działania, za które
rząd nie może brać żadnej
odpowiedzialności. Odnośnie
zabezpieczania złoża polityka taka
jest prowadzona przez wszystkie państwa
świata. Polska nie jest pod tym
względem jakimś wyjątkiem. Pragnę w
tym miejscu wyrazić uznanie dla
broniących się do "upadłego"
mieszkańców tego regionu. Rząd RP nie
ma jednak nic wspólnego z
projektowaniem, planowanym
wywłaszczaniem i innymi tego rodzaju
harmonogramami głoszonymi przez osoby i
instytucje nie reprezentujące Ministra
Gospodarki, a działające na własną
odpowiedzialność.
Bardzo ciekawy komantarz. A kiedy
mieszkańcy mają protestować? Gdy ich
dom bedzie burzony pod kopalnię? Wtedy
powiesz, gdzie byliście wcześniej?
Widać Ministrze nie znasz tematu.
Proponuję odwiedź oficjalne strony
Komitetu Sterującego i
Poltegor-Instytut. Harmonogram prac
przyjety to wykup w 2011 roku. Trwają
prace nad zmianą ustaw w celu
gładkiego przejecia nieruchomości i
uruchomienia kopalni. A "Polityka
Energetyczna Polski" to zapalnik
uruchamiający właściwy proces budowy
kopalni. Zacznie się od "zabezpieczenia
złoża" potem projekty i koncesja, bo
inwestor już jest - KGHM i PGE.
Będziemy się bronić do upadłego.
Przynajmniej dzieciom nie powiem kiedyś
że z podkulonym ogonem uciekłem, bo
paru ludzi chciało kase zarobić
ściemniając i szantażując 40 mln
Polaków brakiem prądu.
W znajdującym sie na stronach
internetowych Ministerstwa Gospodarki
dokumencie pt. "Polityka energetyczna
Polski do 2030 roku" nigdzie nie
wymieniono złoża węgla brunatnego
"Legnica", jako przeznaczonego do
eksploatacji w oznaczonym czasie.
Napisano w nim tylko to, co dotąd było
wiadome, ze złoże to brane jest pod
uwagę, jako chronione przed dalszą
zabudową urbanistyczną. Tyle i tylko
tyle. Załączony do tego dokumentu
"Program działań wykonawczych na lata
2009 - 2012" nic nie wspomina o złożu
węgla brunatnego "Legnica". stąd
niezrozumiałe, a chyba i nieopotrzebne
są tego rodzaju protesty, bo nikt
niczego w tej sprawie jeszcze nie
postanowił, o czym również świadczą
wymienione dokumenty, będące
oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa
Gospodarki.
Pokusiłem się, żeby sprawdzić czy "władza nic nie zrobiła w sprawie węgla legnickiego", jak współrozmówca zaznaczył. Tak więc przejdźmy do projektu rządowego "Polityka energetyczna Polski" będąca w fazie legislacji. Działanie 2.2 , działanie 2.3. Tam wprost mówi się o złożach węgla brunatnego pod Legnicą jako strategicznych nie do zalegania a do eksploatacji po przeprowadzeniu całej procedury. A ta się rozpoczęła poprzez zmiany legislacyjne wdrażane właście zgodnie z sugestiami podanymi w powyższych działaniach. I właśnie dlatego było to referendum , żeby pokazać już na tym etapie dezaprobatę większości społeczeństwa W kolejnym załączniku Raport z konsultacji rozdział 6 ujawniono protest złożony do legislacji przez Gminy.
Każdy kto będzie się dalej zajmował węglem brunatnym od strony decyzyjnej musi je wziąć pod uwagę, czy tego chce , czy nie chce, jeżeli ma odnieść jakikolwiek sukces w tej sprawie. Natomiast nie będą wstrzymane żadne prace badawcze, bo te są niezależne od referendum. Badać, szukac , rozważać, proponować, to nie to samo, co decydować. Rząd jest od decyzji i sprawa referendum jest dla niego wiążąca. Nie on je sprowokował, choć z wynikiem , jak z każdym innym stanowiskiem społecznym musi się liczyc. Nie oznacza to wcale, że ma coś robic w tej sprawie. Jak to poprzednio zaznaczyłem, nic nie robił poprzednio, tak i prawdopodobnie pozostanie na tym stanowisku nadal.
Gmina Miłkowice - czyli rozpoczęcie odkrywki pod Legnicą: frekwencja ok 49% - na NIE ok 2300 , na TAK 150 uprawnionych. Gmina Lubin frekwencja 53% - na NIE ok 4900 na TAK 305 uprawnionych. Porażka lobbingu.
Oczywiście, ale tylko nieodpowiedzialny polityk nie wziąłby tego referendum pod uwagę.
Władza nic nie zrobi, bo dotąd tez nic nie zrobiła w tej sprawie (brak elementarnych dokumentów przygotowujacych inwestycję). Władza może przystąpić niezaleznie od wyników referendum do prac badawczych i dokumentacyjnych na tym złożu, co jest podstawowym warunkiem podjecia jakiejkolwiek w tej sprawie decyzji na przyszłość.
Na wszystkich gminach referendum jest ważne. Frekwencja znacznie powyżej 30%. I jak mozna sie domyslać mieszkańcy sa na NIE ODKRYWCE. Tylko co z tym teraz zrobi władza. Zablokuje inwstycje na 6 gminach, bo tego oczekuje przemysł węglowy?
Tu nie powinno być zwyciężonych i pokonanych. Wszystkie strony zainteresowane udostępnieniem złoża węgla brunatnego w okolicy Legnicy nawet w dalekiej przyszłosci muszą ze soba rozmawiać i uwzględniać swoje stanowiska, racje i propozycje. Nikt, nikomu nie powinien niczego narzucać. Zgoda buduje i o tę zgodę trzeba się starać szanując się nawzajem. Być może, że dwa wielkie przemysły naraz, to znaczy miedź i węgiel, to o jeden za duzo. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawę węgla odłożyć na razie ad acta. Warto jednak już dziś przygotowywać się do debaty, która być może za 10 - 20 lat będzie koniecznością. W tej debacie trzeba stawiać nauce polskiej zadania uwzględnienia woli mieszkańców tych terenów, niezaleznie od tego, kto ponosi winę za zaistniałą sytuacje. Po prostu dzisiaj trzeba wyjść od stanu zerowego, tak jak gdyby złoże wegla zostało wczoraj odkryte mimo, ze mamy o nim juz sporo wiadomości. Nic nagle, nic w pośpiechu, nic na gwałt. Na szczęście w polskiej energetyce jest jeszcze sto innych rozwiazań alternatywnych.
Region jest już przyzwyczajony do wydobycia głębinowego, które równiez w jakimś stopniu powoduje szkody - chociażby tąpnięcia i osiadanie. Ale nauczyliśmy się z tym żyć i rozumiemy że to cena jaką musimy zapłacić za pracę i poziom życia. Dlatego tez rozwinęło się budownictwo na terenach wolnych od eksploatacji miedzi na południe od Lubina. Jednakże ze wzgledu na dużą lesistość terenów można wziąć pod uwage wydobycie głębinowe węgla bez szkód górniczych. Oczywiście przy odpowiednim dopracowaniu metody.
No jasne, podwyższając zaporę to pojemność nigdy się nie skończy :) . Tylko czy to jest bezpieczne ze względów na skażenie środowiska i ryzyko rozszczelnienia
Nie chodzi tu o przychylność, lecz raczej o racjonalne oceny techniczne, technologiczne i ekonomiczne, które muszą byc rozpatrzine również w stosunku do podziemnego wariantu eksploatacji złoża węgla brunatnego. Pozbycie się odpadów na Żelaznym Moście jest konieczne, choć nic nie wskazuje na to aby się on "kończył". Z dokumentów i planów KGHM wynika, że jego zapora ziemna będzie nadal podwyższana powyżej 100 metrów, a jego pojemność przekroczy 1 mld ton Wszystkie metody w jakiś sposób muszą być zweryfikowane na szczeblu rządowym, aby więcej nie powtórzyła sie sytuacja z obecnych protestów.
W sprawie odpowiedzialności za to wszystko, co dzieje się w sprawie protestów, nikt nie jest bez winy. Można tylko dyskutować jaka jest skala winy poszczególnych rządów, samorządów i przedsiębiorców. Ten rząd akurat taką sytuację zastaje jaka jest. Jeszcze raz powtarzam, że żadne rozmowy, ustalenia i harmonogramy nie są uprawnione niezależnie od tego, kto to obiecuje, ustala itp. Na to wszystko muszą być dokumenty rządowe, a takich nie ma. Polityka, ustalenia itp. to wszystko jest prowadzone poza legalnym tokiem formalno - prawnym i ma dla rządu znaczenie podjętych przygotowań, studiów, a nawet nacisków, którym rząd wcale nie musi ulegać. I tak, jak dotąd jest również w tej sprawie Brak dokumentów, formalnych decyzji itp. Rząd w tej chwili rozpatruje rózne warianty, ten również, ale nic nie zapowiada aby podjął wiążące decyzje w tej sprawie.
Dodam, że wymienione poniżej wsie sa przeznaczone do zajęcia przez planowaną odkrywkę w pierwszym etapie wydobycia, gdzie harmonogram zakłada wykup gruntów od 2011 roku. Tłumaczenie że harmonogram to tylko koncert zyczeń branży raczej do mnie nie trafia, bo polityka legislacyjna dotycząca złoża raczej idzie z myśla autorów harmonogramu, więc nie sądzę aby były jakieś większe obsunięcia terminowe.
A dlaczego środowiska rządowe oraz branża węglowa oskarżają samorządowców do doprowadzenia do tej trudnej społecznie sytuacji, jeżeli po okresie zablokowania złoża rząd Polski odstąpił od eksploatacji? Gminy tworząc w oparciu o ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym swoje plany miejscowe zgodnie z przepisami konsultowały je z rządem i odpowiednimi jego ministerstwami. Również środowisko związane z branżą wydobywczą to ci sami ludzie od lat zasiadający na róznych ważnych i decyzyjnych stanowiskach. Gdzie oni byli wcześniej? Obudzili się z letargu w 2005 roku przy powołaniu Komitetu? Dlaczego rząd uzgodnił pozytywnie plany zagospodarowania przestrzennego gminy Miłkowice dla wsi Rzeszotary, Dobrzejów, Kochlice, Gluchowie w 2008 i 2009 roku, gdzie gmina zgodnie z wieloletnimi tendencjami załozyła rozbudowe podmiejskich miejscowości budownictwem mieszkaniowym wzdłuż głównych tras komunikacyjnych dla których rząd zakończył etapy projektowe - droga S3? Dlaczego jednocześnie "przyklepując" te plany i dając zielone światło mieszkańcom do zakupu gruntów i budowy nowych domów głównie z kredytów hipotecznych pisał do gmin - "Zabezpieczcie złoże!" Gdyby zakaz inwestycji nie był zniesiony, cała uwaga rozbudowy Legnicy byłaby skoncentrowana na Gminy Krotoszyce i Legnickie Pole, gdzie byłaby wykonana infrastruktura. A tak wszystko zostało zrobione na gminie Lubin, i Kunice objetych planowaną odkrywką a gminy na poludnie Legnicy nawet nie są przygotowane na przejęcie teraz mieszkańców i nowe inwestycje, bo nawet planów nie mają ani mediów. Pytam - gdzie Ci ludzie decydujący byli wczesniej??!!! Obudzili się?? Kto za to ponosi odpowiedzialność - samorządowcy? a może mieszkańcy? Bo na pewno nie rząd i branża węglowa oczywiście, prawda?
Wicepremier Pawlak spotyka się z róznymi srodowiskami i wysłuchuje różnych stanowisk. To, ze uczestniczy nawet w posiedzeniach Komitetu Sterującego nie oznacza wcale jego poparcia, tak jak jest to błednie interpretowane. Oznacza natomiast zainteresowanie premiera jego pracami. Jeżeli nawet w "Polityce energetycznej Polski do 2030 roku" są sformułowania "żywcem przejete z Komitetu Sterujacego" to są one bardzo ogólne i nic nie mówią o złożu węgla brunatnego w Legnicy, jak poprzednio juz to wykazałem. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby mieszkańcy, samorzady, czy tez inne gremia lokalne zaprosiły wicepremiera na organizowaną w tej sprawie konferencję w Legnicy, lub gdzie indziej. Tam, gdzie jest on zapraszany, a termin jest wcześniej uzgodniony, tam z reguły przybywa, nie obawiając się żadnych najtrudniejszych nawet kwestii i pytań. Nie jest prawdą, ze przez lata nikt nie wspominał o złożu wegla brunatnego w Legnicy. We wszystkich dokumentach rządowych, co roku ponawianych, złoze to figuruje jako przeznaczone do przyszłej eksploatacji od 1966 roku tj. od momentu zatwierdzenia dokumentacji geologicznejustalającej zasoby tego złoża. Kto chciał to mógł sie dowiedziec, kto nie chciał nie korzystał z tej wiedzy, lecz była ona powszechnie dostępna.
Wszystko fajnie - umiemy odróżnić działalność firm prywatnych od stanowiska rządowego. Problem w tym, że W TYM przypadku dziwnie wszystko sie oplata i tworzy jedną całość. Przez lata nikt nie wspominał o węglu pod Legnicą. Dopiero, gdy powstał "społeczny" Komitet, w którym zasiadają prezesi państwowych kopalni i kadra państwowych uczelni, wspierana przez byłe państwowe firmy projektowe. I dziwnie teksty Komitetu w zasadzie co do słowa pojawiają się w rządowym projekcie "Polityki Energetycznej Polski" w zakresie dotyczacym wegla brunatnego. Tak jakby to Komitet pisał treść tej ustawy. I dziwnym zbiegiem okoliczności premier Pawlak bardzo często i chętnie uczestniczy w spotkaniach z komitetem a stroni od spotkań z władzą samorządową. TO NIE TAK POWINNO WYGLĄDAĆ W NORMALNEJ POLSCE.
W Polsce jest wolność i każdy ma prawo protestować w każdej sprawie, jaką uzna za stosowne. Tego prawa nikt nie zamierza nikomu odbierać. Poltegor - Instytut, Komitet Sterujący itp. podmioty gospodarki i nauki również korzystają z prawa wolności i rozpatrują sprawy i projekty, jakie uznają za stosowne. Proszę o zwrócenie uwagi na to, że podmioty te nie są reprezentantami rządu i nic nie mają z nim wspólnego, co do podejmowania decyzji o eksploatacji złoża węgla brunatnego w Legnicy. Jeżeli protest ten jest skierowany przeciwko tym instytucjom to jest on całkowicie słuszny i uzasadniony. Niemniej instytucje te nie mają żadnych uprawnień do podejmowania w tych sprawach wiążących decyzji, które może podejmować tylko Rada Ministrów i Ministerstwo Gospodarki. Tutaj jednak, jak wykazałem jest tu całkowite milczenie na ten temat. Zdaję sobie jednak sprawę z pewnego utożsamiania tego rodzaju działań przedsiębiorstw państwowych, które w czasach PRL były jednoznacznie i całkowicie powiązane z rządem. Traz tak nie jest, są to podmioty samodzielne, samorządne i podejmujące na własne ryzyko działania, za które rząd nie może brać żadnej odpowiedzialności. Odnośnie zabezpieczania złoża polityka taka jest prowadzona przez wszystkie państwa świata. Polska nie jest pod tym względem jakimś wyjątkiem. Pragnę w tym miejscu wyrazić uznanie dla broniących się do "upadłego" mieszkańców tego regionu. Rząd RP nie ma jednak nic wspólnego z projektowaniem, planowanym wywłaszczaniem i innymi tego rodzaju harmonogramami głoszonymi przez osoby i instytucje nie reprezentujące Ministra Gospodarki, a działające na własną odpowiedzialność.
Bardzo ciekawy komantarz. A kiedy mieszkańcy mają protestować? Gdy ich dom bedzie burzony pod kopalnię? Wtedy powiesz, gdzie byliście wcześniej? Widać Ministrze nie znasz tematu. Proponuję odwiedź oficjalne strony Komitetu Sterującego i Poltegor-Instytut. Harmonogram prac przyjety to wykup w 2011 roku. Trwają prace nad zmianą ustaw w celu gładkiego przejecia nieruchomości i uruchomienia kopalni. A "Polityka Energetyczna Polski" to zapalnik uruchamiający właściwy proces budowy kopalni. Zacznie się od "zabezpieczenia złoża" potem projekty i koncesja, bo inwestor już jest - KGHM i PGE. Będziemy się bronić do upadłego. Przynajmniej dzieciom nie powiem kiedyś że z podkulonym ogonem uciekłem, bo paru ludzi chciało kase zarobić ściemniając i szantażując 40 mln Polaków brakiem prądu.
W znajdującym sie na stronach internetowych Ministerstwa Gospodarki dokumencie pt. "Polityka energetyczna Polski do 2030 roku" nigdzie nie wymieniono złoża węgla brunatnego "Legnica", jako przeznaczonego do eksploatacji w oznaczonym czasie. Napisano w nim tylko to, co dotąd było wiadome, ze złoże to brane jest pod uwagę, jako chronione przed dalszą zabudową urbanistyczną. Tyle i tylko tyle. Załączony do tego dokumentu "Program działań wykonawczych na lata 2009 - 2012" nic nie wspomina o złożu węgla brunatnego "Legnica". stąd niezrozumiałe, a chyba i nieopotrzebne są tego rodzaju protesty, bo nikt niczego w tej sprawie jeszcze nie postanowił, o czym również świadczą wymienione dokumenty, będące oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Gospodarki.