Obszerny reportaż o wałbrzyskich biedaszybach zamieścił w weekendowym wydaniu (29 marca) jeden z największych amerykańskich dzienników - New York Times. Materiał nosi tytuł "Kopalń już nie ma. Ale są górnicy".
Gazeta pisze, że nielegalne wydobycie węgla, zwane przez miejscowych "szczurzym górnictwem" rozpowszechniło się od lat 90., gdy państwo polskie podjęło "nagłą decyzję" o zamknięciu kopalń w Zagłębiu Wałbrzyskim.
Autor Danny Hakim wraz z kamerzystą, przy współpracy polskich dziennikarzy Macieja Niebrdalika i Jacka Rutkowskiego, dotarł zimą tego roku do kilku mężczyzn, którzy pracują w kilkumetrowych szybikach wokół miasta. Fedrunek trwa tam pod osłoną nocy.
Bo koplanie się nie opłacały
NYT przypomina, że Polska ma największe w Europie złoża węgla, z którego produkuje się ponad 88 proc. elektryczności. Wałbrzyskie kopalnie w latach 90. uznano po analizach za zbyt niebezpieczne i nieopłacalne, co potwierdza w artykule Paweł Mikusek, rzecznik Ministerstwa Środowiska. NYT stwierdza, że po 1989 r. postawienie na gospodarczą wydajność uczyniło z Polski lidera w bloku postsowieckim, któremu dziś zazdroszczą np. Bułgaria i Ukraina. Jednak ceną była likwidacja miejsc pracy, jak w Wałbrzychu. Dla młodszych biedaszyby są jedynym znanym rodzajem kopalni węgla.
Amerykanie podają, że według lokalnych działaczy społecznych w biedaszybach pracują 3 tys. mężczyzn i nastolatków na Dolnym Śląsku, ale zdaniem władz daleko mniej (od 50 do 200). Nielegalny węgiel jest o 30-40 proc. tańszy od paliwa w składach.
Chcą legalnych biedaszybów
NYT odnalazł byłego górnika Romana Janiszka (51 lat), który założył stowarzyszenie walczące o legalizację biedaszybów: - Z dnia na dzień tysiące ludzi zostało bez pracy. Nieopłacalność była pretekstem. Decyzja przyszła z Warszawy a wszystko robiono w wielkim pośpiechu - wspomina Janiszek w artykule. Za legalizacją jest też Grzegorz Walowski (34 lata), były kopacz a dziś doktorant Uniwersytetu Opolskiego, który proponował zgazowywać węgiel pod ziemią.
Nowojorska gazeta podaje, że ostatnio rząd polski udzielił licencji poszukiwawczej dla australijskiej kompanii Balamara Resources, która ma ocenić, czy warto otworzyć ponownie którąś z kopalń (mówi się o Nowej Rudzie).
Władze: to cena niemieckiej historii
Reporterzy rozmawiali też z Romanem Szelemejem, prezydentem Wałbrzycha, który uważa, że w rozmowie o mieście węgiel nie powinien przesłaniać całej perspektywy a "kopacze" (jak nazywa pracujących w biedaszybach) robią tylko Wałbrzychowi niekorzystną reklamę.
NYT opisuje niemieckie dzieje 120-tysięcznego Wałbrzycha i kilkaset lat wydobycia, które zdominowało rozwój miasta. - Biedaszyby są ceną, jaką płacimy za historię Wałbrzycha. Wiemy, że istnieją. Nie zapominamy o problemie. Staramy się go rozwiązać, ale zależy nam na zmianie węglowego wizerunku miasta - mówi prezydent w rozmowie z NYT.
Nie lubią wstawać do pracy?
Magistrat koncentruje się na ściąganiu nowych biznesów i na rozwoju strefy ekonomicznej, gdzie działa m.in. fabryka Toyoty. Zaraz po objęciu urzędu prezydent obejrzał kilka biedaszybów i rozmawiał z kopaczami. Opisuje ich jako słabo wykształconych, nastawionych na tzw. swobodne życie. - To znacznie łatwiejsze, niż chodzić do pracy w Toyocie od 7.30 do 17.30, dzień po dniu - mówi prezydent w reportażu.
Cytowany przez nowojorskich reporterów Wojciech Suwala, profesor AGH w Krakowie, szacuje, że z biedaszybów osiągane są bardzo duże przychody. Słyszał, że mężczyźni odbierający worki od kopaczy mogą zarobić nawet 10 tys. zł, choć sami górnicy - dużo mniej. - Nie płacą składek na ubezpieczenia społeczne, zdrowotne itp. a system jest dość dobrze zorganizowany. Kary są niskie i nie odstraszają nikogo - mówi profesor.
Górnictwo się skończyło i więcej nie wróci
Tymczasem prezydent Wałbrzycha jest zdecydowany położyć procederowi kres. - Jest niebezpieczny, przestępczy, nielegalny, niszczący dla lasów i przyrody. Nie ma przyszłości dla przemysłu węglowego w Wałbrzychu. Górnictwo się skończyło. I nie wróci - mówi Szełemej. Przyznaje, że niełatwo będzie skończyć z biedaszybami. Próbowali już wszyscy poprzedni prezydenci miasta. - Mimo, że zdwoiliśmy wysiłki, nie mogę zaangażować w tym jednym celu wszystkich sił policyjnych Wałbrzycha - mówi prezydent. Miasto ma jeszcze inne problemy: wypadki samochodowe, narkotyki, przemoc domowa i chuligaństwo. Dlatego kopacze mogą wciąż działać - podsumowuje gazeta.
Lepiej kopać niż kraść
- Zdecydowanie lepiej pracować tutaj, na biedaszybach, niż kraść - przekonuje Amerykanów Konrad, młody kopacz, który z kolegą od 3-4 miesięcy pogłębia swój szybik. Czasem zapadał się po ulewach, więc musieli kopać od nowa. Chłopak mówi, że niedawno złapali go policjanci i wlepili 550 zł mandatu. To jego tygodniowy zarobek, lecz gdyby nie zapłacił, poszedłby do więzienia.
Jak informuje NYT, dobowe wydobycie z biedaszybu może wynieść do 2 t węgla. Leży zapakowany w worki wokoło. Kopacze mówią, że kupują go wszyscy - mieszkańcy i dystrybutorzy.
Śródtytuły w omówieniu artykułu NYT pochodzą od redakcji portalu górniczego nettg.pl
Źródło: New York Times - magazyn Energy & Environment
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Wałbrzyszanin nie tylko Wam zrobiono krzywdę. Ostatnio krąży po sieci film promujący Sosnowiec z roku 94. Chwalimy się w nim, że Sosnowiec posiada 4 kopalnie, 2 huty, zakład włókenniczy. Dziś działa ostatnia kopalnia (już niedługo), z huty zostały resztki, zakład włókienniczy znany na cały świat Wanda zamknięty ... z miasta uciekło 50k mieszkańców czyli 1/5 . Smutne, ale prawdziwe.
Decyzje o zamknięciu wałbrzyskich kopalni były czysto polityczne. Zamydlono górnikom oczy wizjami turystycznego Eldorado i odprawami. Zasypano szyb Kopernik, perłe inzynierii górniczej, zamknięto dodatkowo dwie koksownie, zakłady chmiczne, biuro projektowe itd. Dwie kopalnie zlikwidowano na "pniu", została WKWK Wałbrzych, miała wydobywac antracyt, przerabiać i koksować...niestety samo miasto, wówczas rządzone przez SLD, samo zadało cios zabierając kopalni 10 mln zł, rzekomego podatku od wyrobisk...okazało się, że niesłusznie...dziś miasto ma oddać 20 mln złotych. Węgiel we Wałbrzychu jest, antracyt, czarne złoto. Ale kopalnie zlikwidowano tak, aby już nigdy ich nie uruchomić, pogwałcono wszelakie zasady likwidacji wyrobisk. Dużo by pisać, serce żal ścicska na widok samotnych szybów, bez lin, na widok 500 lat rdzewiejącej historii człowieka, ziemi i maszyn. A dziś co mamy? Zamknięte kopalnie i...pozowlenie na badania geologiczne dla obcego kapitału. I dobrze, może baranom u szczytów władzy zdejmie to łuske z oka i zobaczą jak wielką krzywdę zrobiono ziemi wałbrzyskiej i górnikom, wycinając cały przemysł górniczy i pokrewne.