1,342 mln ton niebezpiecznych substancji leżakuje w pięciu miejscach woj. śląskiego na zupełnie nieprzystosowanych do tego terenach. Te ekologiczne bomby tykają od lat. zagrażając zdrowiu mieszkańców regionu i czystości wód. Są zaledwie wierzchołkiem góry problemów związanych z należytą ochroną środowiska.
Trzeba je jednak wreszcie rozbroić. Mówiono o tym podczas dzisiejszej debaty na temat roli funduszy ekologicznych w likwidacji zagrożeń, która z udziałem przedstawicieli władz państwowych i samorządowych odbyła się w Sosnowcu.
- Niektórzy myślą, że ekologia to temat dla hobbystów lub lekcji w szkole. Tymczasem ona dotyczy jakości życia każdego z nas - podkreślała Gabriela Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
W raporcie Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska wymienionych jest sześć miejsc szczególnie niebezpiecznych dla środowiska. W tej grupie groźnych trucicieli są: pozostałości po zakładzie \"Izolacja\" w Ogrodzieńcu (kilkadziesiąt tysięcy ton płyt i odpadów azbestowych na 2 hektarach terenu po dawnej fabryce), dzikie składowisko odpadów azbestowych w Ogrodzieńcu (4,5 h skażonego terenu), zwałowisko odpadów po Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry (ok. 930 tys. ton odpadów zawierających m.in bar, bor, miedź i arsen), doły kwasowe w rafinerii Czechowice Dziedzice (ok.100 tys. ton odpadów ropopochodnych), centralne składowisko odpadów \"Rudna Góra\" przy \"Organice Azot\" w Jaworznie (ok. 162,2 tys. ton odpadów po produkcji m.in. pestycydów) oraz osadniki szlamów cynkowych na terenie Huty Szopienice (ok. 157 tys. ton odpadów).
- Nie ma problemu likwidacji bomb ekologicznych jest natomiast problem pieniędzy, które trzeba na to przeznaczyć. Wszyscy wiemy, co się stało z zakładami, które przez dziesiątki lat przyczyniały się do degradacji środowiska. Mam nadzieję, że dzięki współpracy funduszu ochrony środowiska władz gminnych i wojewódzkich tak zwane bomby ekologiczne znikną w ciągu pięciu-siedmiu lat. Niestety, nie rozwiąże to najistotniejszych problemów ekologicznych w Polsce, które są związane z gospodarką odpadami. Na 750 składowisk około 300 wymaga modernizacji, a 40 trzeba natychmiast zamknąć. Potrzebujemy 17 spalarni odpadów, w tym dwóch w województwie śląskim, na budowę których ciągle nie ma przyzwolenia społecznego - mówił dziennikarzom Bernard Błaszczyk, wiceminister ochrony środowiska.
Krystyna Bochenek, marszałek Senatu otwierając debatę przypomniała, że pierwszym polskim ekologiem był król Bolesław Chrobry, który nakazał chronić bobry. Dla Zygmunta Łukaszczyka, wojewody śląskiego sosnowiecka debata była próbą odpowiedzi na pytanie, ile zrobiono w zakresie ochrony środowiska w ciągu 20 lat. Konferencję zorganizowali pracownicy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach wspólnie z redakcją Polska Dziennik Zachodni, która przez dwa miesiące prowadziła akcję dotyczącą likwidacji tzw. bomb ekologicznych. Debata zakończyła się podpisaniem deklaracji o współdziałaniu w realizacji tego celu.
Galeria: podczas debaty na temat roli funduszy ekologicznych w likwidacji zagrożeń na Śląsku. Zdjęcia: Jolanta Talarczyk
Czytaj także: Bernard Błaszczyk: Składowanie odpadów problemem numer jeden dla gminy
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Gabriela Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. A JAKĄ MA Z TEGO KASĘ? Coś mi się widzi, że nie najgorszą. Ja to bym dopiero był dyspozycyjny i nie takie głupoty gadał.