Tuż przed Nowym Rokiem media szeroko nagłośniły oświadczenie Piotra Dudy, przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Nadano jej tytuł "Staliśmy się Chińczykami Europy". Pan przewodniczący nie użył wprost tego sformułowania, ale jego stwierdzenie, że "ostatnia nowelizacja Kodeksu pracy sprowadziła nas do chińskich standardów zatrudnienia", sugeruje negatywny w tym przypadku stereotyp chińskiego państwa i jego rynku pracy.
Na tym tle warto zastanowić się, czy chińskie standardy zatrudnienia są mniej efektywne i korzystne niż w Polsce i w krajach UE.Czy stan ten się zmienia i w jakim kierunku? Pozytywnym, czy negatywnym? I wreszcie czy Chiny na tym zyskują jako państwo, czy tracą tylko ich obywatele? Otóż wydaje się, że wszelkie wyrwane z szerszego kontekstu porównania naszego kraju do Chin nie są niczym usprawiedliwione. Są to tak różne cywilizacje, tradycje i metody rozwiązywania problemów gospodarczych, że nie mogą być one na użytek wewnętrzny naszego kraju manipulowane, propagandowo wykorzystywane i dowolnie przedstawiane.
Niestety, wypowiedź pana przewodniczącego ma wszelkie cechy powierzchowności i stereotypu, mieszczącego się w kategoriach "poprawności politycznej". Owszem, zachodnie media, dla których chińska konkurencja gospodarcza jest nie do zniesienia, kraj ten widzą tylko przez czarne okulary "łamania praw człowieka", "bezprawia" i "totalnego totalitaryzmu".
Chiny to wielki kraj i wszystkie drastyczne nawet przekroczenia światowych norm w tym zakresie można im udowodnić. Czy tylko jednak Chinom? Czy w naszym kraju nie ma tych samych metod? Czy w USA i UE, nie ma tego samego stylu? Wystarczy przejrzeć tylko kilka amerykańskich filmów dotykających tego rodzaju spraw, aby przekonać się o ich brutalizacji, cynizmie i bezwzględności. I pod tym względem można się zgodzić z panem przewodniczącym, że łamanie tych praw jest dość powszechne na całym świecie. Wywoływanie do tablicy tylko Chin, to już manipulacją polegająca na ich deprecjacji. Dlatego, że Chiny pod każdym już względem prześcigają tak zwany Zachód. Chińska metoda zaczyna się upowszechniać na świecie. Skutkiem tego również UE staje się strukturą gospodarczą coraz bardziej zacofaną, coraz mniej efektywną i coraz bardziej marginalizowaną na światowym rynku gospodarczym.
Reasumując ten wstęp, można powiedzieć, że trudne warunki pracy w Chinach budują drugie w tej chwili mocarstwo gospodarcze świata. Tymczasem kraje UE staczają się na coraz niższe pozycje w światowym rankingu. Można na to wszystko odpowiedzieć: "Co nas to obchodzi?". Niech Chiny będą nawet pierwszą gospodarką, kiedy tam dzieją się rzeczy straszne i nieakceptowane w naszej kulturze. Wszystko to przypomina dyskusje o gospodarce USA w czasach PRL. Wtedy zamiast ekonomicznych kategorii wysuwano skądinąd słuszny zarzut, że za to w Stanach Zjednoczonych "biją" Murzynów. Jednym słowem propaganda swoje, a życie swoje. Dlatego wypowiedź pana przewodniczącego Piotra Dudy jest co najmniej nie na miejscu. Lepiej zauważyłby on, czego od Chińczyków możemy się nauczyć, aby rozwijać nasz kraj w takim samym tempie, jak czynią to Chiny.
Likwidacja ubóstwa
Być może, że tak jak twierdzi pan przewodniczący, prawa pracownicze w Chinach nie są przestrzegane. Tak naprawdę to tych praw w ogóle tam nie ma. Od czasu do czasu ogólne zasady na ten temat ogłasza Komunistyczna Partia Chin. Trzeba przyznać, że samym Chińczykom sytuacja ta odpowiada.
Dla przykładu jeden z polskich korespondentów donosi, że w wielkim mieście żywi się w małej prywatnej restauracji, prowadzonej przez chińską rodzinę. Restauracja ta nie jest nigdzie rejestrowana, nie ma żadnej licencji ani zgody władz na swoje istnienie. Ma jednak szyld na ulicy i nikt jej nie prześladuje. Jej ceny odpowiadają cenom detalicznym w okolicznych sklepach. Zysk polega na tańszym hurtowym zakupie produktów. Restauracja jest zawsze pełna. Europejczyk jest tam szczególnie mile widziany i na ogół zapraszany do stołu, nawet jak wszystkie miejsca są już zajęte. Obecni w niej Chińczycy uważają za honor, aby europejski gość ucztował na ich koszt.
Władze chińskie w przeciwieństwie do naszych w ogóle nie zajmują się tego rodzaju inicjatywami gospodarczymi. Dla nich problemem są wielkie korporacje przemysłowe i handlowe, które przynoszą kolosalne zyski. Państwo zajmuje się tylko tymi gigantami, o których zresztą słychać na całym świecie. Efektem jest bardzo niska stopa bezrobocia w Chinach, która waha się w granicach 4 proc. Jest to nieosiągalne marzenie zarówno naszego rządu, jak i związków zawodowych w Polsce. Ten styl gospodarki spowodował, że w ciągu 30 lat zlikwidowano ubóstwo 400 mln ludzi. I z roku na rok skala ubóstwa w Chinach maleje w wymiarze dziesiątków milionów mieszkańców tego kraju. Jest to proces dokładnie odwrotny od tego, co dzieje się u nas, a nawet w całej UE. Likwidacja ubóstwa w Chinach stała się strategicznym celem całej reformy tego państwa, która stale ma miejsce, stale jest doskonalona i poprawiana.
Priorytet gospodarki Chiny już dawno porzuciły priorytety polityczne i ideologiczne. Porównanie przez pana przewodniczącego polskiego świata pracy do Chin w kraju tym zostałoby pod każdym względem zakwestionowane. Cóż z tego, że polski świat pracy ma swoje prawa, kiedy jego innowacyjność, wydajność, produktywność i w konsekwencji tego dochody są na dużo niższym poziomie. Weźmy pod uwagę tylko jeden bardzo widoczny aspekt chińskiej gospodarki, jakim jest transport.
Aktualnie Chiny osiągnęły tę samą długość autostrad, jaka jest w USA, a przecież jeszcze 30 lat temu podstawowym środkiem chińskiej lokomocji był rower! Od 2009 r. kraj ten jest największym rynkiem samochodów na świecie. Podobnie rzecz ma się z kolejami. Długość linii ekspresowych, osiągających szybkość 394 km na godzinę równa się wszystkim tego rodzaju liniom zsumowanym na całym świecie. Ktoś tymi liniami, tymi autostradami musi jeździć. Stale buduje się nowe, bo istniejące są już zatłoczone i z tego powodu nie spełniają one założonych celów szybkiego podróżowania. Superszybka kolej magnetyczna łącząca lotnisko z centrum Szanghaju osiąga prędkość 431 km na godzinę. Nie wspominam już o komputerach i podobnym przemyśle informatycznym, którym Chińczycy zarzucają cały świat, w tym również Polskę.
Górnicza potęga
Poziom cen surowców zależy od ich zużycia w Chinach. Kraj ten wydobywa połowę światowego węgla kamiennego na świecie. Ponad wszelką miarę eksponuje się skalę wypadków górniczych w tym kraju. Owszem, w liczbach bezwzględnych jest ona największa. Jednak w przeliczeniu na wydobyte tony węgla, przypadające na jeden wypadek śmiertelny, jest to rząd wielkości odpowiadający poziomowi bezpieczeństwa w naszym kraju. Z tą jednak różnicą, że w Chinach w przeciwieństwie do nas do wypadków górniczych zalicza się wszystkie te, które mają miejsce w nielegalnych kopalniach i miejscach eksploatacji. Import tego surowca stanowiący około 5 proc. zapotrzebowania jest kluczowym czynnikiem dla utrzymania jego cen.
Chiny zużywają 40 proc. światowej produkcji miedzi. Jej cena, tak istotna dla naszego KGHM, kształtowana jest przez zapotrzebowanie i rozwój chińskiego budownictwa oraz przemysłu. Własne surowce energetyczne Chiny posiadają w niewystarczającej ilości. Stały się on obecnie największym na świecie importerem ropy naftowej i gazu ziemnego.
Chińska kolonia
W tym kontekście porównanie naszego kraju do Chin ma wydźwięk nieco ironiczny. I chyba nie to było celem pana przewodniczącego. Rozminięcie się z rzeczywistością gospodarczą tego kraju ma swoje uzasadnienie w negatywnej kampanii medialnej. Ta zaś wynika z bezwzględnej i zwycięskiej konkurencji cenowej chińskich towarów.
Mamy bardzo wysokie ujemne saldo handlowe we współpracy z Chinami. Z roku na rok pogłębia się ono na naszą niekorzyść. Obecnie import z Chin dziesięciokrotnie przekracza eksport z naszego kraju. Jak tak dalej pójdzie, to staniemy się chińską kolonią gospodarczą. I pod tym względem pan przewodniczący może mieć rację. Jako pierwsi w Europie będziemy pełnić tę mało zaszczytną dla nas funkcję.
Co wiemy o Chinach?
Jak wspomniano, opinię publiczną o sytuacji w Chinach kształtują media. Jest ona stronnicza, wybiórcza i niepełna. Formułowanie jakichkolwiek tez na tej podstawie jest wielce ryzykowne, o czym przekonuje nas również wypowiedź pana przewodniczącego Piotra Dudy. Nie oznacza to jednak, że wiedza ta w Polsce nie jest dostępna. Szczególnie ostatnio jest cały wysyp naukowych i publicystycznych analiz sytuacji gospodarczej w Chinach. Niniejszy tekst też oparto na ostatnio wydanej pozycji polskich naukowców "Wielkie przemiany w Chinach" autorstwa Krzysztofa Gawlikowskiego i Małgorzaty Ławacz. Jej lekturę polecam wszystkim zainteresowanym sytuacją gospodarczą Chin.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
chiny to bagno-niestety coraz większe Trzeba się bronić przed zbrodniarzami z TRIAD!