To był najtrudniejszy, ale także - z punktu widzenia politycznych deklaracji - najbardziej ważący dla polskiego górnictwa węglowego rok w ostatniej dekadzie.
Po stronie zagrożeń wymienić trzeba pikujące w dół indeksy węglowe i rosnące zwały, zalew europejskiego rynku przez surowiec z USA i ogólnoświatowy spadek popytu na produkty stalowe. Swoje 5 groszy dołożyły konsekwencje wprowadzenia pakietu energetyczno-klimatycznego Unii Europejskiej, a solą w oku polskich producentów węgla kolejny rok z rzędu był poziom importu surowca. Obok nieprzejednanej polityki cenowej energetyki zawodowej, czarne chmury nad węgiel napędziły plany samorządów, zmierzające do wprowadzenia zakazu spalania surowca w paleniskach gospodarstw domowych. Na terminową realizację kontraktów wpłynęły problemy z transportem węgla, spowodowane niedostateczną wielkością taboru oraz dramatycznym stanem torowisk. Na dodatek cenowa zapaść ujawniła słabe strony spółek węglowych. Niektóre z nich wyszły z tej próby obronną ręką, w przypadku innych najbliższe miesiące zdecydują o ich dalszym funkcjonowaniu na rynku.
Ale mijający rok przyniósł także polskiemu górnictwu nadzieję, której nie da się przecenić. Jasna deklaracja premiera polskiego rządu, mówiąca o dominacji węgla w rodzimej energetyce, decyzja o budowie bloków energetycznych opartych na węglu kamiennym oraz wsparcie rozwoju czystych technologii nie budzą wątpliwości - król Węgiel powrócił.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.