Piątek (22 listopada) jest ostatnim dniem odbywającej się Warszawie konferencji klimatycznej COP19. To decydujący moment trwającego od 11 listopada szczytu - finał negocjacji w sprawie finansowania polityki klimatycznej.
Mimo że szczyt oficjalnie kończy się w piątek, faktyczna data zakończenia wydaje się niepewna. "Tradycją" poprzednich konferencji stało się przedłużanie negocjacji; np. w 2012 r. w Dausze szczyt trwał o blisko 24 godz. dłużej.
Jak dotąd nie udało się osiągnąć porozumienia w kluczowej sprawie, jaką jest finansowanie polityki klimatycznej. Postępami negocjacji są zawiedzione największe organizacje ekologiczne, takie jak np. Greenpeace i WWF, które w czwartek opuściły szczyt.
Powodów do niepokoju nie widzi jednak polska delegacja. Podkreśla, że negocjacje toczą się zgodnie z harmonogramem i na ich wynik patrzy "optymistycznie". Przewodniczący COP Marcin Korolec mówił w czwartek nad ranem, że po całonocnych rozmowach "osiągnięto spory postęp w kwestii finansowania klimatycznego".
Tymczasem sceptycznie postępy negocjacji oceniają źródła unijne. Na powolne tempo rozmów wskazał m.in. przedstawiciel niemieckiej delegacji. Szef delegacji PE na szczyt klimatyczny w Warszawie Matthias Groote ocenił postęp negocjacji jako "powolny".
Jak powiedział dyrektor Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) Hans Bruyninckx, najsłabszym ogniwem wielostronnych negocjacji klimatycznych jest fakt, że uczestnicy wzajemnie uzależniają swoje ruchy od ruchów innych.
Ostatnie dni szczyt upłynęły pod znakiem kontrowersji związanych z odwołaniem z funkcji ministra środowiska Marcina Korolca. Groote ocenił w czwartek, że podjęcie takiej decyzji w czasie COP "nie było pomocne", bo wielu uczestników szczytu dyskutowało tylko o tej kwestii, zamiast o innych ważnych sprawach.
Ale to kwestie finansowe budzą najwięcej kontrowersji wśród negocjatorów. Przedstawiciele państw nie mogą się porozumieć co do tego, kto i jak miałby płacić za politykę klimatyczną. Państwa rozwinięte nie chcą słyszeć m.in. o tzw. kompensacji, co znaczyłoby, że zostałyby one w głównej mierze odpowiedzialne za niekorzystne zmiany klimatu.
Negocjowany jest m.in. mechanizm strat i szkód (loss and damage), czyli wsparcia dla krajów dotkniętych np. klęskami żywiołowymi spowodowanymi zmianami klimatu. Państwa rozwinięte chciałyby, żeby ten mechanizm zapobiegał negatywnym zmianom klimatycznym, a nie był mechanizm rehabilitacji, za czym optują biedniejsze kraje.
Negocjowany będzie również budżet Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu. Kwestią otwartą pozostaje sprawa postępów prac nad nowym, międzynarodowym porozumieniem ws. globalnego porozumienia klimatycznego, które ma zostać podpisane w 2015 r. w Paryżu. UE optuje za ambitniejszymi celami redukcji emisji gazów cieplarnianych, sceptycznie do tego pomysłu podchodzą największe gospodarki światowe, które kładą większy nacisk na poprawę efektywności energetycznej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.