Organizacje ekologiczne, skupione w Koalicji Klimatycznej krytykują przed szczytem COP politykę klimatyczną polskiego rządu. Według nich, prowadzi ona nie tylko do dalszego uzależnienia Polski od węgla, ale grozi izolacją kraju na świecie.
Na konferencji prasowej w czwartek (7 listopada) przedstawiciele organizacji z Koalicji oceniali, że polska polityka klimatyczna jest dokładnie przeciwna światowym trendom, co jeszcze ważniejsze w kontekście organizowanego przez Polskę szczytu klimatycznego COP.
Polska de facto blokuje politykę klimatyczną na poziomie globalnym, bo jeśli przez Polskę UE nie przedstawi ambitnych propozycji i zobowiązań, to szanse na porozumienie globalne co do ograniczenia emisji będą zdecydowanie mniejsze - mówił Maciej Muskat z Greenpeace Polska.
Prof. Zbigniew Karaczun z Polskiego Klubu Ekologicznego przypomniał, że w poniedziałek Polska na rok obejmie prezydencję w COP i jeśli przez ten rok nie doprowadzi do zbliżenia stanowisk 193 krajów co do wysokich ambicji redukcji emisji, to do planowanego na 2015 r. podpisania globalnego porozumienia może nie dojść.
- Trudno uwierzyć w szczerość intencji polskiego rządu, który twierdzi, że interesuje go globalne porozumienie, a wcześniej blokuje ambicje Europy - mówił Karaczun, przypominając polskie weta wobec propozycji unijnych celów klimatycznych.
- Jeśli do maja 2015 r. projekt globalnego porozumienia nie będzie gotowy, to Polska będzie postrzegana jako kraj, który sobie z tym wyzwaniem po prostu nie poradził - dodał Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
Przedstawiciele Koalicji przedstawili na konferencji cały szereg zarzutów pod adresem polskiej polityki klimatycznej, które określili jako "siedem grzechów głównych".
- Pierwszym ma być upór przy uzależnieniu od węgla. Jego import będzie rósł w miarę spadku wydobycia krajowego i będzie to również import z Rosji, co pokazuje, że budowanie nowych elektrowni na węgiel nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem energetycznym - mówił Muskat.
Tobiasz Adamczewski z WWF Polska podkreślał z kolei, że ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) powstaje już trzeci rok, a w tym czasie do współspalania biomasy obywatele dopłacili 7 mld zł. W projekcie ustawy o OZE nie ma wsparcia dla energetyki obywatelskiej, jest wsparcie wielkich firm .
Kassenberg wskazywał natomiast, że Polska marnotrawi możliwości efektywności energetycznej i perspektywy oszczędzania energii. Nie wdraża dyrektyw m.in. o charakterystyce energetycznej budynków, a standardy energooszczędności są bardzo liberalne - mówił. Jego zdaniem, przy odpowiedniej motywacji do oszczędności energii i wsparciu projektów o najwyższym potencjalne efektywności, może się okazać, że nie trzeba wydawać wielkich pieniędzy na nowe wielkie elektrownie.
Marcin Stoczkiewicz z fundacji ClientEarth wskazywał z kolei na wieloletnie zaniedbania we wdrażaniu prawa UE. Jak podkreślał, 10 dyrektyw Polska wdrożyła w opóźnieniem albo wcale. Stoczkiewicz przypomniał, że tylko za niewdrożenie na czas dyrektywy OZE Polsce grozi 133 tys. euro kary dziennie.
Według Julii Michalak z organizacji CAN Europe, dziś Unia w praktyce przestała zwracać uwagę na polskie weto w polityce klimatycznej, a Polska na arenie unijnej jest izolowana i ma opinię hamulcowego.
- Rząd nie ma np. pomysłu, jak wydać środki ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, a wszystkie inne kraje już wiedzą.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.