Wygląda na to, że propozycja ws. gazu łupkowego wyjdzie z KE w styczniu 2014 r. Nie jest jeszcze rozstrzygnięte, czy będzie to propozycja wytycznych, czy regulacji - poinformował w czwartek (7 listopada) PAP rzecznik KE ds. środowiska. Projekt miał ujrzeć światło dzienne jeszcze w tym roku.
Jak zaznaczył rzecznik Komisji Europejskiej ds. środowiska Joe Hennon trwają jeszcze wewnętrzne dyskusje w KE. Zdaniem polskich europosłów opóźnienie świadczy o braku zgody wewnątrz KE w sprawie czy i jak regulować łupki; skonfliktowani mają być zwłaszcza komisarze ds. energii i środowiska Guenther Oettinger i Janez Potocznik.
Jak powiedziała PAP europosłanka PO Lena Kolarska-Bobińska, Potocznik i Oettinger mają spotkać się w przyszłym tygodniu i "może konflikt zostanie rozwiązany".
- Z tego co my wiemy, Komisja jeszcze ciągle nie ustaliła wspólnej koncepcji. Potocznik chce w związku z tym wyjść (...) z dwiema koncepcjami: jedną łagodną, kierunkową, a drugą już z propozycją pewnych regulacji i poddać to pod dyskusję - powiedziała zastrzegając, że może do tego czasu KE "uwspólni stanowisko".
Propozycja dotycząca gazu łupkowego ma być przedstawiona w pakiecie wraz z propozycją dotyczącą kierunku polityki klimatycznej UE do 2030 r. Kolarska-Bobińska zauważyła, że debata nad propozycją dotyczącą gazu łupkowego, polityki klimatycznej do 2030 r. oraz naprawy unijnego rynku handlu emisjami będzie przygotowaniem do marcowego, energetycznego szczytu UE.
- Spodziewamy się, że już konkretne regulacje (KE) przedstawi przed samym odejściem. To by oznaczało, że już nowy Parlament Europejski będzie debatował nad tymi regulacjami. Z punktu widzenia interesu Polski bardzo ważne jest w związku z tym, jaki będzie skład PE - dodała.
Zdaniem europosła PiS Konrada Szymańskiego, opóźnienie w przedstawieniu propozycji KE ws. gazu łupkowego "pokazuje jedną dobrą rzecz dla Polski; w Komisji Europejskiej, podobnie jak w Parlamencie (Europejskim) jest olbrzymia różnica zdań co do tego, jak reagować na sektor łupkowy w Europie".
- To jest dobra wiadomość, ponieważ jeszcze parę lat temu spodziewaliśmy się, że Unia będzie bez żadnych zahamowań podchodziła do przeregulowania tego sektora - powiedział PAP Szymański. - Widać wyraźnie, że w Komisji są ludzie, którzy podzielają nasze zdanie, że przeregulowanie byłoby złym pomysłem - dodał.
Szymański zauważył jednak, że poważnym problem jest fakt, że UE nie jest w stanie "wydać jednego komunikatu" w sprawie gazu łupkowego.
- To podwyższa stopień niepewności inwestycyjnej, podwyższa poziom ryzyka, regulacja w ten sposób staje się coraz bardziej niestabilna - wyjaśnił.
Dodał, że to jest problem podejścia UE do całej energetyki.
Już we wrześniu ubiegłego roku w raporcie wykonanym na zlecenie dyrekcji ds. środowiska KE wskazano, że wydobycie gazu z łupków wiąże się z większym ryzykiem niż wydobycie gazu konwencjonalnego, zwrócono też uwagę na luki w istniejącym prawie UE.
Polska, która obok Wielkiej Brytanii, chce wydobywać gaz łupkowy, uważa, że nowe obostrzenia w unijnym prawie środowiskowym są niepotrzebne. Zwolennicy gazu łupkowego wskazują na fenomen Stanów Zjednoczonych, które dzięki wydobywaniu swoich pokładów gazu łupkowego uzyskały niezależność energetyczną oraz obniżyły ceny błękitnego paliwa.
Od samego początku wydobywaniu gazu łupkowego w UE sprzeciwiają się Zieloni w PE. Kontrowersje wywołuje metoda wydobywania gazu łupkowego, czyli szczelinowanie hydrauliczne. Polega ona na wtłaczaniu pod ciśnieniem w złoże skalne zawierające gaz, cieczy składającej się z wody i substancji chemicznych. Ekolodzy obawiają się m.in., że może to prowadzić do skażenia chemikaliami wody pitnej. Moratorium na wydobycie gazu łupkowego tą metodą wprowadziła Francja.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.