Gdyby nie wiadomości o Pendolino i debiucie giełdowym PKP Cargo, to niewiele mówiłoby się w Polsce o kolei. No, może jeszcze wówczas, gdy złodzieje zwinęliby kilkaset metrów trakcji albo Koleje Śląskie znów zmieniłyby prezesa. Tymczasem...
Mimo rozwiniętego transportu lotniczego (świeże krewetki z Pacyfiku w sklepach Paryża) i morskiego (400 tys. t ropy naftowej za jednym kursem), nie wspominając już o TIR-ach rozjeżdżających nie tylko drogi USA, ale te europejskie również, kolej ma się dobrze i transportem towarów różnorakich nadal stoi! Dość powiedzieć, że PKP Cargo jest jedyną przynoszącą zysk spółką z rozlicznych tworzących grupę PKP. W świecie, żeby było jasne, kolej zarabia także na przewozach pasażerskich.
Nim nasze Pendolino zacznie jeździć po Polsce z szybkością zbliżoną maksymalnie do trzech czwartych jego możliwości, zobaczmy, jak to "robią inni" i nie tylko, że robią, ale im się udaje. Czyli: są w świecie takie koleje, na które rzadko narzeka się.
Historycznie rzecz biorąc
narzekanie na kolej (żelazną) jest tak stare, jak ona sama. Gdy Anglik George Stephenson pruł po torach (żelaznych) swoją lokomotywą Rakietą (The Rocket) z szybkością maksymalną 48 km na godzinę, to z pobliskich pastwisk uciekały krowy. Wywoływało to nieopisaną złość rolników, spotęgowaną tym bardziej tym, iż bydlątka pod wpływem stresu nie dawały mleka. I tak rozpoczęła się krytyka kolei, która trwa do dziś, a w Polsce szczególności.
Gwoli ścisłości, to należy w tym miejscu powiedzieć, że już za w latach 60. XIX w. krytykowano pociągi Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, że trasę z Warszawy do Sosnowca pokonują w ponad 4 godziny. Być może spowodowane było to tym, iż choć KW-W cięła torami Polskę będącą pod czasową okupacją Rosji, to w latach 1857-1864 były dzierżawione przez spółkę niemiecką. Zatem i wymagania pasażerowie mieli większe niż w sytuacji, gdy Kolej byłaby kierowana przez rosyjski zarząd. Dość jednak powiedzieć, że do czasu, kiedy pociągi Warszawa-Katowice nie zaczęły jeździć po Centralnej Magistrali Węglowej (to taki starożytny substytut torowiska dla kolei dużych szybkości), to wspomnianą trasę pokonywały w czasie nieco dłuższym niż za cara.
Carowie potrafili budować
kolej żelazną. Kolej transsyberyjska, zbudowana w latach 1891-1916, jest jak Mur Chiński. O niej słyszeli nawet ci, którzy w życiu nie jechali pociągiem! Moskwę z Władywostokiem (i odnogą z Pekinem) łączy 9300 km torów. Przewozi się nimi 30 proc. rosyjskiego cargo. A podróż takim pociągiem trwa 6 dni i pozostaje w pamięci do końca życia (kac mija w parę dni po dotarciu do celu).
Możliwe, że Chińczycy chcieli pobić w budownictwie kolejowym cara Mikołaja II i dlatego zbudowali kolej tybetańską. Budowali ją krócej niż katorżnicy transsyberyjską i po 5 latach, w 2006 r. można było jeździć tą najwyżej w świecie położoną koleją. Większość trasy przebiega na wysokości ok. 4000 m, a najwyższy punkt na trasie znajduje się nieco ponad 5000 m.
Jak już wspomnieliśmy, kolej transsyberyjską budował car rękoma katorżników. A jak zsyłki, to Polacy. A jak Polacy, to Ernest Malinowski, ale nie Syberia, tylko Peru. To on zaprojektował w połowie XIX w. kolej transsandyjską. Choć krótka (332 km długości), to jej rola w rozwoju Peru była niebagatelna, bo połączyła Limę z wybrzeżem, dając asumpt do rozwoju gospodarczego tego państwa.
W XIX w. i nieco później
w kolejach pasażerskich chodziło przede wszystkim o to, by dojechać do miejsca, do którego nie można było dotrzeć. W połowie XX w. stwierdzono, że nie ma już miejsca na Ziemi, do którego można dojść wyłącznie piechotą, a skoro dociera tam kolej, to ma to uczynić jak najszybciej. I tak, mniej więcej, zrodziła się koncepcja kolei dużych szybkości, która w Polsce kojarzy się z Pendolino, a w Europie (i częściowo w świecie) z TGV.
TGV to taki francuski Pendolino, tylko dwa razy (albo i więcej) szybszy. Średnia szybkość tych francuskich lukstorped to 340 km na godzinę (PKP Cargo wozi towar po Polsce ze średnią szybkością 24 km na godzinę, a pociągi podmiejskie jeżdżą niewiele szybciej). A w 2007 r. TGV (Train à Grande Vitesse; Pociąg o Dużej Prędkości) jechał z szybkością 574,8 km na godzinę! I dopiero w 2012 r. ten rekord świata odebrał mu chiński pociąg, któremu udało rozpędzić się do szybkości 575 km na godzinę.
W tym miejscu tłumaczymy: owszem, japońskie pociągi osiągnęły większą szybkość, ale pomykały nie po szynach (ich idea konstrukcyjna niewiele zmieniła się od czasów Rakiety), ale po magnetycznych poduszkach na zasadach lewitacji. MLX01 Maglev Shinkansen jest posiadaczem światowego rekordu prędkości, wynoszącego 581,6 km na godzinę.
Należy założyć, że prędzej lub później (raczej to ostanie) w Polsce pociągi pasażerskie będą mogły przez całą trasę jechać z jedną trzecią szybkości Shinkansena. Tak będzie. Ale na koniec chcielibyśmy ten miniprzegląd zakończyć opowiastką o tym, co było, a czego już nie będzie; w polskim kolejnictwie.
Otóż w Polsce Ludowej
eździł jeden niezwykły pociąg, a właściwie dwa, licząc w składach. I tenże kursował między Sanokiem-Zagórzem a Przemyślem. Sześćdziesiąt kilka kilometrów pokonywał w prawie 7 godzin. I nic w tym dziwnego, skoro parędziesiąt kilometrów pokonywał tranzytem przez... Związek Radziecki.
Gdy wjeżdżał taki pociąg na terytorium Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (przejechawszy między zasiekami z drutu kolczastego i połaciami zaoranego pola), zatrzymywał się pod mostkiem. Na nim stali żołnierze radzieccy. Z psami przy nogach i automatami na piersiach. I bacznie obserwowali, czy aby jakiemuś pasażerowi nie przyjdzie do głowy uciekać z pociągu w głąb ojczyzny światowego proletariatu. Na wszelki wypadek, aby to niebezpieczeństwo zminimalizować, inni żołnierze radzieccy (po tym jak skontrolowali pociąg, zamknęły się okna) stawali na schodach wagonów i tak go konwojowali aż do granicy bratniej PRL. To znaczy: mieli gogle na oczach (broń na plecach). Jeden patrzył ze schodka do przodu, drugi do tyłu. W owym czasie bardziej egzotyczna była tylko podróż koleją transsyberyjską albo andyjską. To już, jak mawiają Czesi, se ne vrati!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.