- Chciałabym wierzyć, że to przemyślane i wiarygodne słowa... - tak wtorkową (10 września) wypowiedź premiera o znaczeniu węgla i konieczności obrony "niepodległości energetycznej" Polski podczas otwarcia Międzynarodowych Targów Górnictwa w Katowicach skomentowała dla nettg.pl Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza.
Małgorzata Mańka-Szulik uczestniczyła w środę (11 września) w ceremonii oddania do użytku nowoczesnej hali badawczej Kopex Machinery w Zabrzu. Warta kilkanaście milionów złotych hamownia do testowania prototypowych kombajnów górniczych jest inwestycją na miarę XXI w. Prezydent Zabrza nie kryła dumy, że właśnie w jej mieście za sprawą Kopeksu widać jak na dłoni, że tradycyjne śląskie górnictwo przeobraża się w nowoczesną dziedzinę przemysłu o absolutnie światowych standardach. Dzień wcześniej apoteozę takiego modelu polskiego górnictwa przyszłości wygłosił premier w Katowicach, co zdarzyło się po raz pierwszy od wielu lat. Z niemałym zaskoczeniem przyjęto w branży deklarację szefa rządu o tym, że traktowanie polskiego przemysłu węglowego jako reliktu przeszłości było poważnym politycznym błędem i musi ulec zmianie. Zapytaliśmy prezydent Zabrza, co sądzi o wystąpieniu Donalda Tuska na Śląsku.
- Chciałabym wierzyć, że to były przemyślane i wiarygodne słowa... - Małgorzata Mańka-Szulik znacząco zawiesiła głos. - Dotychczas doświadczaliśmy zupełnie przeciwnej postawy rządu, likwidacji kopalń, bezrobocia wśród zwalnianych pracowników przemysłu wydobywczego. Jeżeli jednego dnia słyszymy o nieuchronnej dekarbonizacji a drugiego o niezbędnym wsparciu dla węgla, to naprawdę trudno przyjmować poważnie podobne oświadczenia. Z perspektywy Zabrza od wielu lat mieliśmy przekonanie i pełną jasność, że nowe technologie górnicze, inwestycje w innowacje i badania są wielką szansą dla śląskiego górnictwa. Prowadzimy specjalistyczne, ambitne projekty naukowe we współpracy z AGH w Krakowie, Politechniką Śląską w Gliwicach, Głównym Instytutem Górnictwa w Katowicach, Instytutem Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu. Ciągle, od lat podkreślaliśmy, że współpraca naukowców i inżynierów z przemysłem górniczym to właściwie jedyny możliwy kierunek, jedyna sensowna ścieżka, którą dojdziemy do rozwoju i sukcesu w gospodarce. Niestety w Polsce do dzisiaj ekonomiści nie przeprowadzili uczciwego bilansu zysków i strat związanych z likwidacją górnictwa. Stale słyszymy o tanim imporcie węgla z zagranicy, ale nie pamiętam dyskusji o jakości tego paliwa, jego zasiarczeniu, zawartości popiołów, użyteczności energetycznej. Dlaczego autorytety ekonomiczne nie ostrzegają przed dumpingiem cenowym w imporcie? Dlaczego nie uwzględnia się kosztów, jakie będziemy ponosić z powodu spalania tanich sortymentów. Kosztów społecznych doprowadzenia całej branży na krawędź upadku również nie liczy w Polsce nikt, a przecież tu chodzi o realne pieniądze, które m.in. nam, jako samorządom, przychodzi potem wyciągać z kieszeni. Jak widać, jest wiele powodów, by móc jedynie łudzić się, że premier złożył w Katowicach prawdziwą deklarację, która pociągnie również konkretne decyzje.
Niemniej, nie tracąc nadziei, bardzo chciałabym uwierzyć, że nareszcie w Warszawie wyciągnięto dobre wnioski.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.