Osiem ofiar śmiertelnych i kilkadziesiąt zaginionych osób, ewakuacja 2 tys. mieszkańców, pożary i trzydzieści zniszczonych bydnków to tymczasowy bilans katastrofy, do której doszło po wybuchu cyster kolejowych z ropą naftową koło miasta Lac-Megantic na wschodzie Kanady, tuż przy granicy z USA.
Pociąg przewożący paliwo liczył około 70 wagonów - cystern. W sobot w nocy czasu lokalnego maszynista zgodnie z przepisami zatrzymał skład i wyszedł z loklomotywy oczekując na zmiennika. Pociąg z niewyjaśnionych przyczyn ruszył. Cztery cysterny wybuchły po wykolejeniu się. Powstał ogromny pożar, który zniszczył blisko trzydzieści budynków.
Ewakuacją obięto ok. 2 tys. osób, w tym pensjonariuszy pobliskiego domu starców. Zaginęli klienci przebywający w miejscowym zniszczonym barze, ok. 50 osób. W akcji ratunkowej pomagali także strażacy ze Stanów Zjednoczonych.
Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa część ropy wylała się do rzeki.
Dobę po eksplozji nadal trwa gaszenie pożarów. Nieoficjalne dane mówią nawet o 50 do 80 osobach, które mogły stracić życie.
Skład z produktami naftowymi należał do spółki Rail World z Chicago, która działa na rynku kolejowym cargo w USA, Kanadzie, Estonii i Polsce.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.