Europa jest w głębokim kryzysie, a Komisja Europejska chce zwiększenia cen energii elektrycznej. Nadwyżka uprawnień na emisję dwutlenku węgla wynosi prawie 2 miliardy. Wcześniej KE wnosiła do europarlamentu o wycofanie z rynku 900 mln uprawnień, by podbić ich cenę, a tym samym zachęcić przedsiębiorców do inwestowania w ekologiczne technologie.
Mimo odrzucenia przez europarlamentarzystów propozycji, Komisja Europejska nie rezygnuje. Na początku lipca odbędzie się kolejne głosowanie w tej sprawie.
- Jestem zdziwiony tym, że Komisja forsuje dalej ten nieracjonalny i niepotrzebny projekt - mówi Marcin Korolec, szef resortu środowiska.
Parlament Europejski odrzucił 16 kwietnia br. propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą tzw. backloadingu.
- Decyzja Parlamentu Europejskiego, która odrzucała propozycje backloadingu jest w pewnym sensie zdarzeniem rewolucyjnym - uważa minister. - Po raz pierwszy PE odrzucił jakąś propozycję Komisji w obszarze klimatu. A stało się tak dlatego, że ta propozycja jest nieracjonalna i narusza interesy i prawa PE.
W ocenie europosła Konrada Szymańskiego, backloading oznaczałby ok. 4 mld złotych kosztów dla polskiego budżetu i miliardowe straty dla przemysłu. Podniesienie cen emisji CO2 miałoby również przyczynić się do utraty ponad 2,5 miliona miejsc pracy w całej UE.
- Backloading jest niepotrzebny z naszego punktu widzenia, bo jest rozwiązaniem administracyjnym. A nie rozumiem, dlaczego w sposób administracyjny mamy wpływać na podwyższanie cen energii, kiedy mamy kryzys w Europie i powinniśmy walczyć o tanią energię - komentuje Marcin Korolec.
Jednak Connie Hedegaard, komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu w Komisji Europejskiej, nie wycofuje się z tego pomysłu. W piątek (17 maja) Komisja opublikowała pierwszy raport dotyczący tzw. trzeciego okresu rozliczeniowego EU ETS (europejski system handlu uprawnieniami do emisji). Wynika z niego, że emisja gazów cieplarnianych z instalacji stacjonarnych (czyli np. elektrowni) uczestniczących w systemie zmniejszyła się o 2 proc. w roku ubiegłym.
- Złą wiadomością jest to, że nierównowaga podaży i popytu pogorszyły się jeszcze bardziej w dużej mierze z powodu rekordowego wykorzystania międzynarodowych jednostek. Na początku trzeciej fazy mamy nadwyżkę prawie dwóch miliardów uprawnień. Te fakty podkreślają potrzebę szybkiej decyzji Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej w sprawie backloadingu - podkreśla w komunikacie Connie Hedegaard.
Zdaniem ministra środowiska system nie wymaga ingerencji. Nadwyżka powstała w wyniku kryzysu, ograniczenia produkcji i wykorzystania energii. Na skutek działania sił rynkowych po wyjściu z kryzysu cena CO2 wzrośnie.
- W Brukseli mamy dużo wątków do dyskusji na temat polityki klimatycznej: backloadingu, czyli projekt KE, który mówi o administracyjnym sterowaniu cenami uprawnień. Mamy równolegle do tego propozycje KE, żeby podwyższyć cele do roku 2020. I mamy znowu kolejną inicjatywę KE, żeby dyskutować już teraz o celach na rok 2030. Trzy dyskusje prowadzone są równolegle. Trudno się w tym połapać - uważa Marcin Korolec.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.