Iran zabiega o poprawę bilansu wymiany gospodarczej z Polską. Do Warszawy przyjechała misja, której celem jest odwrócenie spadkowego trendu w handlu między obu krajami. Irańczycy chcą też przygotować grunt pod rozwój relacji po ewentualnym zniesieniu sankcji.
Dyrektor Izby Handlu, Przemysłu, Górnictwa i Rolnictwa Iranu Mohammad Nahavandian, który przewodzi delegacji handlowej goszczącej w tym tygodniu w Polsce, ocenił w rozmowie z PAP, że mimo sankcji nałożonych na jego kraj przez Zachód, możliwe jest zwiększenie wymiany między Polską a Iranem.
Państwo znad Zatoki Perskiej kojarzy się nie tylko w Polsce z reżimem, który oskarża się o łamanie praw człowieka i potajemne prace nad bronią nuklearną. Jednak kraj ten jest też potencjalnie sporym rynkiem zbytu i możliwym zapleczem surowcowym. W Iranie mieszka około 75 mln ludzi, z czego 60 proc. ma mniej niż 30 lat. Kraj posiada drugie po Rosji złoża gazu ziemnego, szacowane na 28 bilionów metrów sześciennych.
Jednak od lipca 2012 r. w UE obowiązuje całkowity zakaz sprowadzania irańskiej ropy. W październiku sankcje rozszerzono na import irańskiego gazu oraz na transakcje finansowe między bankami europejskimi a bankami irańskimi. Podobne sankcje nałożyły na Iran także Stany Zjednoczone.
Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że 2012 r. polski eksport do Iranu spadł o ok. 30 proc, jeszcze gorzej było z importem. Nahavandian przyznaje, że wynika to częściowo z sankcji, ale jego zdaniem potencjał po obu stronach jest taki, że nawet bez zniesienia restrykcji możliwe jest odwrócenie tego negatywnego trendu.
- Dobra reputacja, którą możemy się wzajemnie cieszyć, to potencjał do zwiększenia naszej wymiany w przyszłości - ocenił Nahavandian. Jego zdaniem możliwości poprawienia współpracy istnieją już teraz m.in. w przemyśle maszynowym i spożywczym.
Jednak głównym zadaniem, z którym Irańczyk przyjechał do Warszawy, jest przygotowywanie gruntu do zwiększenia współpracy gospodarczej po zniesieniu sankcji.
- Biorąc pod uwagę, że spadek w wymianie między naszymi krajami nie wynika z przesłanek ekonomicznych, a z politycznego wymiaru sankcji, zmiana środowiska politycznego może prowadzić do skokowego wzrostu w handlu - przekonywał Nahavandian.
- Zainteresowanie po obu stronach jest bardzo duże, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że tuż po zniesieniu sankcji irański rynek będzie bardzo lukratywny i atrakcyjny dla inwestorów. Te kraje i firmy, które przygotują się na "erę posankcyjną", będą pierwsze w kolejce - dodał.
Wskazał też na oczekiwane zmiany w relacjach pomiędzy UE a Iranem. Przypomniał, że w przyszłym miesiącu zaplanowane są wybory prezydenckie w jego kraju. W ich trakcie wskazany zostanie sukcesor znanego z ostrej, antyzachodniej retoryki prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.
- Jest oczekiwanie, że zajdą jakieś zmiany w środowisku politycznym. Sektor prywatny chce zmniejszenia roli polityki w relacjach gospodarczych. Domaga się, by politycy dali przestrzeń do rozwoju opartym nie na przesłankach politycznych, tylko ekonomicznych - oświadczył Irańczyk.
Nahavandian zwrócił uwagę na wznowienie rozmów w sprawie programu atomowego. Społeczność międzynarodowa stara się przekonać Iran do zgody na wznowienie inspekcji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) w tamtejszych obiektach nuklearnych, jednak póki co bezskutecznie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.