Gwałtownie spadło w USA zużycie węgla do celów energetycznych - wynika z raportu EIA (Urzędu ds. Informacji Energetycznej), który podsumował właśnie dane za 2012 r.
W bezpośrednich swoich pomiarach EIA sprawdza na bieżąco poziom emisji do atmosfery dwutlenku węgla ze spalania w amerykańskich ciepłowniach i elektrowniach trzech paliw: węgla, ropy i gazu ziemnego. Okazało się, że pod względem emisji z samego węgla opałowego Stany Zjednoczone cofnęły się już do poziomu z 1987 r. (a spalanie wszystkich paliw przedstawia stan z 1994 r.). Emisja gazów z trzech głównych paliw wynosiła w USA 5,3 mld ton.
Tymczasem przez ponad ćwierć wieku, od początku lat 80. XX w., spalanie węgla w USA nieprzerwanie rosło, aż do 2007 roku, kiedy zaczął się wzrost taniejącego gazu ziemnego.
Wyjątkowy dla węgla był tylko 2010 rok, w którym na krótko popyt w elektrowniach lekko skoczył w górę. Potem jednak wykresy dla węgla i ropy jeszcze silniej opadły.
Autorzy raportu EIA opublikowanego w ostatnim Monthly Energy Review oceniają, że węgla w USA praktycznie używa się już tylko wyjątkowo do produkcji prądu elektrycznego. Energetyka przestawiła się na gaz. Dlaczego? Na wiosnę i wczesnym latem 2012 roku ceny gazu ziemnego w USA spadły do poziomu, od którego stały się konkurencyjne dla węgla energetycznego. Podaż gazu ciągle rośnie a wydobycie węgla zaczęło spadać.
Wśród innych przyczyn malejącej emisji dwutlenku węgla z tradycyjnych paliw analitycy zauważają także, że znacznie zmniejszyła się konieczność przewożenia paliw na większe odległości. Pomogła też wyjątkowo ciepła zima w USA w 2012 roku. W pierwszym kwartale zimowe temperatury były na tyle wysokie, że malejącego rocznego bilansu nie zmieniła potem nawet letnia zwyżka zapotrzebowania na prąd do urządzeń chłodniczych i zasilania klimatyzacji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.