To prawda, że górnictwo nie ma dla Pana tajemnic? - pytamy MIROSŁAWA DUŻEGO, samorządowca z Łazisk Górnych.
Przesada. Przez 10 lat przygotowywałem się do zawodu górnika, kończąc Technikum Górnicze przy Zakładzie Elektroniki Górniczej w Tychach, a następnie Wydział Górniczy Politechniki Śląskiej. Jednak w tej tematyce jestem bardziej teoretykiem niż praktykiem.
W czasie nauki poznałem między innymi kopalnie: Piast, Ziemowit, Gliwice, Knurów, a w Sośnicy i przede wszystkim Bolesławie Śmiałym odbyłem praktyki zawodowe z prawdziwego zdarzenia. Wiem od moich kolegów z długoletnim stażem na dole kopalni, że górnictwa trzeba uczyć się przez całe życie, a i tak potrafi zaskakiwać. Z pewnością więc górnictwa trochę "liznąłem". Mam do niego i ludzi w nim pracujących wielki szacunek i w czasie Barbórki oraz innych świąt z dumą zakładam mundur górniczy.
Ma Pan doświadczenie jako samorządowiec. Jak zarządza się gminą, na terenie której działa kopalnia?
Zarządzanie gminą górniczą ma i dobre, i trochę gorsze strony. Jeżeli zakład produkuje bez zakłóceń, ma dobrze zbadane i udostępnione złoża oraz perspektywy długoletniego funkcjonowania, to można tylko się cieszyć z istniejących miejsc pracy i podatków wpływających do budżetu gminy.
Kłopot zaczyna się w momencie, kiedy mniej lub bardziej przychylni górnictwu eksperci chcą produkcję kopalni ograniczyć lub ją zamknąć. Nam w Łaziskach Górnych groziło to dwukrotnie, ale dzięki współpracy samorządu, związkowców i załogi kopalni udało się ją uratować, a teraz okazuje się, że jest dochodowa.
Niestety, w Czerwionce mieli mniej szczęścia. Chciałbym widzieć, gdzie są teraz ci pseudofachowcy, którzy doprowadzili do zamknięcia Dębieńska i chcieli zamknąć Bolesława Śmiałego. Oczywiście, istnieją pewne niedogodności - szkody górnicze, zanieczyszczenia dróg przez transport odpadów czy, niedawno jeszcze, hałdy kopalniane, ale to problemy, które we współpracy z dyrekcją kopalni da się rozwiązać.
Sądzi Pan, że branża górnicza, jako producent węgla - strategicznego surowca zapewniającego Polsce bezpieczeństwo energetyczne, wymaga specjalnego traktowania?
W najnowszej historii gospodarki polskiej, europejskiej i światowej przeżywaliśmy już fascynacje różnymi źródłami energii. Kiedyś była to ropa naftowa, ale kryzys lat 70. zmienił nasze nastawienie. Przyszła też kolej na energetykę atomową, lecz po awarii w Czarnobylu, a ostatnio po tsunami w Japonii też jesteśmy ostrożniejsi.
Najnowszym "hitem" jest gaz łupkowy. Byłoby świetnie, gdyby potwierdziły się oceny geologów i ekonomistów o jego opłacalności wydobycia w Polsce, natomiast sprawa jest niejednoznaczna i niesie ze sobą nowe zagrożenia. Węgiel kamienny i brunatny był, jest i będzie w polskiej ziemi, trzeba go tylko umiejętnie eksploatować i z poszanowaniem środowiska z niego korzystać, będąc niezależnym od wahań na światowych rynkach i kaprysów dostawców gazu. Dlatego jak oka w głowie trzeba bronić miejsc pracy w górnictwie, energetyce węglowej i przemysłach z nimi związanych.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.