Ratownicy z Boryni bez fałszywej skromności mówią o sobie, że są najlepszym zastępem w kraju. Trzy razy z rzędu zdobyli mistrzostwo Polski w zawodach ratowniczych, organizowanych przez Centralną Stację Ratownictwa Górniczego.
W nagrodę najpierw pojechali na mistrzostwa świata do Australii, gdzie zdobyli pierwsze szlify, a w ubiegłym roku reprezentowali nasz kraj na Ukrainie. Piąte miejsce w Międzynarodowych Zawodach Ratowniczych w Doniecku pokazało, że osiągnęli wielki postęp.
- W Doniecku rozegrane były cztery konkurencje: symulowana akcja ratownicza, w której zajęliśmy ósme miejsce, udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej - uplasowaliśmy się tutaj na szóstym miejscu. W rywalizacji mechaników nasz kolega zajął miejsce czwarte, takie samo zdobyliśmy w konkurencji inżynierskiej. Zabrakło niewiele, żebyśmy zgarnęli medal - mówi Adam Szkołda, kierownik stacji ratowniczej w ruchu Borynia.
Znają się 15 lat, ale w obecnym składzie pracują od sześciu. Szkołda sądzi, że najtrudniejszy życiowy i zawodowy egzamin przeszli podczas akcji w Boryni w 2008 r., a wyniki sportowe to tylko taki dodatek.
Zastępowy Sebastian Krawczyk uważa, że udział w zawodach to także cenne doświadczenie, bo jest okazją do skonfrontowania praktyk stosowanych na co dzień w różnych krajach.
- W Australii podpatrzyliśmy, że ratownicy mają trąbki na hełmach i porozumiewają się sygnałami dźwiękowymi. Ten system wydawał nam się banalny aż do akcji w Krupińskim, gdzie ludzie gubili się w gęstym dymie. Taka prosta rzecz, a mogła uratować życie.
W galerii: Ratownicy z ruchu Borynia w czasie mistrzostw Polski organizowanych przez CSRG. (zdjęcia: Jarosław Galusek - portal górniczy nettg.pl)
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Do ratownictwa w PKW dostaja sie same plecaki i znajomi dyrektorow kierownikow itd A Tobie beda lali wode ze za duzo wazysz albo przyjdz pozniej itd itp A w 80% ratownikami PKW sa ludzi ktorzy nawet nie powinni byc dopuszczeni do pracy na dol ro jest ZENADA!!!!!!!!!!!!!!!
Siedzenie na powierzchni i każda szychta 1,8 to każdy by tak chciał.
Nie wiem jaki sens jest w pokonywaniu toru przeszkód na czas. Wierzcie albo nie, ale nie widziałem jeszcze zastępu w prawdziwej akcji żeby tak się spieszył. Na dole jest to niemożliwe z kilku powodów m. in. warunków i bardzo wielkiego stresu. Każdy ruch przemyślany jest dwa razy. Jednak organizowanie takich zawodów jak najbardziej wskazane.