- Podejrzewam, że nie ma bardziej kosztochłonnego sektora niż górnictwo, szkoda, żeby ten kapitał był przez dwa dni w tygodniu niewykorzystany - stwierdza w rozmowie z Trybuną Górniczą prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Jarosław Zagórowski.
Jaka była wartość inwestycji Jastrzębskiej Spółki Węglowej zrealizowanych w 2012 roku?
W ramach całej Grupy JSW w 2012 roku przeznaczyliśmy na inwestycje 1,8 miliarda złotych. Na etapie tworzenia prospektu emisyjnego zakładaliśmy, że projekty te pochłoną około 1,5 miliarda złotych. Wydatki inwestycyjne były wyższe niż w planach, gdyż w momencie tworzenia prospektu w skład Grupy nie wchodziły jeszcze koksownie Wałbrzych i Zabrze. W 2013 roku inwestycje powinny osiągnąć porównywalną wartość. Większość wydatków na rozwój poniesionych zostanie w część górniczej Grupy. Na drugim miejscu znajdzie się energetyka, na trzecim koksownictwo. W 2013 roku nie widzimy zagrożenia dla procesu inwestycyjnego, a jeśli potwierdzą się prognozy rynkowe dotyczące wzrostu cen na nasze produkty, to zadziała to tylko na korzyść.
Z jakich środków spółka finansuje swój rozwój? Czy JSW myśli o emisji obligacji?
Byliśmy i w najbliższym czasie będziemy w stanie realizować te inwestycje bez potrzeby sięgania po dług. Rozmowy, które prowadzimy z bankami, są z naszej strony badaniem rynku. Dwa lata temu staliśmy się spółką giełdową, zmieniła się nasza sytuacja i zmieniło się postrzeganie JSW przez system bankowy. Chcemy wiedzieć, jak jesteśmy oceniani, czy mamy szansę sięgnąć po kapitał, jaki to będzie kapitał i ile czasu taki proces pochłonie. Rozmowy prowadzimy dla pewnego bezpieczeństwa, bo gdyby sytuacja rynkowa pogorszyła się w sposób gwałtowny, pojawiłaby się konieczność zadłużenia firmy, by dokończyć rozpoczęte inwestycje. Na razie taki scenariusz nie miał miejsca, więc po kapitał zewnętrzny nie sięgamy.
W Pana opinii Spółka może osiągnąć większą konkurencyjność nie tyle poprzez cięcie kosztów, ile dzięki zwiększeniu efektywności. Czy ten pogląd przełoży się na wydłużenie tygodnia pracy kopalń do sześciu dni?
Jeśli chcemy wyprzeć z rynku węgiel napływający z importu, musimy podnieść efektywność. Bez tego będziemy zamykać kopalnie. Energetyka, kupując węgiel, nie ma sentymentów i wybiera surowiec tańszy. Uważamy, że kierunek, który pokazały Bogdanka i Silesia, jest niezbędny dla całego polskiego górnictwa. Kapitał wkładany w utrzymanie całej infrastruktury systemów produkcyjnych czy zakup nowych maszyn - a pamiętajmy, że ściana wydobywcza kosztuje średnio 100 milionów złotych - nie jest w pełni wykorzystywany. Podejrzewam, że nie ma bardziej kosztochłonnego sektora niż górnictwo, szkoda, żeby ten kapitał był przez dwa dni w tygodniu niewykorzystany.
Strona społeczna jest do takich pomysłów nastawiona dosyć sceptycznie...
To wynika ze względów historycznych. Strona społeczna przywiązała się do pewnych wartości, które wywalczyła lata temu, ale od tamtego okresu zmieniło się wszystko: mamy do czynienia z gospodarką rynkową. Dzisiaj, kiedy funkcjonujemy na otwartym rynku, musimy być konkurencyjni i jak najlepiej wykorzystywać zasoby, którymi dysponujemy. Liczymy na naszą załogę, która ma świadomość, że jeśli firma będzie dobrze wykorzystywać kapitał, to zagwarantuje miejsca pracy dla nich samych i ich dzieci. Nie zawsze rynek, który był dla JSW łaskawy w ostatnich latach, będzie nas bronił. Przy spowolnieniu gospodarczym w Europie, kiedy ceny węgla koksowego są niższe, trzeba szukać efektywności i szósty dzień pracy kopalń, przy pięciodniowym tygodniu pracy załogi, jest dobrym rozwiązaniem. Niedogodnością dla pracownika może być to, że nie zawsze drugi wolny dzień w tygodniu będzie koło zawsze wolnej niedzieli. Za tę niedogodność Kodeks pracy przewiduje system premiowy. Będziemy też rozmawiać ze stroną społeczną nad inną formą gratyfikacji. Nie twierdzimy, że system ma wejść z dnia na dzień we wszystkich zakładach. Można rozważać, by objął na przykład wybrane ściany. Przewidujemy na razie dwie sytuacje, w których będziemy rozmawiać o wprowadzeniu tego rozwiązania: wydobycie węgla, który doskonale się sprzedaje, lub ratowanie pewnych jednostek przed decyzjami o likwidacji.
Czy JSW myśli o akwizycjach?
Analizowaliśmy wszelkie możliwości rozwoju, jako firma surowcowa zawsze będziemy szukać takich szans, bo dostęp do zasobów jest największą wartością firmy docenianą przez rynek. Dzisiaj, w dobie spowolnienia, skupiliśmy się na inwestycjach realizowanych wokół naszych kopalń. Przyglądamy się, co się będzie działo z Dębieńskiem, jeśli pojawi się jakaś okazja do współpracy, na pewno będziemy o tym rozmawiać. Co do Katowickiego Holdingu Węglowego, mamy opinię na temat tej firmy, nikt jednak z nami żadnych rozmów na ten temat nie prowadzi. Innych dużych akwizycji w najbliższym czasie nie przewidujemy.
Jakie są główne kierunki sprzedaży produktów Grupy?
Koncentrujemy się na Europie, która jest naszym głównym rynkiem. Wartością naszej firmy są powiązania z dużymi koncernami stalowymi, które produkują stal wysokojakościową i przez to są mniej podatne na kryzys. W sytuacji, gdy ten rynek się kurczy, musimy wychodzić ze swoimi produktami poprzez porty na rynki zamorskie. W 2012 roku dla JSW otworzyły się nowe rynki: Indie i Brazylia. Sprzedajemy tam produkt wyżej przetworzony i łatwiejszy w transporcie, czyli koks, dzięki temu dodatkowa marża zostaje w Grupie.
Oficjalne wyniki 2012 roku zapewne przedstawione zostaną w połowie marca. Jakie są prognozy?
Nie mówimy o prognozach, gdyż trwają prace związane z określeniem ostatecznego wyniku, na który duży wpływ mają rezerwy. Gros rezerw w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, a chyba też w innych podmiotach górniczych, to rezerwy na przyszłe świadczenia pracownicze. Sam węgiel dla emerytów to w JSW rezerwa wysokości 1,2 miliarda złotych. Rezerwa jest co roku określana przez firmę aktuarialną na podstawie zmieniających się wskaźników makroekonomicznych. Wyniki ubiegłego roku zaprezentujemy 14 marca.
Czy uda się utrzymać wynik roku 2012 na poziomie wielkości osiągniętej po trzech kwartałach?
Mamy taką nadzieję.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
" ... przywiązała się do pewnych wartości, które wywalczyła lata temu, ale od tamtego okresu zmieniło się wszystko." Panie, nie podważaj Pan tych historycznych ustaleń, bo w tym galopie za chwilę będziesz Pan podważał Jałtę, Poczdam i Norymbergę. Życzę więcej roztropności, ta zaś przychodzi z wiekiem.
cos mie tgerafia jak czytam znowu o tej EFEKTYWNOSCI boze chlopie zrozum ze to nie silesia bo jusz nieidzie tego czytac,najlepiej caly tydzien tyrac,jak biale murzyny,i gatka ze bedzie lepiej,utryzmaja sie miejsca pracy....a co jak?by sie robilo caly tydzien i tak by niebylo dobrze co wtedy,wina gornikow bo powninni robic 10h a nie 8,albo ze jest KRYZYS!!!bo to najlepsza wymowka,mam nadzieje ze niebedzie to obowiazkem kiedys...a ci nw biorze to tez taki czas pracy,fajnie w soboty i niedziele szloby sie zalatwiac sprawy papiorkowe do biora..ale co jakby to i tak niepolepszylo sytuacji,bo co?przez to bedzie taniej wegiel sprzedawany bo sie bedzie fedrowac 7 dni,i sie WYPCHNIE ten tanszy z Polski?pewnie nie i nic by sie nie zmnienilo a wtedy byla by gadka ze to przez KRYZYS
prezes nie tylko górnicy!!!!!skandal
Sam se rób w soboty płatne jak za czarny dzień !! buahaha kodeks pracy przewiduje specjalne gratyfikacje - śmiech na sali !! Nowe umowy też są na kodeksie pracy i dużo gorsze warunki jak w ukladach zbiorowych ! Jak nie będzie jednego układu zbiorowego dla wszystkich kopalń i zapisów mówiących o 6 dniowym tygodniu pracy oraz o zasadach wynagradzania za ten dzień to nie w soboty pracują prezes i związkowcy jak się na to zgodzą !!
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.