Ze względów politycznych Polska przyjmie euro nie wcześniej niż za 10 lat; związanej z tym utraty suwerenności nie należy się bać - mówi prof. Cezary Wójcik z katedry finansów międzynarodowych SGH, b. doradca prezesa NBP i szef biura ds. integracji ze strefą euro w NBP.
PAP: - Jest pan autorem raportu dla banku centralnego nt. przyjęcia euro przez Polskę. Co się stanie z polską polityką monetarną, kiedy Polska wejdzie do strefy euro? Utracimy część suwerenności? Czy Narodowy Bank Polski będzie miał jeszcze jakąś rolę do spełniania po przyjęciu euro?
Wójcik: - Od momentu przyjęcia euro polityka monetarna zostanie przeniesiona na szczebel europejski. To oznacza, że Rada Polityki Pieniężnej nie będzie już podejmować decyzji dotyczących stóp procentowych, tak jak to czyni obecnie. Sytuacja się zmieni - prezes Narodowego Banku Polskiego będzie jeździł na spotkania prezesów banków centralnych we Frankfurcie nad Menem, będzie członkiem Rady Prezesów EBC i wspólnie z nimi będzie podejmował decyzje dotyczące stóp procentowych w strefie euro. Pod względem technicznym funkcje NBP zostaną ograniczone, bowiem stracimy autonomię w podejmowaniu decyzji odnośnie stóp procentowych w Polsce. Z drugiej strony będziemy mieli udział w decyzjach na poziomie europejskim.
PAP: - Czy w związku z tym będziemy nadal potrzebować rezerw, którymi zarządza NBP (na koniec roku 2012 r. polski bank centralny miał rezerwy dewizowe warte ponad 82,5 mld euro)? Profesor Grzegorz W. Kołodko uważa, że przed wejściem Polski do strefy euro nawet połowa rezerw powinna zostać przeznaczona na spłatę zadłużenia.
W.: - Udział w strefie euro oznacza mniejszą potrzebę utrzymywania wysokich rezerw walutowych, które dzisiaj służą ochronie stabilności kursu walutowego i wymienialności złotego, tymczasem po przyjęciu euro kurs będzie stabilny a wymienialność zapewniona. To nie oznacza, że rezerwy należy wydać na jakiś konkretny cel, jednak jest przestrzeń do dyskusji o tym, co z nimi zrobić.
PAP: - To dużo pieniędzy. Czy lepiej je trzymać "na wszelki wypadek", czy też spożytkować np. na załatanie deficytu budżetowego, czy inwestycje?
W.: - Musimy pamiętać, że przed wejściem do strefy euro złoty trafi do mechanizmu ERM2, czyli będzie musiał być walutą stabilną. Taką stabilizację mogą zapewnić właśnie rezerwy walutowe. Obniżenie poziomu rezerw w momencie, kiedy jesteśmy w ERM2, może więc zmniejszyć stabilność złotego. Z drugiej strony redukcja zadłużenia zagranicznego przy wykorzystaniu rezerw walutowych NBP zmniejsza ryzyko makroekonomiczne kraju, co wzmocniłoby stabilność naszej waluty w ERM2. Nie proponowałbym finansowania rezerwami deficytu budżetowego. To by obniżyło bodźce do prowadzenia rozsądnej polityki fiskalnej.
PAP: - Czy słuszne są obawy, że po wejściu do strefy euro wzrosną ceny?
W.: - Ceny będą w Polsce wzrastać niezależnie od tego, jaką mamy walutę - inflacja jest, była i będzie. Pytanie dotyczy tego, czy będzie jakiś dodatkowy efekt związany z wprowadzeniem wspólnej waluty. Z doświadczeń krajów, które przyjęły euro, wynika, że taki efekt występuje. Zauważono wzrost cen ale był on bardzo mały, rzędu 0,2 - 0,3 proc. Nie znikną też różnice w poziomie cen pomiędzy Polską a UE, tak jak nie znikają różnice w poziomie cen pomiędzy Warszawą a mniejszymi miejscowościami, pomimo tego, że wszędzie płacimy tą samą walutą, złotym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.