NSZZ Solidarność z satysfakcją przyjmuje informację o umorzeniu sprawy usunięcia napisu "im. Lenina" z historycznej Bramy nr 2 Stoczni Gdańsk - poinformował portal górniczy Marek Lewandowski, rzecznik przewodniczącego Solidarności.
W wydanym oświadczeniu związkowcy stwierdzili, że samo wszczęcie śledztwa, w którym przesłuchano w całej Polsce "ponad 100 osób, angażując dziesiątki funkcjonariuszy policji, jest bulwersujące i nie powinno mieć miejsca".
Solidarność zwraca uwagę, że zmarnowano publiczne pieniądze i zaangażowano służby, które w tym czasie powinny zajmować się poważniejszymi sprawami.
"Zastosowano niewspółmierne środki i siły w sytuacji, gdzie kwota ewentualnego roszczenia (jak podaje prokuratura) to zaledwie 8,9 tys. zł" - czytamy w oświadczeniu.
Zdaniem związkowców "takie działania aparatu ścigania inspirowane przez polityków wobec niezależnego związku zawodowego są dalekie od demokratycznych standardów państwa prawa".
5 lutego gdańska prokuratura umorzyła sprawę usunięcia w ub.r. przez działaczy Solidarności napisu "im. Lenina" znad bramy stoczni. O zniszczeniu bramy powiadomił prokuraturę gdański samorząd. Uznano, że związkowcy nie chcieli niszczyć bramy, bo odpiłowany napis oddali miastu.
Napis "im. Lenina" i symbol Orderu Sztandaru Pracy zostały odcięte 28 sierpnia 2012 r. W chwilę po tym przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda wyjaśnił dziennikarzom:
"To jest normalna rzecz, bo zbliżają się uroczystości 31 sierpnia, a przed każdymi uroczystościami się sprząta i myśmy po prostu posprzątali. Miejsce Lenina jest na śmietniku historii (...) "My się Leninem brzydzimy, więc niech sobie prezydent Paweł Adamowicz (prezydent Gdańska -przyp. red.) go zabiera i powiesi na budynku Urzędu Miasta"
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.