Rozmowa z Karstenem Neuhoffem, dyrektorem naukowym i kierownikiem Oddziału Polityki klimatycznej w Niemieckim Instytucie Badań Ekonomicznych (DIW) w Berlinie
Dokładnie za pięć lat Niemcy zamkną swoją ostatnią kopalnię węgla kamiennego. Czy jest rozważany scenariusz ich przejęcia przez prywatnych inwestorów?
Trudno mi powiedzieć, co będzie za pięć lat, ale z roku na rok wydobycie węgla kamiennego w niemieckich kopalniach staje się coraz mniej opłacalne. Do każdej tony wydobytego surowca trzeba dopłacać. To żaden biznes, tym bardziej że w perspektywie najbliższych 20-30 lat Niemcy zamierzają zupełnie zrezygnować z węgla. Scenariusz taki jest zatem mało prawdopodobny. Nie znaczy to oczywiście, że w okresie przechodzenia z energetyki atomowej na odnawialne źródła energii nie będziemy korzystać z węgla kamiennego sprowadzonego z zagranicy. Koncerny, do których należały elektrownie jądrowe, muszą teraz zdecydować, czy pozostaną nadal graczami na rynku energetycznym, inwestując na przykład w odnawialne źródła energii. Na to potrzeba czasu. Obecnie koszty emisji dwutlenku węgla są niskie i wszelkie niedobory energii można łatwo nadrobić pewną i stabilną energią z węgla. Nie są to żadne niepokojące informacje, po prostu energetyka niemiecka znajduje się w okresie przejściowym. Cele klimatyczne do 2020 roku są jasno określone i z pewnością je osiągniemy.
Paradoksalnie niskie ceny jednostek emisji CO2 sprzyjają dziś energetyce konwencjonalnej, opartej na węglu kamiennym. Nie o to chyba chodziło twórcom pakietu klimatycznego?
To fakt. Z perspektywy czasu okazuje się, że pakiet klimatyczny nie był do końca dobrze przemyślany. Należy naprawić popełnione błędy. Pierwotnie zakładano, że jednostki emisji będą chętnie kupowane, ale w praktyce okazało się coś zupełnie innego. Zainteresowanie nimi jest niewielkie, a banki nie chcą kredytować tego typu przedsięwzięć.
Czy zatem do osiągnięcia celów klimatycznych będzie Niemcom potrzebna technologia CCS - wytrącania dwutlenku węgla w elektrowniach konwencjonalnych?
Sądzę, że nie. Jest co prawda pozwolenie na prowadzenie doświadczeń w tym kierunku, ale na tym koniec, ponieważ społeczeństwo nie wyraziło zgody na podziemną sekwestrację CO2. Teraz rozważa się jeszcze stosowanie tej technologii w innych branżach przemysłu, takich jak produkcja cementu. Trudno powiedzieć, jak się sprawy potoczą, ale te decyzje muszą zapaść czym prędzej, bo one właśnie ostatecznie ukształtują naszą politykę energetyczną w latach 2040-2050.
Czy plany uruchomienia wysokosprawnych elektrowni konwencjonalnych w Niemczech dojdą do skutku?
Sądzę, że wszystkie rozpoczęte inwestycje zostaną dokończone. Ciekawy jest pomysł włączania elektrowni konwencjonalnych, opartych na węglu kamiennym, jako rezerwowego źródła energii w pewnych okresach roku, zwłaszcza zimą. Ciągle rozważane są również możliwości zwiększania magazynów gazu.
Wielu Polaków dziwi się, że Niemcy chcą zaspokajać swoje potrzeby energetyczne rosyjskim gazem, uważając to za pewien rodzaj uzależnienia się od drugiego państwa.
To błędne przekonanie. Ja uważam, iż takie działanie ustabilizuje stosunki pomiędzy obydwoma krajami i pozytywnie odbije się na obu gospodarkach. Przecież zrobiliśmy dobry interes: Niemcy potrzebują gazu, a Rosja pieniędzy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.