Iran to kraj nieznośnego klimatu i surowego prawa szariatu. Za alkohol i wieprzowinę można w najlepszym wypadku zostać skazanym na pręgierz. Trudno w takiej sytuacji mówić o europejskich warunkach bytowania, ale to właśnie Europejczycy wyposażyli tu przed laty kopalnię węgla koksującego. Dokładnie w Tabas, 300 km od granicy z Afganistanem, na samym środku pustyni. Latem panują tam upały nie do zniesienia, a zimą jest przeraźliwie zimno. Miasto słynie z wielu zabytków.
- Są tu ruiny warowni z okresu imperium perskiego, bogaty park miejski, piękny meczet, hala sportowa z basenem, kino, ale nade wszystko przemili ludzie. Jest swobodny dostęp do netu, lotnisko, z którego od wiosny do jesieni lata samolot do Teheranu, dociera nawet linia kolejowa. W mieście można zjeść pyszną pizzę z tuńczykiem, wątróbki drobiowe i kebab z baraniny. Są smaczne grillowane kurczaki oraz bajecznie dobre słodycze w cukierni, której właściciel biegle mówi po rosyjsku. Polacy są traktowani bardzo przyjaźnie - tak wspominają to położone na środku pustyni miasto uczestnicy kontraktu.
Nic zresztą dziwnego. To właśnie Polacy nauczyli miejscowych górników, jak kopie się węgiel. Sami zresztą tego chcieli.
- Kopalnia została wybudowana w pierwszej połowie ubiegłego dziesięciolecia przez irańską firmę, funkcjonującą w randze resortu przemysłu ciężkiego, w celu pozyskiwania surowca do produkcji stali. Jest wyposażona w pierwszą w kraju zmechanizowaną ścianę. W poszukiwaniu sprzętu irańscy inżynierowie podróżowali niemal po całej Europie, wizytując kopalnie i firmy w różnych krajach, w tym również w Polsce. Koniec końców zdecydowali się na zakup naszych maszyn i urządzeń. Technicznie nasza oferta najbardziej im odpowiadała, bowiem tamtejsze pokłady charakteryzują się dość dużymi upadami, podobnie jak w kilku kopalniach Kompanii Węglowej - opowiada nadsztygar Witold Kapuściński, który uczestniczył w pracach przygotowawczych ściany w irańskiej kopalni.
Ostatecznie trafiła tam obudowa produkcji Fazos, przenośniki ścianowe, podścianowe i kruszarka Ryfamy, a Famur dostarczył kombajn.
- Irańczycy liczyli, że w krótkim czasie wszechstronnie wyszkolimy załogę, wziętą dosłownie z ulicy. Jednak wiedza z zakresu obsługi maszyn to zdecydowanie za mało, by móc kierować ścianą. Brytyjczycy, odpowiedzialni za wydobycie, widać zawiedli, skoro po miesiącu nowa inwestycja została doprowadzona do ruiny - wspomina Kapuściński.
Cóż było robić, jak nie alarmować polskich przyjaciół. Przyjechali i przywrócili front robót. Zdolności produkcyjne kopalni wyniosły wówczas 4 tys. t urobku dziennie.
Irański przemysł stalowy rozwija się w szybkim tempie. Potrzebny jest węgiel, ponieważ ropa naftowa nie nadaje się do produkcji wysokiej jakości stali. Chcąc uniezależnić się od dostaw węgla z Australii, irański rząd postawił na własną kopalnię. Obecnie Irańczycy kończą budowę dwóch zakładów wydobywczych rud żelaza. Produkcja kopalni Sechahoon ma wynieść około 4 mln t surowca rocznie, a kopalni Mishdovan 500 tys. t.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jakich uzywacie tam telefonow? Moze mozna by tez sprzedac Iranczykom polskie telefony gornicze?
jaka firma prowadzi rekrutacje można sie dowiedzieć od kogoś
super sprawa pojechałbym tam. u nas w firmach w przodku zarabiam 2500.płakać się chce może ma ktoś wiedze jak wyjechać?