Od środy 23 stycznia portal internetowy Onet publikuje "rewelacje" związane z przyznaniem koncesji na toruńskie wiercenia geotermalne. Materiałem wyjściowym stał się emitowany dzień wcześniej program TVN24 "Czarno na białym"...
Rozpoczyna się on "sensacyjnym" oświadczeniem: "Dotarliśmy do dokumentów, które pokazują, jak Prawo i Sprawiedliwość pomogło ojcu Rydzykowi zdobyć koncesję i dotację na odwierty geotermalne w Toruniu. Pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska zostały przyznane w trybie, który musi budzić wątpliwości. Odręczne poprawki do umowy, brakujące dokumenty, posługiwanie się "słowem honoru" i wreszcie tempo, niespotykane przy takich sprawach. Tempo, które miało jednak znaczenie, bo wszystko działo się w 2007 roku, gdy PiS tracił władzę, a zaczynały się rządy Platformy. Liczył się więc każdy dzień."
W tym samym duchu Onet zamieszcza komentarz do tego "wydarzenia" pt. "Ujawniono dokumenty w sprawie odwiertów geotermalnych o. Rydzyka. Pomógł PiS?". Rewelacje te i sensacje ujmuję w cudzysłów, gdyż pisaliśmy już o nich dwa lata temu. Wtedy ani Onet, ani TVN 24 nie zainteresowały się naszymi informacjami. Teraz nagle się obudzili i biją w tarabany, że źle się stało, że trzeba kogoś pociągnąć do odpowiedzialności, że całą tę sprawę bada sąd. Pozostawiając na uboczu rozprawę sądową, trzeba zauważyć, że najważniejsze media żyją własnymi sprawami nie bardzo zwracając uwagę, ani na to co jest najważniejsze, ani na to co robią i piszą inni.
Polityka i racjonalność
Tak się składa, że polską opinię publiczną najbardziej interesują nawet bardzo błahe wydarzenia polityczne. Dzieje się tak za sprawą tego rodzaju mediów, jak właśnie TVN24 i Onet, które wszędzie doszukują się tego rodzaju uzasadnień.
Niewątpliwie polityczne przekonania miały tu swoje znaczenie. Nie można ich jednak tak jak to się dzieje we wspomnianych programach demonizować. Na większą skalę tego rodzaju próbę podjął się trzy lata temu popularny wtedy "Dziennik", który oskarżył byłego głównego geologa kraju (a obecnie posła PiS) prof. Mariusza Oriona Jędryska o naruszenie prawa przy przyznawaniu koncesji na wiercenia geotermalne w Toruniu.
Sprawa ta źle się zakończyła dla gazety, który ją przegrał i zmuszony został do wypłacenia stosownego odszkodowania. Dziś tym samym tropem usiłuje pójść zarówno TVN24, jak i portal Onet. Pojawiające się komentarze pod publikacją portalu wzywają stosowane organy do posadzenia "winnych" na długie lata więzienia.
Innym tropem tej samej sprawy poszły wspomniane publikacje na portalu górniczym nettg.pl. Tu od pierwszego tekstu ("Klęska amatorów geotermii"), jaki ukazał się jeszcze w czasie trwania toruńskich wierceń geotermalnych, wskazywaliśmy na braki naukowe, techniczne i na iluzoryczność uzasadnień dla osiągnięcia zakładanych celów.
Podnosiliśmy sprawę braku kompetencji zawodowych inicjatorów tego projektu. Z tego powodu uważaliśmy, że nie może on odnieść sukcesu. Nasza krytyka była merytoryczna, a nie polityczna. Niestety, rzeczowe argumenty, które nie mają swojego odniesienia politycznego, nie wzbudziły żadnego zainteresowania popularnych mediów.
Czytelnicy, jakby odwrotnie poparli nasz sposób podejścia do tego zagadnienia wpisując ponad 1200 komentarzy.
W kolejnych tekstach, jakie ukazywały się na ten temat na naszym portalu utrzymaliśmy nadal koncepcję naszego rzeczowego i technicznego zainteresowania się tym tematem. Zgodnie z naszymi przewidywaniami toruńska inwestycja nie osiągnęła zakładanego celu uzyskania temperatury wody w wysokości 100 stopni Celsjusza. Do porażki geotermicznego projektu było też zasolenie wody, która w tym stanie nie nadawała się do zrzucania jej do pobliskiej Wisły. Trzeba było odwiercić kolejne otwory chłonne, aby gdzieś odprowadzić zużytą wodę.
Połowicznym sukcesem tych poszukiwań była wysoka jego wydajność i umiarkowana temperatura w granicach ok. 60 stopni Celsjusza. Wszystko to nadawało się do gospodarczego wykorzystania, co jest przez toruńską geotermię nadmiernie wykorzystywane propagandowo. Wiąże się to z bardzo niską efektywnością gospodarczą tego ujęcia. Orientacyjnie przewiduje ona, że zwrot włożonych kapitałów może nastąpić dopiero za około 100 lat! I naszym zdaniem w tej kwestii tkwi cała porażka toruńskiej geotermii, a nie w jej politycznych aspektach.
Tajemnica koncesji
Dwa lata temu na stronach internetowych Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska ukazał się zbiór dokumentów związanych z pokontrolną działalnością tej instytucji. Jednym z nich był zestaw materiałów związanych z przyznaniem koncesji dla toruńskiej geotermii. Kwestii tej poświęciliśmy wówczas tekst "Tajemnica toruńskiej geotermii?" (27 marca 2011).
Nikt na to nie zwrócił specjalnej uwagi.
Przypomnijmy, że pierwszy wniosek dotyczył udzielenia koncesji na rozpoznawanie i wydobywanie energii cieplnej z wód geotermalnych i wpłynął do Ministerstwa Środowiska 3 sierpnia 2004 roku. Wobec nie usunięcia braków formalnych wniosek pozostawiono bez rozpoznania.
Rok później wpłynął ponowny wniosek z poszerzonym zakresem na poszukiwanie, rozpoznawanie i wydobywanie wód geotermalnych. Wniosek ten był kopią pierwszego nierozpoznanego dokumentu i stał się podstawą do udzielenia aktualnie obowiązującej koncesji.
Zanim jednak to nastąpiło, doszło do obszernej wymiany korespondencji pomiędzy urzędem koncesyjnym a wnioskodawcami. Ponieważ wspomniany wniosek wymagał wielu uzupełnień organ koncesyjny kilkakrotnie zwracał się o dokonanie niezbędnych uzupełnień. Jest niezbitym faktem, że po siedmiu miesiącach tej korespondencji nadal trwał proces koncesyjny. W każdym innym przypadku organ koncesyjny wobec niestaranności i braku rozeznania w temacie odesłałby wniosek ten bez dalszego rozpatrywania.
Tymczasem organ koncesyjny przedstawił go do zaopiniowania zawodowym komisjom działającym w Ministerstwie Środowiska. Ich opinia jest niezbędna do podjęcia decyzji o zatwierdzeniu projektu badań geologicznych, bez którego niemożliwe jest przyznanie koncesji na wspomniane badania. Opinia tej komisji ma kluczowe znaczenie dla podjęcia formalnej decyzji o zatwierdzeniu projektu przez Głównego Geologa Kraju (GGK). W skład komisji wchodzą najwybitniejsi krajowi znawcy przedmiotu. W czasach PRL komisja ta oceniała bardzo wnikliwie wszystkie projekty przede wszystkim pod względem merytorycznym, To znaczy: gwarancji uzyskania sukcesu zgodnego z celami projektu.
Jej uwagi formalne miały drugorzędne znaczenie, gdyż ich usunięcie nie przedstawiało wtedy żadnego problemu. W nowej rzeczywistości zadania komisji w stosunku do inwestorów prywatnych zostały jakby odwrócone. To oni, a nie komisja odpowiadają za własne wyłożone na ten cel pieniądze. Zadaniem komisji jest dopilnowanie, aby wszystkie procedury były tylko zgodne z przepisami. W tym jednak wypadku komisja zdając sobie sprawę ze skali wydatków prywatnego inwestora zajęła też stanowisko merytoryczne. Wskazała ona potrzebę wiercenia pierwszego otworu TG -1 nie do 3000 m głębokości, ale do 2400 m. Uzasadnieniem była doskonałą znajomość budowy geologicznej tego terenu i świadomość, że poniżej wskazanej głębokości nie występują już wody podziemne.
Uwagi te zostały jednak zignorowane przez projektantów, którzy zakładali uzyskanie wody o temperaturze 100 stopni Celsjusza. Natomiast w wypadku uznania wniosku KDH mogli uzyskać, co najwyżej temperaturę ok. 70 stopni Celsjusza, która nie byłą celem projektu. Rzeczywistość jednak przyznała rację KDH.
Po prostu inwestor 600 m otworu odwiercił na darmo i musiał zadowolić się temperaturą właśnie w granicach 70 stopni Celsjusza, co czyniło cały ten projekt już przedsięwzięciem nieopłacalnym ekonomicznie. Po wielu jeszcze interwencjach oraz po dwóch latach intensywnych prac zostaje w dniu 11 kwietnia 2006 udzielona koncesja na wspomniane badania. Część terenów objętych koncesją na toruńską geotermię położonych jest na terenach objętych przepisami ochrony Natura 2000. Jednakże organ koncesyjny nie uwzględnił tego faktu. W kilka miesięcy później inwestor ten wystąpił z wnioskiem o zmianę koncesji i wydłużenie okresu rozpoczęcia robót wiertniczych z sześciu miesięcy na dwadzieścia miesięcy. Na co organ koncesyjny wyraził zgodę i wydał odpowiedni dokument. Termin ten inwestorowi wydał się za krótki i wystąpił o jego przedłużenie do 24 miesięcy, co też zostało zaakceptowane przez organ koncesyjny. W tzw. międzyczasie inwestor wystąpił z aneksem do projektu, czym zniecierpliwiony organ koncesyjny przyjął go do akceptacji bez procedury jego zatwierdzania.
Bicie politycznej piany
Dobrze by było, aby tak popularne media umiały zauważyć, że "sensacje" o których piszą zostały już dawno ujawnione. Podnoszone przez nie zarzuty, że PiS pomagało w uzyskaniu koncesji są bez przedmiotowe. Wszak nie może on wszystkim tylko przeszkadzać. Pomoc nie jest prawnie karalna. Dlatego wyważanie otwartych drzwi do znanych już wiadomości i informacji to zwykłe bicie piany politycznej, które być może jest skuteczne, ale żadnego rzeczowego sensu nie ma.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nie kazdy otrzyma szanse od banku na uzyskanie wsparcia finansowego. Szczegolnie w sytuacji kiedy sytuacja finansowa jest trudna i nie ma mozliwosci aby starac sie o kredyt w banku. Klienci poszukuja firm, ktore nie zadadza pytania o BIK , a klient jedynie musi okazac dokument tozsamosci. Instytucje pozabankowe kieruja swoja oferte do firm, , ktore potrzebuja natychmiastowego zastrzyku gotowki. Kiedy szczesliwie pozyskaja gotowke maja szanse na zachowanie biezacego standardu zycia. Banki s