Prognozy na rok 2013 są wyjątkowo nieciekawe, zarówno w opiniach analityków, jak i astrologów, którzy przewidują pełny "rozkwit" kryzysu w Europie (a tym samym i w Polsce) - oraz kompletną bezradność polityków wobec jego coraz bardziej niszczycielskich skutków.
Na szczęście za Atlantykiem od roku 2008 nowymi graczami na rynku paliw są rodzime gaz ziemny i łupkowy oraz ropa z łupków, a korzyści uzyskane dzięki zasilaniu gospodarki własnymi i tanimi surowcami energetycznymi pozwoliły na pokrycie przez rząd federalny niebotycznych kosztów dofinansowania banków i wielkich firm w czasie pierwszej fazy kryzysu (około 900 mld dolarów).
Obecny scenariusz wychodzenia z drugiej fali kryzysu — to powrót na ścieżkę rozwoju realnej gospodarki i reindustrializacji kraju - właśnie dzięki taniej energii, którą zapewniają gospodarce USA gaz i ropa z łupków.
Dlatego u progu Nowego Roku 2013, proponuję "zapatrzeć się" na Amerykę, która politykę energetyczną traktuje jako narzędzie rozwoju gospodarczego i ani na chwilę nie przyjęła ograniczających zobowiązań Protokołu z Kioto, choć globalne oszustwo o globalnym — ociepleniu rozpętał raport były wiceprezydenta USA, Ala Gore, którego dokument jest dziś jedynie słynnym przykładem manipulacji.
Unia Europejska u progu pierwszej fazy kryzysu poszła w odwrotnym kierunku, czyli w stronę drogiej energii, bo wykalkulowała, że może zrobić lepszy interes na doktrynie o odpowiedzialności człowieka za globalne ocieplenie powodowane przez emisję CO2. No i pędzi po tym ślepym torze do dziś, choć w dogmat o odpowiedzialności człowieka za globalne zmiany klimatyczne już prawie nikt nie wierzy, natomiast konsekwencje gospodarcze tej nieuczciwej gry stają się coraz bardziej groźne dla konkurencyjności gospodarki całej Europy, ale najbardziej zabójcze są dla Polski.
Nikt oprócz urzędników UE nie zamierza uczestniczyć w tak samobójczej akcji, co jednoznacznie pokazał finał zakończonej w grudniu konferencji klimatycznej w Doha, gdzie reszta świata (oprócz Australii) powiedziała redukcyjnym pomysłom UE po prostu NIE, NIE i jeszcze raz NIE!
Myślę więc, że mimo naszego członkostwa w Unii Europejskiej i wejścia w życie z dniem 1 stycznia 2013 roku pakietu energetyczno-klimatycznego nie musimy podzielać szaleństwa unijnych polityków, których nie stać, nawet w obliczu coraz głębszego kryzysu, na zrewidowanie tak destrukcyjnego narzędzia polityki gospodarczej, jakim jest pakiet. Czy uda się dokonać tego przy pomocy Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej - czas pokaże.
Polska ma wybór, bo mamy własne surowce energetyczne (węgiel, gaz ziemny, metan w pokładach węgla oraz gaz łupkowy), a nasze lasy pokrywające 1/3 powierzchni Polski są biologicznym filtrem redukującym emisje CO2 do atmosfery, czego pakietowa umowa handlowa w żaden sposób nie bilansuje.
Niestety - nasze społeczeństwo nie ma jeszcze pełnej świadomości o rujnujących skutkach unijnego pakietu, ale nie wierzę, że pozostanie bierne wobec tak radykalnych obciążeń budżetów domowych, jakie przyniesie pakiet.
To nic, że jesteśmy w UE! Nasz tradycyjny sentyment do Ameryki tym razem może okazać się bardzo pożyteczny, bo możemy skorzystać z jej przykładu... Traktując amerykański sposób na kryzys jako bazę bardzo konkretnych i sprawdzalnych działań, możemy spokojnie podjąć stosowne decyzje polityczne. Oczywiście, o ile naszym politykom wystarczy odwagi...
Jeśli nie wymusi jej odpowiedzialność za kraj, to może zrobić to społeczeństwo, bo taka jest istota demokracji - nawet w Polsce, gdzie jest ona jeszcze bardzo kulawa. Być może właśnie konfrontacja ze skutkami fatalnej umowy handlowej zwanej pakietem energetyczno-klimatycznym wyzwoli w naszym społeczeństwie większe poczucie obywatelskiej odpowiedzialności za los własny i całego państwa?
Nadchodzi chwila, w której trudno będzie powiedzieć sobie: moja chata z kraja, bo podwyżki cen energii dotkną każdej kieszeni, każdego domu, każdego konsumenta i klienta, a uderzenie w podmioty gospodarcze może być dla wielu z nich śmiertelne.
Stany Zjednoczone podliczają właśnie kolejne efekty wzrostu gospodarczego generowanego przez tanią energię z ropy i gazu łupkowego, bo nie tracą czasu na protestowanie, badanie czy uchwalanie specjalnych dyrektyw o gazie łupkowym — jak bawi się Unia Europejska. Ameryka po prostu wydobywa gaz i ropę zalegające w skałach łupkowych i dzięki temu zasila gospodarkę gazem 5 razy tańszym od kupowanego przez Europę. No i jest już trzecim producentem ropy na świecie (po Arabii Saudyjskiej i Rosji), wydobywając 8 mln baryłek rocznie.
Jeśli nic nie zatrzyma tego procesu, za 5 lat, w roku 2017 Stany Zjednoczone osiągną, według prognozy Międzynarodowej Agencji Energii, pełną niezależność energetyczną i paliwową. A jej konsekwencją będą poważne zmiany w układzie geopolitycznym...
Natomiast Europa nadal śni sny o gospodarce niskoemisyjnej, energetyce odnawialnej i jądrowej, no i łudzi się, że reszta świata stoi w miejscu i czeka w niemym zachwycie na "dobrodziejstwo" drogiej energetyki odnawialnej i jej urządzeń made in UE...
Świat z każdym rokiem spala coraz więcej węgla (w 2011 o 5,4 proc. więcej), a krucjata UE — której kraje odpowiedzialne są za 11 proc. globalnej emisji CO2 — jest coraz bardziej kosztowna i ośmieszająca dla społeczności wspólnoty liczącej, bądź co bądź, 500 mln obywateli. Czy wszyscy mamy nie tylko płacić, ale także wstydzić się za europejskich urzędników, pogrążonych w ciężkim stanie oderwania się od rzeczywistości?
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.