Nie będzie specjalnego, pilotażowego programu wsparcia dla zwalnianych z tyskiej fabryki Fiata i firm kooperujących; otrzymają oni wsparcie na ogólnych, ustawowych zasadach. Resort pracy przekonuje, że dzięki temu środki mogą być uruchomione bardzo szybko.
W styczniu w tyskiej fabryce rozpoczął się proces zwolnień grupowych, które obejmą 1450 osób. W grudniu, gdy spółka ogłosiła zamiar zwolnień, samorząd Tychów we współpracy z urzędem pracy i lokalnymi instytucjami opracował specjalny program pomocowy, wart maksymalnie 16 mln zł. Wniosek o jego finansowanie trafił do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Teraz resort ocenił, że wsparcie powinno być udzielane nie na specjalnych, ale na standardowych, ustawowych zasadach. Środki - według informacji ministerstwa - mają być przekazane w trybie pilnym.
- Uruchamianie specjalnego, pilotażowego programu byłoby czasochłonne i obwarowane wieloma formalnościami. Tymczasem chodzi o to, by środki - które są dostępne i czekają na wykorzystanie - uruchomić możliwie szybko. Na tym etapie taka forma finansowania niezbędnego wsparcia dla osób tracących pracę w fabryce Fiata wydaje się najbardziej efektywna - powiedział rzecznik ministerstwa Janusz Sejmej.
O tym, że resort nie zgodził się na specjalny program, poinformowała wcześniej dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Tychach Katarzyna Ptak.
- Otrzymaliśmy z Ministerstwa pismo, że program pilotażowy w tym momencie nie może być zrealizowany; jego wprowadzenie musiałoby być poprzedzone dogłębnymi analizami rynku pracy oraz oceną skutków prawnych. Dlatego wsparcie ma odbywać się na ogólnych zasadach, w oparciu o dostępne środki m.in. z rezerwy ministra pracy, Funduszu Pracy oraz funduszy europejskich - wyjaśnia dyrektor.
Rzecznik resortu pracy zapewnił, że ministerstwo cały czas jest w kontakcie z samorządem, szukając najszybszej i najbardziej efektywnej formy pomocy. Uznano, że najpierw - na stosowne wnioski urzędu pracy - trzeba uruchomić dostępne środki z rezerwy Funduszu Pracy.
- Trzeba podkreślić, że brak pilotażowego programu absolutnie nie oznacza, że zwalniane osoby zostaną bez pomocy - podkreślił Sejmej.
Dodał, że kolejnym krokiem ma być - za pośrednictwem Wojewódzkiego Urzędu Pracy - zebranie informacji o wszystkich potrzebach powiatowych urzędów w zakresie pomocy dla osób zwalnianych z Fiata, ponieważ osoby te mieszkają nie tylko w Tychach i okolicy. Złoży się to na całościowy program pomocy, finansowany ze środków ministerialnych, Funduszu Pracy oraz funduszy europejskich.
- Środki na ten cel czekają - podkreślił rzecznik.
Dyrektor Ptak zapewniła, że kierowany przez nią urząd już w najbliższych dniach przygotuje wnioski o środki z rezerwy ministra pracy. Znajdujące się tam pieniądze są oznaczone, czyli przeznaczone dla określonych grup, np. dla osób przed trzydziestką czy po pięćdziesiątce, albo dla osób bez średniego wykształcenia. Tyski urząd chce sięgnąć po środki z kilku takich "szufladek" - w sumie ok. 3-4 mln zł, wobec 16 mln zł, na które szacowano maksymalny koszt pilotażowego programu.
Samorządowy program zakładał m.in. czasowe pokrywanie kosztów zatrudnienia u nowego pracodawcy, a także na szkolenia i przekwalifikowania oraz program wsparcia na uruchomienie własnego biznesu. Na zwykłych zasadach również można wspierać takie działania, ale w ograniczonym zakresie i nie dla wszystkich.
- Brak pilotażowego programu nie oznacza, że nie będziemy robili nic, z pewnością jednak będzie to trwało dłużej, będzie trudniejsze i mniej efektywne. Dołożymy wszelkich starań, żeby jak największa cześć zwolnionych pracowników znalazła nowe zatrudnienie. Z pilotażowym programem byłoby to szybsze i łatwiejsze - przyznała dyrektor.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.