Ta informacja od miesięcy nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Powtarzana raz po raz brzmi dzisiaj jak truizm. Rok 2013 będzie najtrudniejszym okresem dla górnictwa od pięciu lat.
Na nadchodzącą dekoniunkturę już w połowie 2012 roku przygotowały nas rosnące zwały węgla i pikujące w dół indeksy węglowe, a także ogólnoświatowy spadek popytu na produkty stalowe. Swoje pięć groszy dołożą już wkrótce konsekwencje wprowadzenia pakietu energetyczno-klimatycznego Unii Europejskiej. Solą w oku polskich producentów węgla kolejny rok z rzędu jest poziom importu surowca. Opracowywane z dwumiesięcznym poślizgiem dane, nie pozwalają już w tej chwili stwierdzić, jaka była skala importu w 2012 roku, ale i tak ponad 8 mln ton surowca, jakie kupili polscy odbiorcy do końca października za granicą, odpowiadało ilości węgla na zwałach kopalń.
Spółki węglowe nie są zaskoczone dekoniunkturą, bo przecież cykle w gospodarce są rzeczą naturalną. Taką opinię podziela b. wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo Jerzy Markowski, który wskazuje także, że o kryzysie można było mówić przy nadpodaży surowca wynoszącej 70 mln t i cenie węgla energetycznego w wysokości 10 dolarów za tonę.
Zarządy spółek węglowych zapowiadają, że z wyprzedzeniem podjęły działania antykryzysowe, czy posługując się inną stylistyką, ograniczające koszty. Rozpoczynający się rok będzie więc dla górnictwa węgla kamiennego czasem próby. Także w tym kontekście, by czas kryzysu wykorzystać należycie przygotowując się na dobrą koniunkturę.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.