- Naszym celem na najbliższe tygodnie jest obsługa pociągami wszystkich rozkładowych połączeń Kolei Śląskich - zadeklarował w czwartek (20 grudnia) marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz. W ostatnich dniach 59 kursów, zamiast pociągami, wykonywano autobusami.
- Naszym obecnym założeniem jest zabezpieczenie pełnego obsługiwania wszystkich połączeń pasażerskich przez pociągi w ciągu najbliższych tygodni - powiedział Matusiewicz podczas czwartkowej sesji sejmiku woj. śląskiego.
W ub. tygodniu marszałek złożył rezygnację z funkcji w związku z chaosem na torach woj. śląskiego po przejęciu wszystkich połączeń przez samorządową spółkę Koleje Śląskie. W czwartek jego rezygnację przyjęli radni, jednocześnie odwołany został zarząd województwa. Dotychczasowy zarząd będzie wykonywał obowiązki do powołania nowego, co ma nastąpić - jak zapowiedziała śląska Platforma - w styczniu 2013 r.
Podczas briefingu w przerwie sesji sejmiku Matusiewicz m.in. zrelacjonował sytuację z ostatnich dni. Przypomniał, że w pierwszym dniu działalności Kolei Śląskich po przejęciu przewozów w regionie (poprzednia niedziela) nie było większych zakłóceń.
- Następnie poniedziałek i wtorek to dwa najgorsze nasze dni - zaznaczył.
Z przyczyn leżących po stronie Kolei Śląskich odwoływanych było wówczas ok. 10 proc. kursów. W połowie tych przypadków nie było komunikacji zastępczej.
Od wtorkowego wieczora spółka zdecydowała o czasowym zawieszeniu 92 z ponad 600 rozkładowych połączeń. We wszystkich odwołanych kursach zapewniono komunikację zastępczą. Od piątku liczba odwoływanych połączeń spada, obecnie jest ich 59 w ciągu dnia.
- To będzie systematycznie malało - zapowiedział Matusiewicz.
Do pogłębionej analizy przyczyn sytuacji, a także do pomocy przy wypracowaniu programu naprawczego, zarząd województwa zatrudnił specjalistów Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Przekazane już przez nich wstępne przyczyny chaosu na torach - to "nienaturalna liczba awarii" oraz "bardzo ambitny rozkład jazdy, niedostosowany do sytuacji taborowej".
Matusiewicz zaznaczył, że gdy Koleje Śląskie w ub. roku przejmowały pierwsze połączenia w regionie, w ciągu tygodnia psuło się przeciętnie 4 proc. taboru, obecnie - 18 proc.
- Psuło się dosłownie wszystko - pociągi nowe i starsze - wszystkich możliwych producentów - podkreślił marszałek.
Niewystarczające okazały się zapewnione zgodnie z przepisami rezerwy taborowe.
W informacji przekazanej w czwartek radnym, wśród przyczyn chaosu, pojawił się też wskazany przez ekspertów TOR-u brak odpowiedniego przeszkolenia kadrowego przed wejściem na tory, mimo dużego doświadczenia pracowników (70 proc. kadr Kolei Śląskich to do niedawna pracownicy Przewozów Regionalnych).
Marszałek zaznaczył też, że wprowadzenie samorządowego przewoźnika na tory regionu wielkości woj. śląskiego jest przez ekspertów - również Zespołu TOR - uznawane za najlepsze z możliwych, perspektywiczne rozwiązanie.
- Mieliśmy straszne problemy z poprzednim przewoźnikiem, który rok po roku obcinał rozkład jazdy, a mimo to musieliśmy ponosić dramatycznie rosnące koszty, co doprowadziło do stanu zadłużenia regionu, osiągającego dopuszczalne maksimum - przypomniał.
- Nie mieliśmy na dobrą sprawę wyboru. Musieliśmy rzucić się na głęboką wodę. Niezależnie od słusznych pretensji do Kolei Śląskich, trzeba przyznać, że w tak krótkim czasie pod względem organizacyjnym i taborowym wykonały one olbrzymią pracę - podkreślił marszałek.
Dodał, że jego zdaniem były zarząd tej spółki zgubiła pycha - przed 9 grudnia nie zgłaszał bowiem problemów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.