120 osób ma stracić pracę w wyniku zwolnień grupowych w Johnson Controls w Bieruniu, w zakładzie kooperującym z tyskim Fiatem i zatrudniającym (jeszcze) ok. 500 osób. Powód? Ograniczenie produkcji i redukcje zatrudnienia Fiat Auto Poland.
- W poniedziałek 10 grudnia pracodawca poinformował nas o zamiarze wypowiedzenia umów o pracę 120 pracownikom. 94 osoby to pracownicy zatrudnieni bezpośrednio przy produkcji foteli samochodowych dla Fiata, pozostali to pracownicy logistyki, kontroli jakości i administracji. Zwolnienia mają rozpocząć się w styczniu i trwać do końca marca - informuje Tomasz Sztelak, przewodniczący Solidarności w Johnson Controls.
A to oznacza, że w Johnson Controls zmniejszy się wymiar pracy. Linia montażowa foteli do fiatów będzie pracowała na dwóch, a nie - jak do tej pory - trzech zmianach.
Redukcja zatrudnienia, to nie tylko zmartwienia tyskiego Fiata i jego pracowników. W gliwickim Oplu również ogranicza się produkcję samochodów i ten stan rzeczy będzie miał wpływ na zatrudnienie w Johnson Controls.
- W naszym zakładzie linia foteli do Opla na razie pracuje normalnie, ale nie wiadomo co będzie za kilka miesięcy - podkreśla Sztelak.
18 grudnia w Johnson Controls mają odbyć się rozmowy zarządu ze związkami zawodowymi na temat planowanych redukcji. Związkowcy zapowiadają, że będą starać się, by cięcia w zatrudnieniu były możliwie jak najmniejszy, a odprawy dla tych, którzy zostaną zwolnieni były, jak największe.
- Będą to bardzo trudne negocjacje - przewiduje Tomasz Sztelak.
Kłopoty Fiata przełożą się, siłą rzeczy, na firmy kooperujące z koncernem. Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności szacuje, że pracę może stracić kilka tysięcy osób pracujących w zakładach kooperujących z Fiatem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.