Niemcy w szybkim tempie zamkną swoje elektrownie atomowe. 17 z nich zostanie wyłączonych do 2021 roku. Trzy siłownie będą jednak w razie potrzeby produkować prąd do 2022 roku. Mają one pełnić rolę bufora bezpieczeństwa w sytuacji, gdyby proces przechodzenia na odnawialne źródła energii nie postępował w zakładanym tempie i krajowi groziłyby deficyty prądu.
Takie są plany na wypadek, gdyby wystąpiły niedobory w zaopatrzeniu w energię elektryczną. Wygaszony reaktor można będzie szybko włączyć i za jego pomocą wyrównać deficyt. Potem jego rolę mogłyby przejąć na pewien czas elektrownie konwencjonalne.
- Odchodzimy zarówno od atomu jak i od węgla, ale to nie znaczy, że w perspektywie najbliższych dwudziestu lat węgiel zupełnie odrzucimy. Jeśli producenci energii wykażą elastyczność, będą w stanie produkować czystą energię z węgla i odpowiednio regulować swoje moce wytwórcze znajdą miejsce na rynku - twierdzi Rafaele Piria, dyrektor programowy SEFEP, organizacji działającej na rzecz czystej energii, ekspert z dziedziny europejskiej polityki energetycznej.
- Trudno jednak oczekiwać, aby Niemcy utrzymały elektrownie konwencjonalne w 2050 roku - dodaje.
Jego zdaniem do głównych zadań niemieckiej energetyki należy teraz stworzenie inteligentnych sieci przesyłowych będących w stanie odbierać energię ze wszystkich źródeł i kierować tam, gdzie wystąpi deficyt.
Nowe sieci wysokiego napięcia mają transportować prąd wytwarzany przez elektrownie wiatrowe na północy do Nadrenii Północnej-Westfalii, Bawarii i Badenii-Wirtembergii. Obecnie, ze względu na niedostatek mocy przesyłowych energia wytworzona przez wiatr skokowo często musi być rozproszona w systemie przesyłowym ze względu na niemożność całkowitego wchłonięcia jej do sieci na linii północ-południe. Wywołuje to między innymi zakłócenia w polskim systemie przesyłowym.
W sumie Niemcy planują budowę trzech "autostrad energetycznych" o łącznej długości 2800 km, które umożliwią przesyłanie prądu z północy na południe i zachód, zwłaszcza do dużych odbiorców przemysłowych.
Obecnie w kraju naszych zachodnich sąsiadów już niemal jedna czwarta miksu energetycznego pochodzi z źródeł odnawialnych. Do 2050 r. ma to być 80 proc.
W piątek, 7 grudnia w Berlinie zakończyła się konferencja poświęcona nowej polityce energetycznej zorganizowana przez Fundację im Heinricha Boella w Warszawie. Brali w niej udział dziennikarze reprezentujący polskie media, m.in. Trybunę Górnicza i portal netttg.pl.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Wszystko fajnie pieknie.... niech se robia szkopy co chcą - tylko niech nie karzą robić tego samego wszystkim wkoło. A jak ktoś nie da rady to norma unijna i kary - niech płacą nam za pomysł. Dobrze pomyslane :)
Ciekawe kiedy Niemcom przestanie być do śmiechu jak ciągle będą rosnąć im rachunki za prąd. Bo takie rozwiązania to nie są tanie rzeczy.