Przedstawiciele Polski i Niemiec zadeklarowali w czwartek, 29 listopada, podczas XVI Forum Polsko-Niemieckiego w Warszawie - pomimo zasadniczych różnic w podejściu do energii atomowej - wolę współpracy w dziedzinie energetyki.
Niemieccy uczestnicy dyskusji zachwalali ich program "Energiewende" - czyli wdrażanego od ubiegłego roku, po katastrofie w elektrowni jądrowej w Japonii, zwrotu w polityce energetycznej, polegającego na całkowitej rezygnacji do roku 2022 z energii atomowej i szybkiej rozbudowy odnawialnych źródeł energii.
- Nie chcemy być wzorem dla całej Europy, nie chcemy też zmuszać innych krajów, by brały z nas przykład - zastrzegł Berthold Goeke z niemieckiego ministerstwa środowiska, ochrony przyrody i bezpieczeństwa reaktorów.
- Oceniając inaczej (niż Polacy czy Francuzi) ryzyko energii atomowej, jesteśmy jednak przekonani, że mamy rację, i mamy nadzieję, że inni podążą naszym śladem - tłumaczył niemiecki urzędnik.
Wskazując na pożytki z "zielonej" energii, Goeke podkreślił, że dzięki niej (w Niemczech 25 proc. prądu pochodzi z odnawialnych źródeł energii) jego kraj oszczędza rocznie 7 mld euro, które musiałby wydać na import paliw. Chociaż energia z wiatru czy słońca jest droższa od konwencjonalnej, to już w połowie przyszłej dekady powinna znacznie stanieć.
Ludwik Pieńkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej bronił polskich planów budowy elektrowni atomowych i zwrócił uwagę, że energia jądrowa odegrała w przeszłości ogromną rolę w procesie budowy niemieckiej potęgi gospodarczej.
- Niemcy mogą obecnie przejść do etapu budowy gospodarki postindustrialnej i zrezygnować z atomu, natomiast Polska ma obecnie inne priorytety - wyjaśnił naukowiec, ostrzegając przed utratą konkurencyjności w wyniku wzrostu cen energii.
Polscy uczestnicy dyskusji apelowali do strony niemieckiej o podzielenie się doświadczeniem w dziedzinie bezpieczeństwa elektrowni atomowych.
- Byłoby wielką stratą, gdyby to doświadczenie zmarnowało się - mówił Pieńkowski. Wtórował mu Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny społecznej rady ds. rozwoju gospodarki niskoemisyjnej. - Potrzebne są nam niemieckie doświadczenia - mówił. Z kolei Polska będzie mogła - "za jakiś czas" - wesprzeć Niemcy w sprawie wydobycia gazu łupkowego. - Nie trzeba się kłócić, trzeba współpracować, bo to się opłaci - mówił Żmijewski. Jako przykład podał problem wydobycia polskiego węgla ze złóż leżących 1300 metrów i głębiej, dotychczas niedostępnych. - Może razem to nam się uda - pytał.
Cornelia Pieper, minister stanu w niemieckim MSZ i współprzewodnicząca Forum, podkreśliła, że władze w Berlinie nigdy nie domagały się od Polski rezygnacji z energii atomowej, natomiast zależy im na zachowaniu jak najwyższych standardów bezpieczeństwa. Podziękowała za "wielką pieczołowitość", z jaką polskie władze wysłuchiwały zastrzeżeń niemieckich obywateli, obawiających się powstania elektrowni jądrowej w pobliżu granicy.
Stefan Bantle z niemieckiego MSZ zapewnił, że niemiecki rząd "bardzo poważnie" traktuje polskie głosy, wskazujące na negatywne skutki wykorzystywania przez stronę niemiecką - przy transporcie energii elektrycznej z północy na południe kraju - polskich sieci przesyłowych (przepływy karuzelowe), prowadzących do dużych wahań napięcia i grożących uszkodzeniem linii. "Pracujemy intensywnie nad rozbudową naszych linii przesyłowych" - zapewnił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.