Rozpoczynają się referenda branżowe będące wstępną procedurą do ogłoszenia strajku solidarnościowego (de facto generalnego) w województwie śląskim. Jako pierwsi do referendum przystępują, w środę 21 listopada, hutnicy i kolejarze.
- To dopiero początek. W grudniu i w styczniu do referendum przystąpią pracownicy kolejnych branż, m.in. motoryzacji, zbrojeniówki, górnictwa, energetyki czy służby zdrowia. Jestem przekonany, że wyniki głosowań zmuszą rząd, aby wreszcie poważnie zaczął się interesować tym, co dzieje się w polskiej gospodarce i na polskim rynku pracy. Żadne piarowskie zaklęcia już nic pomogą, Polska jest naprawdę w poważnych tarapatach gospodarczych i rząd musi pilnie zabrać się do roboty - uważa Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
W referendum pracownicy odpowiadają na pytanie:
• czy jesteś za przeprowadzeniem strajku solidarnościowego w wymiarze do 4 godzin w celu poparcia żądań zgłoszonych w ramach sporu zbiorowego prowadzonego z pracodawcą przez Międzyzakładową Organizację Związkową NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa z siedzibą w Katowicach?
21 listopada rozpoczyna się głosowanie we wszystkich spółkach kolejowych w regionie. Tu będzie podwójne referendum, bo pracownicy kolei wypowiadają się nie tylko w sprawie strajku solidarnościowego, ale również w sprawie ogólnopolskiej akcji strajkowej na kolei w obronie świadczeń przejazdowych.
Również 21 listopada referendum w sprawie strajku solidarnościowego będzie przeprowadzone w gliwickiej Walcowni Metali Nieżelaznych Łabędy i w Hucie Pokój w Rudzie Śląskiej.
23 listopada będą głosować pracownicy Huty Buczek w Sosnowcu.
26 listopada przewidziano referenda w zakładach ArcelorMittal Poland, w Hucie Bankowa, w innych zakładach hutniczych i przedsiębiorstwach przemysłu metalowego w Śląskiem. Referendum przeprowadzone będzie także w Kombinacie Koksochemicznym Zabrze.
Głosowanie w hutnictwie zakończy referendum w CMC Zawiercie. Na początku grudnia powinny zostać opublikowane wyniki pierwszych referendów - podaje biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
- Jako że żyjemy w kraju, w którym formalnie nie można ogłosić strajku generalnego przeciwko rządowi, aby móc forsować nasze postulaty, musieliśmy skorzystać z innej formuły. Jest nią strajk solidarnościowy, czyli taki, w którym pracownicy jednego zakładu strajkują w obronie pracowników innego zakładu, którzy nie mają prawa do strajku. I z tej możliwości korzystamy przygotowując strajk solidarnościowy w obronie pracowników sądownictwa. Wspieramy ich postulaty branżowe, jednak najważniejsze są postulaty zgłoszone przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. One dotyczą każdego z nas, każdej branży, każdego zakładu - wyjaśnia Dominik Kolorz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.