Przemysłowi węgla brunatnego przybył jeszcze jeden przeciwnik. Jest nim minister rolnictwa Stanisław Kalemba. Jak podaje komunikat PAP na czwartkowym (11.10) posiedzeniu stałej sejmowej podkomisji ds. energetyki powiedział on, że: "Nie warto dążyć do szybkiej eksploatacji nowych złóż węgla brunatnego w Wielkopolsce; trzeba rozważyć, czy poświęcić na ten cel najlepsze ziemie i gospodarstwa rolne".
Chodziło tu o trudności w realizacji koncesji na poszukiwania węgla brunatnego przez spółkę wydobywczą PAK Górnictwo. Dodał on, że opowiada się za umożliwieniem kontynuowania PAK Górnictwu prac w południowej Wielkopolsce i zbadaniem złóż, ale - jak podkreślił - jest za wpisaniem do strategii spółki, że chodzi o badania, a nie eksploatację. Na zakończenie dodał on, że "Trzeba rozmawiać z rolnikami, nie można straszyć...Tradycje powstania wielkopolskiego są tam bardzo żywe".
Stereotypy
Jak każdy obywatel, minister ma prawo mówić to, co uważa za stosowne. Jednak czego innego wymaga się w sprawach kierowania państwem od zwykłego obywatela, a czego innego od ministra.
Oględnie mówiąc, pan minister rolnictwa powtarza obiegowe stereotypy na temat węgla brunatnego. Mówi on, że nie warto eksploatować węgla brunatnego bo ziemia rolnicza jest zbyt cenna, aby poświęcać ją na ten cel. Ziemia rolna jest w coraz wyższej cenie. Obecnie cena jednego hektara ziemi rolnej kosztuje w granicach około 20 tys. złotych.
Ten sam hektar ziemi rolnej, pod którą występuje 4 m grubości (minimalna warstwa węgla brunatnego przeznaczona do eksploatacji) po przemnożeniu jego objętości i wagi, przy jego przybliżonej cenie 200 złotych za tonę wart jest 9,6 miliona złotych. Czyli prawie pięćset razy więcej niż jego wartość rolnicza. Panie ministrze! Co jest więcej warte 20 tys. złotych, czy prawie 10 milionów złotych. To, że minister rzuca pochopne stwierdzenia bez żadnego zastanowienia się nad sensem swojej wypowiedzi mówi samo za siebie.
Nie straszyć
Minister nie zgadza się na to, aby straszyć rolników. Kto według pana ministra ich straszy można się domyślać? To lobby węglowe - jak wynika z tej wypowiedzi - nie szanuje dzierżawców gruntów, lekceważy nastawienie ludzi oaz gospodarstw, które są podmiotami.
Komunikat PAP żadnych przykładów takiej działalności przez kogokolwiek nie podaje. Są to wypowiedzi ogólne i retorycznie rzucające cień oskarżenia na górnictwo węgla brunatnego. To, że czyni to minister rządu RP nie podając żadnych na to dowodów jest swoistym skandalem. Podobny sens ma powoływanie się w tym kontekście na tradycje powstania wielkopolskiego. Czy Wielkopolska jest znów pod zaborami? Panie ministrze, kto jest zaborcą? Czy sugeruje Pan, że jest nim węgiel brunatny, który dostarcza rolnikom najtańszą energię?! Czy Pan minister chce aby energia ta była droższa, a produkcja rolna mniej opłacalna? Czy rolnicy mają wywołać nowe Powstanie Wielkopolskie przeciwko węglowi brunatnemu? Doprawdy nie warto rozwijać dalej tego absurdalnego tematu, choć to niewiarygodne, ale jego inicjatorem jest minister RP!
Badać nie dla potrzeb eksploatacji
Tego domaga się minister rolnictwa. Owszem można to zrealizować. Tylko będzie to sztuka dla sztuki. Wszak właśnie po to prowadzi się wszelkie badania, aby znaleźć złoża nadające się do eksploatacji. Inaczej wszelkie poszukiwania tracą sens. To coś takiego, jakby minister rolnictwa żądał od rolników, aby orali i bronowali ziemię, ale pod warunkiem, że nic na niej nie zasieją! To po co ta praca?
Czy nikt w ministerstwie rolnictwa tego nie rozumie? Polska i tak w porównaniu do czołowych krajów Europy i świata wydaje minimalne sumy na badania i poszukiwania surowcowe. Według ministra rolnictwa z tego minimum też trzeba zrezygnować. Rozumiem, że minister rolnictwa dąży do tego, aby Polska znów była krajem tylko rolniczym. Czy w rządzie RP najważniejszą osobą jest minister rolnictwa? Czy dalsze decyzje dotyczące górnictwa będzie podejmował minister rolnictwa? Trudno na te pytania jednoznacznie odpowiedzieć, bo trwa stałe zamieszanie zarówno we władzach wykonawczych, jak i ustawodawczych.
Widać, że zamieszanie to sprzyja tym, którzy pragną atakować polskie górnictwo. Owszem trzeba je krytykować, ale sensownie, kompetentnie i odpowiedzialnie. Jednak wypowiedź ministra rolnictwa nie spełnia tych wymogów.
Wicepremier i minister rolnictwa
Chciałoby się za poetą powiedzieć, że "w jednym domu stali". Oto wicepremier i minister gospodarki wprowadził do podstawowych dokumentów rządowych potrzebę zagospodarowania i ochrony złóż węgla brunatnego. Protestują przeciwko temu różne organizacje ekologiczne, społeczne i samorządowe. Ich prawo.
Na poparcie swoich sprzeciwów mają wiele różnych mniej lub bardziej racjonalnych argumentów i racji. Wicepremier jednak nie ustępuje i uważa, że racje i argumenty RP , które w tej sprawie on reprezentuje są dużo ważniejsze od lokalnych krytyk dotyczących tego tematu. Do tych lokalnych krytyków dołączył teraz minister rolnictwa. Nie byłoby by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że wicepremier promujący górnictwo węgla brunatnego, jest z tej samej partii politycznej zasiadającej w rządzie co i minister rolnictwa. Jeszcze dziwniejsze jest to, że to właśnie wicepremier desygnował obecnego ministra rolnictwa na to stanowisko, który teraz z "wdzięczności", bez żadnego umiaru i uzasadnienia krytykuje branżę, za którą odpowiada wicepremier!
Byłoby by to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że cierpi na tym polski przemysł, polskie górnictwo i energetyka, a nawet rolnictwo! Chciałoby się zawołać: Panie wicepremierze! Niech pan pogada z ministrem rolnictwa, jak chłop z chłopem, jak przełożony z podwładnym i niech ten ostatni zastanowi się nad tym zanim coś powie na temat górnictwa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Należy się zastanowić nad całą polityką energetyczną. Czy warto niszczyć kraj nowymi odkrywkami węgla brunatnego, a następnie eksploatując elektrownie na węgiel brunatny narażać ludzi na gigantyczną emisję związków siarki, tlenków azotu, pyłów i silnie rakotwórczego benzopirenu? Czy nie lepiej postawić na energetykę jądrową ekologicznie czystą, dającą najtańszy prąd na rynku? Właśnie! Węglowe lobby będzie po staremu forsować rozbudowę energetyki węglowej wbrew interesom większości społeczeństwa!
Jednostek oferujacych dlugi - chwilowki istnieje coraz sporzej. Roznia sie przede kazdym limitem osiagalnych liczb, okresem kredytowania zas wielkoscia panszczyzny wspierajacych. Do zawleczenia chwilowki dosyc tego mienie argumentu podmiotowego takze peceta z dojazdem az do internetu. Pojedyncze co przylega zrobic, to sprawic rejestracji na stronie internetowej jednostek, z ktorej propozycji pozadamy posluzyc sie. Od momentu momentu rozpatrzenia wniosku, forsa na nasze rachunek rozliczeniowy pr
Minister zawsze ma rację. Jeżeli fakty temu przeczą, to tym gorzej dla faktów!!!!
Minister ma Rację !!!!! szkoda,ze nie wspomniał o lubuskie]im i legnicy Stop Odkrywce!!!