Enea to kolejna spółka energetyczna, która chce pozyskać pieniądze z rynku euroobligacji. Będą potrzebne do sfinansowania strategicznych projektów, jak budowa elektrowni atomowej czy poszukiwanie i wydobywanie gazu łupkowego.
- Lokalny rynek finansowy ma swoją określoną pojemność. Ona w dużej części jest już wykorzystana. Na pewno za chwilę inne koncerny energetyczne będą uzupełniać swoje finansowania pod projekty krajowe i dodatkowo ją wyczerpią - tłumaczy Hubert Rozpędek, wiceprezes zarządu ds. ekonomicznych w Enei.
- Strategia inwestycyjna Grupy Kapitałowej Enea na najbliższe 10 lat przewiduje wydatki na poziomie ponad 18 mld zł. Część z nich już została zrealizowana. Ale mówiąc o mocniejszym zainteresowaniu, powinniśmy eksplorować rynek euro. Dlatego myśląc o tych projektach strategicznych, rozwojowych dla gospodarki, dla kraju musimy, chcąc nie chcąc rynek zagraniczny analizować - informuje Hubert Rozpędek.
Enea skłania się ku pozyskaniu z rynku europejskiego co najmniej 300 mln zł.
- Właściwie my te emisję chcielibyśmy traktować bardziej jako pilotaż. Minimalna kwota, o jakiej się mówi na tych rynkach, to jest 300 milionów euro i o takiej myśleliśmy. Mamy finansowanie lokalne w wysokości 4 mld zł z banków komercyjnych, 2 mld zł to finansowanie multilateralne i ponad 1 mld zł z rynku euroobligacji - wymienia Hubert Rozpędek.
Dodatkowy strumień pieniędzy da możliwość zdywersyfikowania źródeł finansowania.
- Mamy teraz doskonały moment na wejście na ten rynek z uwagi na to, że pozyskaliśmy finansowanie w Polsce z pięciu banków komercyjnych. Jest to finansowanie dziesięcioletnie. Czyli idealny benchmark dla rynku euroobligacji - uważa Rozpędek.
Spółka prowadzi równolegle rozmowy z bankami multilateralnymi, czyli Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju oraz Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. Kwota pozyskanego w nich dofinansowania będzie zbliżona do 2 mld zł.
- To będzie również długie finansowanie. Dlatego od strony "kosztu pieniądza" będzie to informacja, na ile rynek euroobligacji jest dla nas w tym momencie atrakcyjny. W perspektywie dużych wyzwań inwestycyjnych - mówimy tutaj o kwestii wytwarzania konwencjonalnego, dystrybucji, projektu gazu łupkowego czy ostatnio wspomnianego projektu elektrowni atomowej w Polsce, takie rozpoznanie rynku euro, jeśli chodzi o dług, byłoby dla nas czymś pożądanym, tak, abyśmy wiedzieli, na ile jest to dla nas opcja - tłumaczy wiceprezes.
Grupa Enea pozyskała rating inwestycyjny na poziomie potrójnego B (BBB) z agencji Fitch. To zdaniem, Huberta Rozpędka wystarczająca przepustka, by sięgnąć po euroobligacje.
-- Z tego, co obserwujemy na rynku, z tego, co podpowiadają nam doradcy, banki komercyjne, nie ma konieczności pozyskiwania drugiego ratingu, tak jak to było jeszcze chwilę wcześniej. Dlatego z tym jednym ratingiem możemy spokojnie wejść na rynek euroobligacji i zobaczyć, na ile jesteśmy pożądanym podmiotem do inwestowania dla inwestorów zagranicznych.
Enea może wyjść na rynek euroobligacji w I-II kwartale 2013 roku.
Euroobligacje: to obligacje emitowanew krajowej walucie, lecz handel nimi odbywa się za granicą w innym systemie monetarnym. Nazwy euroobligacji pochodzą od waluty w której są notowane, na przykład eurojen i eurodolar są odpowiednio obligacjami notowanymi w jenach lub dolarach amerykańskich.
Większość euroobligacji jest obecnie przechowywana w formie elektronicznej, a nie papierowej. Handel obligacjami odbywa poprzez specjalne systemy (np. Euroclear i Clearstream). Odsetki należne posiadaczom euroobligacji rozliczane są również elektronicznie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.