Kraina ta źle się kojarzy w polskiej świadomości narodowej. Ma to swoje uzasadnienie w trwających od dwustu lat zsyłkach, obozach pracy, gułagach i ekstremalnie złych warunkach w jakich przyszło tam żyć naszym rodakom. Zagospodarowanie bogactw Syberii stało się priorytetem carskiej Rosji, a potem jej Sowieckiej następczyni.
Ogromnym kosztem wybudowano Transsyberyjską Trasę Kolejową do Władywostoku. Potem jej północne odgałęzienie BAM - czyli Bajkalsko Amurską Magistralę Kolejową prowadząca nad Pacyfik. Zbudowano kilkanaście przemysłowych miast takich jak Magnitogorsk, Irkuck, Tomsk, Nowosybirsk, Magadan, Norylsk i wiele, wiele innych. Wszystko to jest przysłowiową kroplą w morzu w stosunku do niezmierzonych potrzeb i obszarów liczących sobie ok. 13 milionów kilometrów kwadratowych. Jest to nadal kraina o najmniejszym na świecie stopniu zaludnienia. Stanowi ona ok. 10 procent powierzchni lądów na naszym globie. Tegoroczne lato na Syberii było niezwykle gorące. Temperatury dochodziły do 35 stopni Celsjusza. Nastąpiły gigantyczne pożary lasów. Przy braku podstawowej infrastruktury przestrzennej ich gaszenie jest niezwykle utrudnione. Gryzący dym spowija Syberię.
Sprzedaż Syberii?
Zmienia się światowy układ sił politycznych i gospodarczych, który również i tutaj daje znać o sobie. Nieprzerwany napływ Chińczyków na Syberię wydawał się jednoznacznie przesądzać o jej przyszłym losie. Jednak tak, jak wszędzie akcja wywołuje reakcję. Powstają koncepcje sprzedaży Syberii... USA. Nie są one prezentowane oficjalnie. Jednak na samej Syberii powstają ruchy społeczne i polityczne reprezentujące ten kierunek przyszłej transakcji. Ze względu na autorytarny charakter rosyjskiej władzy państwowej, nietrudno się domyśleć, że jest to pomysł, który powstał na Kremlu.
Jest on o tyle uzasadniony, że Rosja ma już doświadczenie w przeprowadzeniu podobnej transakcji dotyczącej Alaski. Optujący za tą opcją mieszkańcy Syberii twierdzą, że mieszkańcom Alaski pod amerykańskim panowaniem nie żyje się wcale gorzej niż na rosyjskiej Syberii. Rosjan, nie trudno w tej sprawie zrozumieć. Mają oni do wyboru, albo oddać Syberię za darmo nie przebierającym w środkach Chińczykom, albo umiędzynarodowić jej problem i sprzedać ją największemu mocarstwu świata, poprawiając statut życia jej ludności oraz dodatkowo zarabiając na tym bez żadnych inwestycji.
Sprzedaż Syberii może zahamować chińską ekspansję, gdyż te dwa mocarstwa są strategicznymi przeciwnikami Państwa Środka, które usiłuje zająć ich miejsce w światowej gospodarce i polityce. Oficjalnie również USA nie zabiera na ten temat głosu. Jednak dyskutowane na razie po stronie rosyjskiej propozycje na ten temat dają dużo do myślenia w sprawie, która w wyniku kolejnych napięć może okazać się jedynym rozwiązaniem. Wskazówką zmierzająca w tym kierunku może być ostatnio zawarta rosyjsko - amerykańska umowa na dostawy gazu skroplonego z Syberii przez Pacyfik do Kalifornii.
Sprzedaż Alaski
Pozornie Alaska nie ma nic wspólnego z Syberią. Została ona w 1867 roku sprzedana przez cara Aleksandra II Stanom Zjednoczonym za 7,2 miliona dolarów w złocie. Do dziś po obu stronach tej transakcji trwa spór o to, czy był to dobry interes. Po stronie Rosyjskiej i w ogóle w światowej opinii publicznej panuje przekonanie, że Rosja oddała ogromny szmat swego terytorium za przysłowiowe grosze. Odkrycie na Alasce zasobów złota, miedzi a przede wszystkim ropy naftowej miały opinie te potwierdzać. Historycy zwracają uwagę, na to, że Rosja w tym czasie nie miała żadnych korzyści z mroźnej Alaski.
Jej skarb był pusty, a prowadzona wojna z Turcją kosztowała krocie. Zasilenie go sprzedażą Alaski dawało Rosji możliwości dalszego prowadzenia jej mocarstwowej polityki. Odwrotne na ten temat opinie pojawiają się w USA. Pochodzący z tego kraju ekonomista David R. Barker wyliczył, że suma jaką USA zapłaciło za Alaskę nigdy nie zwróciła się amerykańskiemu podatnikowi. W przeliczeniu na dzisiejszą wartość waluty i proporcję tego wydatku do budżetu USA wynosi to ok. 16 miliardów dolarów. Złoto, które miało być głównym atutem tej krainy trafiło do rąk prywatnych, a nie do skarbu USA, więc się nie liczy, kto je eksploatował. Wszystkie inne bogactwa na czele z ropą naftową przynoszą minimalne zyski w stosunku do kosztów i nakładów, które wszędzie na świecie są dużo niższe niż na Alasce. Budżet Stanów Zjednoczonych nieustannie dopłaca do rozwoju swego największego stanu. Nie przekonuje amerykańskich strategów szczególne zagrożenie ze strony Alaski, gdyby tam w czasie zimnej wojny swoje bazy wojskowe miało dawne ZSRR.
Twierdzą oni, że Rosjanie musieli sprzedać Alaskę ze względu na krytyczną sytuację swego budżetu. Czy kupli by ją Amerykanie, czy Kanadyjczycy, lub Brytyjczycy w tej sytuacji nie wiele by to zmieniło. Swoistej pikanterii sprzedaży Alaski dodaje fakt, że po obu stronach jej pośrednikami byli Polacy.
Polski ślad
Obok tradycji łez i martyrologii nasza obecność na Syberii zachowała też opinię odkrywców, twórców techniki i kultury, którymi zamieszkałe tam narody szczycą się pod dzień dzisiejszy. Obecnie jest to w Polsce temat całkowicie zapomniany. O tym, jak były to fantastyczne wyczyny owiane legendą świadczy poemat Juliusza Słowackiego "Beniowski". Jego bohater syberyjski zesłaniec, a potem uciekinier na koniec stał się bohaterem narodowym na Madagaskarze! Mniej legendarne, ale za to bardziej trwałe są osiągnięcia naszych przyrodników, techników, nauczycieli, uczonych i duchownych, którzy wnieśli swój nieprzemijający wkład w rozwój tej krainy. Takie nazwiska jak Nicefor Czernichowski, Aleksander Czekanowski, Benedyk Dybowski i Jan Czerski, uczczone zostały nazwami syberyjskich pasm górskich, które badali oni kompleksowo i pod każdym względem. Sporządzali mapy badanych terenów, prowadzili badania geologiczne, poznawali zwyczaje i kulturę mieszkańców tych ziem. Czynili to z własnej potrzeby poznawania świata.
Sami finansowali swoje badania i nikt im niczego nie kazał, a ni nie narzucał żadnych ograniczeń i wymagań. Obok tych najsłynniejszych badaczy istnieje jeszcze cała plejada dziesiątków, a może nawet i setek podobnych im podróżników polskich, którzy zbadali i opisali Syberię. Na polu techniki jako pierwsi skonstruowali tutaj młyny wodne. Zakładali szkoły i uczelnie. Jednym z inicjatorów i fundatorów Uniwersytetu Charkowskiego był prof. Edward Ostrowski. Ambicją miejscowej elity i to zarówno rosyjskiej, jak i Jakutów oraz innych narodów było posiadanie w rodzinie przynajmniej jednego Polaka. Od tego czasu pszenica syberyjska nazywa się "polska", jak i kosa też jest "polska". Polski wkład w rozwój Syberii dokumentują prawie wszystkie istniejące na tym terenie placówki kulturalne i muzealne.
Ostatnie polskie badania Syberii na dużą skalę były prowadzone jeszcze przed wybuchem Rewolucji Październikowej. Chlubną kartę zapisali polscy geolodzy tej miary jak Aleksander Karpiński, czy też Karol Bohdanowicz. Imieniem tego pierwszego nazwano Wszechrosyjski Instytut Geologiczny (VSEGEI), który dwa lata temu obchodził 130 rocznicę istnienia. O randze polskich badań świadczy też fakt, że nadsyłane wtedy przez 24 letniego Bohdanowicza z Syberii korespondencje były natychmiast drukowane w naukowych periodykach Rosji i Europy.
Syberyjska inicjatywa
Nie ulega wątpliwości, że rosyjska i amerykańska geologia reprezentuje światową czołówkę. Ostatnio mogliśmy się o tym przekonać przyjmując z USA teorię i praktykę pozyskiwania gazu łupkowego. Siła obecnej Rosji oparta jest na eksporcie surowców. Po to, aby mógł być on stale poszerzany i czynny potrzebne są nieustanne badania, poszukiwania i odkrycia, które powstają dzięki wysokiej pozycji rosyjskiej geologii. Jej początki i podwaliny położyli wspomniani Polacy. Czy wobec postępującego amerykańsko - rosyjskiego zbliżenia polskie górnictwo i geologia nie powinna bardziej czynnie zainteresować się Syberią?
Obecną skalę rozpoznania Syberii ocenia się na ok. 1 procent. Ten jeden procent stanowi o mocarstwowej pozycji Rosji na arenie międzynarodowej. Możliwości prowadzenia tu dalszych badań wydają się niczym nie ograniczone. Tymczasem w Polsce zainteresowanie Syberią jest prawie żadne. Książki i poważne, kilkusetstronicowe unikatowe publikacje naukowe sprzedawane są w cenie od 3 do 5 złotych w górnych granicach 15 złotych! Dokładnych map Syberii nie można dostać, bo mało kogo one interesują. Ten stan trzeba zmienić, nie tylko dla samej wiedzy, ale być może, że i dla korzyści gospodarczych o jakich na razie nie mamy nawet wyobrażenia. Na tym tle wydaje się konieczna kontynuacja chlubnych kart polskiej nauki na Syberii. Czy jest to możliwe? Na pewno nie, jeżeli nikt tego nie zaproponuje i nie rozpocznie o to starań, bo światowa konkurencja też nie śpi. Pierwszym w tej materii winien być Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) w Warszawie, który posiada najwięcej materiałów na ten temat. Syberyjska inicjatywa ma szanse powodzenia pod warunkiem, że także będzie ją pilotować polskie MSZ.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.