17 sierpnia w piątek o 15.00 w czechowickim kościele pw. Św. Katarzyny rozpoczną się uroczystości pogrzebowe 29-letniego górnika, który w sobotę 11 sierpnia zginął wskutek upadku do podziemnego zbiornika na węgiel.
- Nie podajemy personaliów zmarłego, choć wkrótce będą one znane, bo przecież w prasie pojawią się nekrologi. Na razie jednak staramy się uszanować wolę rodziny - tłumaczy Ewa Szpejna, rzeczniczka Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia.
Kopalnia pracuje. Wydobycie wstrzymano na prawie 40 godzin. Wznowiono je w poniedziałek 13 sierpnia, przed południem. W Silesii mówią, że nie liczyli dokładnie jeszcze, ile nie wyfedrowano węgla wskutek wstrzymania ruchu.
- Teraz mamy inne sprawy na głowie. Rodzina górnika otrzyma oczywiście wszystkie świadczenia, jakie są należne w tak smutnej sytuacji. Pogrzeb odbędzie się na koszty Przedsiębiorstwa. Myślimy nad tym, jak pomóc rodzinie zmarłego, o tak, od siebie a nie na mocy tylko obowiązujących przepisów - wyjaśnia rzeczniczka.
Wypadku śmiertelnego w Silesii nie notowano od kilkunastu lat. Odkąd kopalnia jest w czeskim zarządzaniu, to w zakładzie nie było nawet ciężkiego wypadku.
Przypomnijmy, że do wypadku w Silesii doszło ok. 460 m pod ziemią. Górnik wpadł do głębokiego na ok. 25 metrów zbiornika. Po tym jak znaleziono tylko lampę z nadajnikiem, do dalszych poszukiwań dwukrotnie wykorzystano psa, który wskazał kierunek, gdzie może znajdować się poszukiwany. 29-letni górnik z PG Silesia, to 16. ofiara śmiertelna w górnictwie węgla kamiennego w Polsce od początku tego roku. W Silesii pracował od niespełna roku. Zostawił żonę i trójkę dzieci.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.