Od zakupu kombajnu po bony na posiłki profilaktyczne. W polskim górnictwie, począwszy od 2004 roku, nie ma w zasadzie sfery, w którą nie wkraczałaby ustawa Prawo zamówień publicznych.
Przedsiębiorstwa górnicze, jako zamawiający sektorowy, zobowiązane są do przeprowadzania publicznego postępowania przetargowego w wypadku dostaw i usług, których wartość przekracza 1 607 840 zł, oraz robót budowlanych o wartości przekraczającej 20 098 000 zł. Wielkość w euro, od której należy udzielać zamówień progowych, oraz kurs przeliczeniowy euro ogłaszane są co dwa lata przez prezesa Rady Ministrów.
W górnictwie problematyka zamówień publicznych to wręcz odrębny rozdział działalności. Sama Kompania Węglowa w skali roku przeprowadza ok. 600 postępowań. Uwzględniając postępowania podprogowe, miesięcznie uruchamia się 500 procedur. O tym, jak skomplikowaną machinę należy uruchomić, wszczynając procedurę przetargową lub ogłaszając zamówienie, niech świadczy fakt, że w skali Kompanii Węglowej w Centrali firmy i jej oddziałach tematyką tą zajmuje się około 200 osób.
Ustawa reguluje relacje pomiędzy zamawiającym i wykonawcą, jednak mimo tego na styku ich interesów pojawiają się niejasności. Każda ze stron oczekuje, żeby proces był ekonomiczny. Ma być szybko, sprawnie, czytelnie, równo dla wszystkich. Rolę gra też cena kontraktu. W relacjach zamawiający - wykonawca okazuje się bardzo często, że to właśnie cena jest kryterium wiodącym, a to prowadzi do wielu problematycznych sytuacji w trakcie realizacji zamówienia.
Wielu górniczych menedżerów wskazuje, że receptą na ten problem może być - wzorem rozwiązań niemieckich - obligatoryjne odrzucanie najtańszej i najdroższej oferty.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.